Generalizując i zdecydowanie upraszczając oraz przymrużając oko, można stwierdzić, że pedały nie lubią lesb, lesby biseksów, biseksy transeksualistów, transeksualiści transwestytów, tranwestyci pedałów macho, pedały macho też nie lubią lesb, lesby femme nie lubią lesb butch, ale jednoczą się w nielubieniu biseksualistek i tak w koło Macieju. Fakt, że literki z bogatego akronimu LGBTQetcetera wiele różni. Wspólne jest tylko traktowanie osób, które określają, jako obywatelek i obywateli drugiej kategorii w naszym pięknym kraju nad Wisłą. Szkoda, że jest to wspólne, a nie łączy. Wszak walka o podstawowe prawa człowieka powinna ludzi jednoczyć, niezależnie od tego, którą literką akurat jesteśmy lub nie (dodatek dla osób, które absolutnie nie lubią się określać). I oczywiście mogę teraz podzielić się swoimi bardzo poważnymi przemyśleniami na ten temat, ale jako osoba odpowiedzialna za rozrywkową część bloga (tak mam napisane) zostawię to Ewie.
Ze swojej strony napiszę, że za wszelkie fochy (oczywiście geje) i anse (oczywiście lesbijki) i inne (oczywiście inni) odpowiedzialny jest moim zdaniem brak dystansu do siebie oraz brak poczucia humoru. Tajemnicą poliszynela jest nie tylko orientacja Krzysztofa Ś., ale i to, że organizacje, czy też różnego rodzaju grupy mniej lub bardziej nieformalne nie współpracują ze sobą, bo X nie lubi Y, a S cierpi na nadmiar energii, którą pożytkuje głupio i w ogóle jest brzydszą wersją geja, bo jest lesbijką. A ta L to jest przegięta i się obraża o byle co, o E nie wspomnę, bo się mądrzy i wszystko wie lepiej, a M jest w ogóle gupia (literówka celowa), bo nie chce dyskutować, tylko się od razu obraża, jak C wyrazi swoje zdanie. Prawda, że idiotycznie to brzmi? Ale uważam, że jeśli przerysowałam, to tylko troszeczkę.
A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację: cały alfabet działaczy, blogerów, redaktorów i redaktorek portali branżowych i innych obrażalskich spotyka się pewnego pięknego słonecznego dnia na przykład na Polu Mokotowskim w stolicy i rozwiązuje nagromadzoną w nich frustrację w wielkiej wojnie torebkowej. Torebki oczywiście z cekinami i po przejściu ścisłej kontroli. Geje, transki i niektóre biseksy będą musiały wyjąć z nich pilniczki do paznokci, lakier do włosów, opakowania wody toaletowej i puder, lesbijki, niektóre biseksy i transy śrubokręty, scyzoryki, klucze francuskie i korkociągi. A jak na co dzień tego nie noszą, to tego dnia obowiązkowo mają to przynieść. Stereotypowe to, a i owszem, ale zabawne.
I po tej rewizji i obowiązkowym pobłogosławieniu przez T cały alfabet zaczyna bitwę na torebki, wokół zaczynają fruwać pióra z boa i cekiny, słychać pisk, gwar zamieszanie i śmiech, bo Y złamał się obcas, a K straciła właśnie guzik od swojej ukochanej koszuli w kratę. Jako że torebunie były dokładnie sprawdzone, żadnych obrażeń ciała nie przewiduje się, ale na wszelki wypadek akcji pilnują lekarka, pięlęgniarz i zaprzyjaźniony weterynarz. Kiedy walka się kończy, zmęczone i odprężone literki zgodnie udają się do pobliskiego pubu, gdzie lesbijki, transy i niektóre biseksy przy obowiązkowym jasnym pełnym, a geje, transki i niektóre biseksy przy drinku z palemką zgodnie i z zachowaniem wszelkich zasad savoir vivre zaczynają prowadzić dysputę na temat kształtu kolejnej Parady Równości.
Są więc chętni działacze grup formalnych i nieformalnych, blogerki i blogerzy, redaktorzy i redaktorki portali oraz inni obrażalscy? Jeśli tak, to obiecuję, że osobiście zorganizuję taką bitwę, albo zimą, kiedy będzie pięknie i biało, albo na wiosnę, kiedy świat się zazieleni.
na mnie możecie liczyć :)
OdpowiedzUsuńnawet mam torebkę, ale bez cekinów - może być?
Już się raz deklarowałem, ale z przyjemnością powtórzę to jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńJestem na TAK, tym bardziej że właśnie odziedziczyłam w spadku torebkę po wpółlokatorce.
Mam tylko jeden warunek, żeby było choć trochę facetów, bo słabych kobiet nawet w wydaniu butch nie biję ;-p
En garde! ;D
Małgorzato, to jest nawoływanie do przemocy.
OdpowiedzUsuńC jak ci(u)pa Ci grozi :)
Ewo - kobieto! :))) - Ty nie wiesz do czego Twój pomysł może doprowadzić!!!! Toż przecież woda na młyn osób spoza literek LGBTQetc. ("zboczeńcy się 'oficjalnie' nawalają torebeczkami - a fe!!!" ;]]]]
OdpowiedzUsuńbądź (gorzej): "do /.../ z nimi!").
Każdy z nas - dążąc do podobnie definiowango celu - idzie do niego (o ile idzie to już wspaniale!) różnymi drogami.
Róbmy to co robimy najlepiej jak potrafimy i WSPIERAJMY się wzajem, a już będzie dobrze.
To podstawa sukcesu.
Pozdrawiam
KaFor
* ups :] - Gosiu! :))
OdpowiedzUsuńMonika C: Cekiny obowiązkowe, będziesz doklejać:)
OdpowiedzUsuńhds: cieszę się, że masz torebunię, bo musiałbym całe miasto oblecieć w poszukiwaniu odpowiedniej torebki do Twojej kreacji:) Mam nadzieję, że są mężczyźni z poczuciem humoru:) Jeden już się zgłosił:)
Lajt: To będę pierwszą homo męczennicą III RP, cóż za martyrologia;)
KaFor: I właśnie o tym pisze, więcej dystansu:) Część spoza akronimu zawsze będzie tak uważać i wiesz co powinniśmy pokazać, że mamy ich ekhm w tym no w nosie. Pamiętajmy, że akcję w Stonewall rozpoczęły transki, a oddziałami szturmowymi były butche:)
Poza tym lepsza oficjalna ustawka na torebki niż dziwne info o podwójnej paradzie w mainstreamowych mediach.
Proponuję zacząć od siebie i w ramach szerzenia wszechogarniającej miłości wśród literek LGBTQetctetc, wybrać się na spotkanie Komitetu Społecznego ds. Organizacji Parady Równości.:)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, podziały i różnice to nic złego. Ba! Śmiem twierdzić że są rozwojowe i "dehomogenizują" osoby LGBTQ, które w ramach swoich literek takie same nie są, nie wspominając już o różnicach ideowo światopoglądowych na kwestie mniejszościowe w ramach tych samych grup.
Wojna torebkowa potrzebna nie jest, bo jak się domyślam miała by doprowadzić do oczyszczenia i po swoistym katharsis, wspólnie pod rączkę pójdziemy walczyć z dyskryminacją.
A ja na to: figa!
Różnimy się i dobrze.
Moje odpowiedź na tego posta: żyj i pozwól żyć, w domyśle działaj i pozwól działać jeśli ktoś nie robi tego "na twój sposób".
A ja chętnie walnę kogoś torebką :) ... delikatnie :)
OdpowiedzUsuńdubiduu
Uuu, widzę, że odezwał się ktoś, kto się obawia, że więcej niż jedną torebką by oberwał:)
OdpowiedzUsuńNa spotkanie komitetu póki co się nie wybieram, nie lubię wybierać stron. Wolę posiedzieć cichutko (no, może nie tak cichutko) w kąciku i popatrzeć, co się wydarzy.
Anonim: Zaznaczam, że jest to moje prywatne zdanie. Nie mam zamiaru brać udziału w wydarzeniu, które wyklucza na starcie i które doprowadza do podziałów. Część czytelników wie jak bardzo mi z różnymi organizacjami w tym z FR nie po drodze, ale ...
OdpowiedzUsuńA Tobie anonimowemu obrońcy komitetu proponuję :
- założenie grupy mailingowej lub na fejsie i zaproszenia do nich organizacji, redakcji portali, blogerek i blogerów oraz wszystkich chętnych, którzy chcieliby o kształcie NASZEJ parady porozmawiać. Proste, łatwe do zrealizowania, niewykluczające, szczególnie ludzi z innych miast, dające szansę każdemu. Bo chociaż demokracja nie jest idealna, ale to póki co to najlepsza rzecz jaką mamy:).
- więcej poczucia humoru i odwagi, aby swoje wypowiedzi podpisywaniem przynajmniej nikiem, bo wiesz anonimy rzadko traktowane są poważnie:) Szczególnie takie buńczuczne:) Wyjątkowo zrobiłam wyjątek:)
Ja poproszę na wiosnę....bo w zimę to będzie mroźno i paluszki nam mogą się poodmrażać i uszka.....
OdpowiedzUsuńNa wiosnę koniecznie....(idę szykować torebkę)
nie wiem co zrobic.
OdpowiedzUsuńmam torebki. wiele torebek.
z cekinami mam dwie.
do tego plocienne wory, nerki, miejskie torby z h&m, plecaki, serie plociennych torebek zeszlorocznych z empiku z ptaszkami (sic!), damskie torebunie na impreze. mam nawet jedna taka super fajna. na ramie, z przezroczystego plastiku.
nie wiem ktora wybrac!!
co robic, co robic?
a ja wezmę taką białą z dżecikami, idealną do kreacji "białe kozaczki"!
OdpowiedzUsuńuuu, ale można sobie wybrać, komu się przywali tak od serducha? ;)
A ja chyba najbardziej mam ochotę włożyć mój Dykes on Bikes kask i rozdzielać "czółka" ;-)
OdpowiedzUsuńWiem, że post żartobliwy i odpowiedź na serio nie w klimacie :) Ale mnie się wydaje, że ten poziom niechęci i uprzedzeń do siebie wzajemnie jest na tyle wysoki i nieuświadomiony, że nie wiem, co tu by mogło pomóc. Żeby mogła powstać wspólna parada to chyba potrzebny by było jakiś niekwestionowany lider, otwarty, niekontrowersyjny.
OdpowiedzUsuńNajgorsze że za dowodzenie paradą biorą się Ci najbardziej nielubiani. Szymon, czy Adler to jedne z najbardziej chyba kontrowersyjnych osób w środowisku, a Bączkowski podpadł wszystkim Europride.
Oczywiście komentarz nie miał na celu zrobienie nikomu przykrości i jeżeli tak się stało to przepraszam. Ale szczerze powiedziawszy żaden z organizatorów nie wygrałby w rankingu na najbardziej lubianego działacza, a tylko taka osoba miałaby chyba szansę doprowadzenia do sukcesu.
OdpowiedzUsuńLepiej powiedz Eile jaką torebkę weźmiesz ja bijatykę :)
OdpowiedzUsuńdubiduu
Ja popieram, nawet kupie torebkę i obszyje cekinami, bom niestety passe i jeszcze nie mam ;)
OdpowiedzUsuńPrzykra właśnie jest ta nietolerancja nawet w środowisku LGBTQ, gdyż tak naprawdę wiele osób zachowuje się jak typowi homofobi: tylko tacy jak oni są ok, reszta to zboczeńce i ogólnie ble. zakochana-w-dziewczynie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńmnie chyba nic zupelnie nie laczy z srodowiskiem lgbt bo nie czuje sie nawet obywatelka drugiej kategorii- zyje mi sie w Polsce lepiej niz 80% naszego spoleczenstwa, nie lubie formalnych zwiazkow, mam gdzies ksztalt parady:)pozdr.- shadowland
OdpowiedzUsuńshadow: i co ja mam odpisać? Twoje życie, Twoja sprawa, tylko pogratulować dobrego samopoczucia. I postawy, skoro ja czegoś nie potrzebuję to inni też nie powinni.
OdpowiedzUsuńZdradź nam proszę biednym malućkim receptę na udane życie, bo chyba błądzimy jak te dzieci we mgle.
@ dubiduu
OdpowiedzUsuńŻadnej nie wezmę, bo nie mam :) No fajny ten pomysł z wojną torebkową i fajny post Gosiu, ale mi kurcze jakoś nie do śmiechu. Nie umiem się śmiać z tych małostkowych problemów, piaskownicowych przepychanek i prawie nopowych fobii. Bo spory o taką pierdołę jaką jest parada mnie załamują, porównywanie długości fiutów dziwi, a do tego, że ciągle słyszę, że jestem niezrównoważona, rozkraczona (biseks zawsze jest rozkraczony) i się puszczam jednak nadal denerwuje.
Nie mam torebki :( Plecak się liczy? Czy lepiej będzie po prostu wziąć Żonę (która torebkę posiada) za rękę i wspólnie do ataku przystąpić ?
OdpowiedzUsuńrude- ja sie tylko ustosunkowalam do Twojej tezy, ze wszystkie osoby lgbt sa dla panstwa obywatelami drugiej kategorii i z tego powodu powinnismy sie solidaryzowac- a ja sie nie czuje obywatelka drugiej kategorii ani nie mam wrazenia, ze sa lamane moje prawa czlowieka
OdpowiedzUsuńa udane zycie? czy ono zalezy od tego jak wyglada parada albo od tego, ze w urzedzie podpiszesz swistek, ze jestes legalna zona- nie wydaje mi sie;)
Etam, ja lubię wszystkich byle dobry człówiek był. W poważaniu mam jak się ktoś nosi i jaką ma orientację.
OdpowiedzUsuńSzczerze ? nie wszyscy muszą być na pierwszej linii. To byłoby wręcz niewskazane. Piąta kolumna też się liczy i to bardzo. Dlatego nie rozumiem czemu dwie postawy muszą koniecznie konfliktować. Te stanowiska wobec oraz inne pośrednie ) są niezbędne do pewnej równowagi.
OdpowiedzUsuńJa też nie narzekam na kwestię dyskryminacji i nawet gdybym była hetero nie popełniłabym ślubu, chyba, że ze względu na jakieś istotne prawne kwestie. Ale oczywiście mam oczy otwarte i zdaję sobie sprawę, że innych być może spotyka dyskryminacja i że inni mają prawo do legalizacji związku ( cokolwiek to znaczy :), jak dla mnie wystarczy ,że ktoś chce go zawrzeć - musi mieć do tego prawo i kropka.
Ale...
Czym byliby działacze bez podparcia "szarej" zadowolonej z siebie, lecz nie krzyczącej o tym masy LGBT ?
A owa "masa" niewątpliwie nie miałaby nadziei szybszej zmiany na lepsze warunki dla ogółu bez działaczy ( pisząc działacze mam na myśli osoby niekoniecznie oficjalnie reprezentujące LGBT ).
Jesteśny sobie potrzebni. I pamiętajmy, że przesada w żadną stronę nie przynosi nic dobrego.
A Wam dziewczyny 100 lat !! i niech Wam się leeeeci :):)
R.
R.: Ja się zgadzam, że nie każdy musi być w pierwszej linii, bez dobrego zaplecza nikt niczego nie zwojuje:)
OdpowiedzUsuńRównież nudno by było, gdyby wszyscy mieli takie same zdanie. W tym żartobliwym poście chciałam pokazać, że pomimo dzielących nas różnic, mamy wspólny cel, dla osiągnięcia którego warto iść na kompromisy:). I że jest niemożliwe nie z przyczyn, nazwijmy to szumnie ideologicznych, a osobistych.
Shadow: skoro nie są łamane prawa człowieka to znaczy, że wg Ciebie osoby LGBTQetcetera mają dokładnie takie same prawa jak osoby hetero? Ja tego nie zauważyłam, ale może wzrok nie ten?;) I nie uważam, że udane życie zależy od wyglądu czy osobistego czy parady czy od podpisania papierka w urzędzie. Czytając Twoje posty nasuwa mi się taka analogia: wykształcone, samodzielne kobiety krzyczą, że feminizm to zło, chociaż dzięki niemu mają to co mają i mogą krzyczeć:)
Anonim: Ja też kieruję się kategorią dobrego człowieka i nie uważam, że ktoś spod znaku LGBTQetcetera z mety jest dobrym człowiekiem:)
Eile: mnie też to wkurza i daję temu wyraz, ale czasem myślę sobie, że warto coś ośmieszyć w tym przypadku te małostkowe problemy, piaskownicowe przepychanki i to, że biseksy są rozkraczone. Śmiech, oprócz tego, że to zdrowie, oczyszcza:)
rzecz w tym, ze ja sie wlasnie z tym nie zgadzam- ze kobiety zawdzieczaja coz aktywistka feministycznym a osoby homo dzialacza lgbt
OdpowiedzUsuńaktywistkom, dzialaczom- shadow
OdpowiedzUsuńAnonimowa shadow(?): Zatkało mnie. Serio.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że chyba nie znasz historii. Ani najnowszej ani starszej. Myślisz, że prawa z których tak ochoczo korzystasz (wykształcenie, praca, samodzielne życie ) wzięły się z powietrza? Tak po prostu? Przerażasz mnie, a raczej stan Twojej wiedzy, ale skoro Ci z tym dobrze, to nie mam więcej pytań.
Zaraz, zaraz. Dziewczyny, nie skaczcie sobie do oczu.
OdpowiedzUsuńRację macie obie. Tyle, że każda z Was patrzy z innego punktu.
Od wielkiego boomu w koncu lat 80-ych, a następnie pewnego rozlużnienia w latach 90-ych ja osobiście żadnej poprawy lub pogorszenia ( od tamtego czasu ) nie widzę.
Może mnie ktoś uświadomi, jakie osiągnięcia ma polskie LGBT odnośnie praw mniejszości ?
Tak konkretnie. Legislacyjne ? Mentalnościowe ?
Dlatego wolę od krzykaczy-działaczy pewne manifestacje indywidualne. Indywidualny przykład, taki jak chociażby Wasz autorki bloga, (mimo, że niezła lanserka :P - bez urazy to taki żarcik, w końcu geje uwielbiają lans to czemu wreszcie nie les - życzę pięknego miodowego tygodnia, bo chyba też jedziecie do West Hollywood ? ), może chyba coś tam poruszyć i kogoś skruszyć o wiele bardziej niż telewizyjna dyskusja idealisty z betonem.
Bo wtedy widać konkretnego człowieka. Z jego uśmiechem, radością życia.
Co do feminizmu, to oczywiście - nie wyobrażam sobie, żeby jakakolwiek kobieta mająca się za myślącą nie była jednoczęsnie feministką ( zaraz....Konopnicka nie była, ale...). I żeby nie doceniała choćby faktu, że ma prawa wyborcze wyłącznie dzięki trzymaniu ręki na pulsie przez kobiety.
Jednocześnie czas zauważyć, że feminizm w dawnym kształcie to czysty przeżytek. I tego tłumaczyć nie trzeba.
I wracając do meritum : z paradami chyba jest podobnie. One z lekka trącają myszką. Wydaje mi się, że o wiele lepsze byłoby wypracowanie jakiejś nowej formuły - typu zjazdu połączonego z odczytami, festiwalem filmowym, wernisażami, klubem dyskusyjnym itp. Tyle, że w Polsce na wszystko ciągle jest za wczęsnie.
Oby wkrotce nie bylo za późno. R.
moze Cie to przerazac ale wlasnie tak uwazam- zauwaz tylko, ze ja nie twierdze, ze kobiety nie zawdzieczaja nic mysli feministycznej, bo to jaki trend myslowy dominuje w danym czasie jak najbardziej przeklada sie na zycie ludzi; ja twierdze tylko, ze nie zawdzieczaja nic tzw. aktywistkom , podobnie jak ja jako lesbijka w Polsce nie zawdzieczam niczego Biedroniowi, Niemcowi, Kostrzewie czy Rawinskiej:)
OdpowiedzUsuńtzn. tej ostatniej zawdzieczam ostatnio pytania dlaczego lesbijki tak sie oszpecaja? coz, nie wiem co mam odpowiedziec...
OdpowiedzUsuńShadow: chciałam Ci odpowiedzieć jako osobie wydawałoby się inteligentnej, nie tylko "kobiecej", ale ostatnim wpisem udowodniłaś, że jesteś tylko kobieca. A Rawińskiej, oprócz wielu innych rzeczy (nawet nie wiesz jak wielu) zawdzięczasz to na czym Ci najbardziej zależy, poczucie moralnej wyższości, bo jesteś (być może) ładniejsza, a już na pewno bardziej "kobieca" przynajmniej z wyglądu i chyba z umysłu. Ot po prostu (niezależnie od koloru włosów:) blondynka, że napiszę w sposób stereotypowy, bo tylko ten możesz pojąć.
OdpowiedzUsuńno blondynka, zgadza sie:) poczucie moralnej wyzszosci czy ladnosc to juz Twoja nadinterpretacja; dowcipy o blondi to rzekomo domena seksistowskich facetow- zaskoczylas mnie;)
OdpowiedzUsuńa co do pytan o oszpecanie to naprawde mam z tym problem bo sama tez sobie zadaje to pytanie i nie znajduje odpowiedzi
anonim: No ale przecież postrzegasz mnie jako faceta, więc nie rozumiem Twojego zaskoczenia;P
OdpowiedzUsuńTak, wiem, jestem ładna i gdybym tylko chciała to nikt, nawet osoby takie jak Ty w życiu nie powiedziałyby, że jestem lesbijką:) Ale ja lubię siebie taką jaką jestem i o zgrozo podoba mi się mój styl:)
A to czy się Tobie i Tobie podobnym podoba, to już nie mój problem.
A tak na marginesie, proszę, po raz kolejny, prześlij swoje zdjęcie,nawet na prive, żebyśmy mogły zobaczyć jak "powinna wyglądać" niestereotypowa lesbijka.
Masz tyle odwagi? Uprzejmie wątpię.
I zastanawia mnie czemu osoby takie jak shadow, z pretensjami do świata lesbijskiego, że jest taki, a nie inny i nie spełnia ich kryteriów, z uporem maniaka i chowając się za nickiem produkują się na lesbijskich forach, blogach etc?
Ktoś mądry, powtarzam mądry może mi to wytłumaczyć? Uschi znasz odpowiedź jako ta kobieca?
nie wiem gdzie wyczytalas te moje pretensje- pisalam raczej o tym, ze sie z roznych powodow nie identyfikuje, dystansuje do roznych srodowiskowych paradygmatow( np. jestesmy obywatelami drugiej kategorii)ale nic o pretensjach; czasem( a nie z uporem maniaka) chcialabym zrozumiec zjawiska dla mnie nie do konca zrozumiale wiec sie produkuje;) schowana za nickiem jak to zwykle w necie;)zdjecia Ci nie przesle ale skoro tak bardzo pragniesz mnie zobaczyc to mozemy sie spotkac;)
OdpowiedzUsuń"ja jako lesbijka w Polsce nie zawdzieczam niczego Biedroniowi, Niemcowi, Kostrzewie czy Rawinskiej:)"
OdpowiedzUsuńzastanawiam się, czy autorka tych słów nie pomyślała o tym, że być może zawdzięcza im to, że jak już ktoś kiedyś odkrył(odkryje), że jest lesbijką, to nie dostanie z miejsca w dziób publicznie przy zerowej reakcji przechodniów - tylko za swoją orientację. no, a przynajmniej ma na to znacznie mniejszą szanse niż lata temu.
bo dzięki działalności takich osób jak te wymienione (oraz innych) rośnie poziom świadomości społecznej na temat normalności orientacji nieheteroseksualnych. i dzięki temu reakcje na naszą orientację są coraz pozytywniejsze (lub neutralniejsze). nie wiem, czy się jasno wyrażam, ale liczę na zrozumienie. dzięki działacz(k)om dającym swoje buzie do mediów ludzie oswajają się z nieheteroseksualnoscia i coraz mniej akceptowalna społecznie jest przemoc wobec nas.
inne sprawy, które my jako społeczność LGBTQ mamy dzięki działacz(k)om to:
- ustawa antydyskryminacyjna, beznadziejna, ale lepsza taka niż żadna (bo zakładali orgi LGBTQ, które dziś działają i lobbują)
- wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (bo Kaczyński zakazał parady - tak, parady, fuj! - zorganizowanej przez działaczy i działaczki), dzięki któremu mamy kolejne narzędzie walki przeciw dyskryminacji prawnej (bo Kaczor zakazał Parady, a marszu NOPu już nie)
- współpraca policji i ustawodawców w sprawie przestępstw motywowanych nienawiścią (vide relacje z ostatnich spotkań organizacji lGBTQ, zakładanych przez tych działaczy i te działaczki, z Policją czy RPO)
- rozwój pomocy prawnej i psychologicznej dla osób LGBTQ, które tego potrzebują
- itp..
rozumiem, że osoby takie jak shadow czy inne anonimowe nie miały nigdy do czynienia z wykluczeniem, bo siedzą w szafie. ale myślę, że warto pamiętać, że jeśli kiedyś ktoś taką osobę z szafy wyciągnie (a to się stanie, nie ma szaf idealnie szczelnych), to zasługą właśnie tych Biedroniów i Rawińskich będzie to, że nie zostanie skatowana lub zgwałcona (celem uczynienia z niej "prawdziwej kobiety") w ciemnym kącie przy obojętności policji, prawa i zwykłych przechodniów. że nie zostanie wyrzucona z pracy tylko za orientację (bo dzięki lobbingowi mamy przepisy antydyskryminacyjne – patrz wyżej). że jak się poskarży na przemoc ze względu na orientację, to nie zostanie jeszcze na komisariacie pouczona o swojej obrzydliwości odmienności, np. poprzez gwałt). lub przynajmniej – że istnieje na to wszystko znacznie mniejsza szansa. tylko tyle i aż tyle.
i wiem, że demonizuję, z tym skatowaniem i zgwałceniem, robię to celowo. bo mam wrażenie, że takie „miękkie” sprawy jak znaczenie lobbingu prawnego i politycznego prowadzonego przez działaczki, działaczy i zakładane przez nie i nich orgi, jak wprowadzenie naszej tematyki w debatę publiczną, jak oswojenie przeciętnych Polaków z wizerunkiem geja czy lesbijki czy transa (biseksa czy queera jednak mniej) – są zupełnie niezrozumiane, więc wyjaśnienie ich znaczenia wymagałoby poważniejszego wykładu
tyle poważnie.
a co do kobiecości - ja nie wiem, Ruda, czy ja jestem tu dobrym autorytetem. owszem, mądra może i jestem ;), ale na pewno za mało kobieca. wiesz, te krótkie włosy... makijaż, biżu, obcasy, kiecki i ogólny look nie pomogą, jak włosy są krótkie...
sory, że takie długie wyszło...
OdpowiedzUsuń@Uschi
OdpowiedzUsuńja się akurat z Tobą nie zgadzam :)
Moim zdaniem demonizujesz historię.
Sugerujesz, że gdybym w latach '80 powiedziała, że żyję z kobietą zostałabym zgwałcona i skatowana??
Litości, co najwyżej ktoś by stwierdził, że mi się coś poprzestawiało, ewentualnie, że nie trafiłam jeszcze na odpowiedniego faceta lub po prostu machnąłby ręką.
Paradoksalnie mam wrażenie, że teraz jest dużo większe niebezpieczeństwo tego, że ktoś chciałby mnie na siłę wyprostować
Dlaczego, zapytasz?
Otóż dlatego, że o ile w latach 80 lub wcześniej temat był tylko prywatny o tyle teraz temat jest polityczny - i to właśnie dzięki działaczom. Polityczny czyli wchodzący w sferę publiczną, naruszający porządek, który większość aprobuje i nie chce go zmieniać.
Zatem samą już deklaracją o mojej orientacji ja się w tą polityczność niejako wpisuję i muszę ponosić konsekwencje wystąpień działaczy.
Kiedyś pedał to był "miękki facet" a lesbijka w ogóle nie istniała, więc potencjalnie nie musiała mierzyć się ze stereotypem.
Teraz ja się muszę mierzyć ze stereotypem i to przez działaczy i parady.
To oni ten stereotyp utrwalili i spotęgowali, wpisując się w agresywną kampanię światopoglądową.
moje doswiadczenia sa dokladanie odwrotne- primo- nie jestem osoba siedzaca w szafie( wsrod osob znajomych, rodziny)choc oczywiscie nie dokonalam publicznego coming outu ale jesli kiedys zostane znana osoba to wtedy ewentualnie rozwaze takowy choc raczej mi to nie grozi;)
OdpowiedzUsuńsecundo- wsrod moich znajomych nie ma nikogo, kto po wysluchaniu dzialacza gejowskiego zmienilby na korzysc zdanie na temat osob homo( wrecz odwrotnie)natomiast wiele osob zmienilo zdanie wlasnie poprzez takie prywatne coming outy- czyli np przeze mnie:))) wiec jak dla mnie aktywistki lesbijskie robia mi przysluge raczej niedzwiedzia bo zaburzaja pozytywny obraz lesbijki jaki ja wytworzylam;)))
co do gwaltow i dawania w dziob- sorry ale widocznie obracamy sie w innych srodowiskach
cóż, nie przekonam zapewne Cię, anonimowa, że sporo całkiem zawdzięczasz działacz(k)om, skoro sprawy, które wypunktowałam wydają Ci się (najwyraźniej) bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńa z innej beczki: jestem w stanie zrozumieć, że nie wszystkie wypowiedzi, wystąpienia czy wizerunki publiczne działaczy i działaczek LGBTQ muszą się wszystkim podobać i że znajdzie się kilku heteryków, którzy po wysłuchaniu działacza X i zobaczeniu działaczki Y staną się zagorzałymi homofobami. nie twierdzę, że wszystko, co robią i mówią działacze i działaczki jest super. oczywiście, pewne postawy i zachowania mogą utrwalać stereotypy. ale uważam, że trzeba też patrzeć szerzej - i w tak zwanym ostatecznym rozrachunku znacznie bardziej liczą się te tak ładnie przeze mnie wypunktowane aspekty poprawiające jakość naszego (LGBTQ) funkcjonowania w społeczeństwie niż opinia kilku niemądrych heteryków.
tak, niemądrych, bo - przykro mi, anonimowa, że się w takim środowisku obracasz - ludzie, którzy wyrabiają sobie opinię o grupie społecznej na podstawie wypowiedzi kilkorga jej przedstawicieli to są przypadki zletka beznadziejne...
a co do zmiany naszego obrazu, czy "polityczności" naszego istnienia i widoczności w społeczeństwie – nie zgadzam się z Magdą, ale sądzę, że nie mam się tu co opierać na własnych odczuciach, trzeba byłoby opinii kogoś, kto nie był w latach 80.– jak ja – kilkulatkiem...
[a, jeszcze jedno. nie, nie obracam się w środowiskach gwałcących lesbijki, jak najwyraźniej można było wywnioskowac z mojego poprzedniego posta...]
@Uschi
OdpowiedzUsuń"ludzie, którzy wyrabiają sobie opinię o grupie społecznej na podstawie wypowiedzi kilkorga jej przedstawicieli to są przypadki zletka beznadziejne..."
Sugerujesz, że osoby, które wyrabiają sobie pozytywną opinię o osobach LGBT na podstawie wypowiedzi ich przedstawicieli są również niemądre i beznadziejne? ;)
generalnie jestem przeciwna wyrabianiu sobie opinii na temat grup. taka ze mnie femka-idealistka, a co.
OdpowiedzUsuńdomyslilam sie, ze sie nie obracasz:) ale jak bardzo te gwalty i mordy z nienawisci dodaja dramaturgii sytuacji...
OdpowiedzUsuńczytalam ostatnio jakis artykul o powojennych lokalach branzowych w duzych miastach w Polsce- nie wynikalo z nich, ze poziom agresji byl wtedy wyzszy
a wracajac do meritum- bardzo mi przykro ale ja naprawde nie czuje sie obywatelka drugiej kategorii ale rozumiem, ze ktos moze sie tak czuc- np osoby niepelnosprawne z powodow architektonicznych albo osoby chore, ktorym lekarstwa na ciezkie choroby nie sa refundowane albo ludzie pracujacy w supermarketach, ktorzy musza stawac na kropce etc
ufffff
OdpowiedzUsuńPiekło się zaczyna.
Jest w tym coś, że publicznie znani gdy chcą zbawiać świat i uszcześiwiać i bywa to czasem na siłę, ale nie zawsze to też ich wina. Często to , ci tłumnie zgromadzeni nadają im tę odpowiedzialność i rolę zbawcy. A wiadomo jak takowi zbawcy kończą, czego Wam nie życzę, dlatego wołam o wstrzemięźliwość! w dyskusji .
Ale i jednocześnie i mnie nie sposób nie zgodzić się z niektórymi argumentami shadow i Magdy.
Nie jest tak bardzo lepiej. Jest czasem nawet gorzej.
Powiecie, że reprezentujecie tylko siebie. Tak, ale siłą rzeczy postrzegane jesteście jako reprezentantki ogółu. Musicie mieć na uwadze, że wyoutowując siebie, wyoutowujecie całą resztę.
Nie ma dla mnie znaczenia ( czytalam post ekscentryczki) czy jesteście piękne czy tylko mądre, czy klniecie jak szewc czy jesteście ą ę. Co to za rożnica.
Gdzieś tam zawsze i tak juz będą mnie kojarzyć z Wami ( mam tu teraz na myśli wszystkie les upublicznione, to nie jest personalna wycieczka do autorek bloga ).
Macie prawo do takiego wyboru życia, do walki, i macie i do tego by pokazywać się także, gdyby komuś zależało z intymnością ( mnie to specjalnie nie gorszy, za oknem mam bilbord z ostatniej kampanii Kleina , wolałabym plakat z L Word :P ), macie prawo domagać się głośno praw. I je zdobywać.
Ale ja i inne les mamy też prawo do takiego życia jakie nam odpowiada. Toczymy własne walki na własnych podwórkach, skuteczne - ileż satysfakcji gdy sąsiad podając ci paczkę od listonosza mowi : to dla żony ).
Mam w nosie co myśli o mnie Kaczyński, Komorowski i inni decydenci, to nie ich mentalność trzeba zmieniać - to ich trzeba wymieniać na nowszy i lepszy towar.
Ha i tu zwrot, bo ja jednocześnie chcę i życze sobie, żeby ktoś przepychał tę ustawę o związkach i wpływał na legislacyjne bledy odnośnie podatków itp.
I tak to już jest - wy jesteście od tego by sie pokazywać i docierać do tego betonu na górze, my od zabezpieczania tyłów i kruszenia kamyków na podwórkach. I czasami będziemy sobie wychodzić bokiem, nam Wasza ekstrawertyczność ( inni nazwą to ekshibicjonizmem) i niecierpliwość , Wam nasz introwertyzm i ( inni nazwą to biernością) powolność akcji.
Ja proszę tylko o jedno.Szanujmy się nawzajem.
Jeżeli któraś z Was ( i to jest presonalna wycieczka do autorek bloga :P ) kiedykolwiek, bardzo bym sobie tego życzyła, wystartuje w wyborach na prezydenta, radnego, posła- ma głos mój i wszystkich moich sąsiadów, krewnych i przyjaciół.
Tak w ogole to forum by sie Wam przydało, widzę. ;-D
./.
Widzę, że dyskusja rozwija się przepięknie (jak to dyskusje wizerunkowe), tak że pozwolę sobie wtrącić tylko kilka słów.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim - już to kiedyś pisałam i napiszę jeszcze raz - szanujmy się wzajemnie, nie dyskutujemy z osobami, a z poglądami. Dlatego ostrzegam, wszelkie komentarze z osobistymi wycieczkami (to również uwaga do Ciebie, Kochanie, wiem, że zostałaś sprowokowana, ale mimo wszystko) będę ciąć w pień, nawet jeżeli przy okazji autorce lub autorowi uda się przemycić coś wartościowego.
I druga uwaga - i to też już wielokrotnie pisałam - uważam, że wkład każdej osoby jest ważny, czy robi coś publicznie, czy w sferze prywatnej, czy i tu, i tu (bo przecież ci wszyscy działacze i działaczki nie żyją w próżni i również pracują w swoim środowisku lokalnym). I jasne, że każdy ma prawo do krytyki, ale też czasami, zamiast krytykować, warto docenić - oczywiście obie strony (i te działające w sferze prywatnej, i te w publicznej). Wtedy i nastrój lepszy, i chęć do działania większa.
No dobra, przepraszam:) Więcej nie dam się sprowokować. Bendem grzeczna:)
OdpowiedzUsuńAle temat rozwinę jak mnie wena najdzie. Oczywiście pół żartem pół serio.
A shadow zapraszam na imprezę benefitową MNW, jeśli dojdzie do skutku. Wiesz jak wyglądam więc podejdź:)
Sadowland jest ekspertem przez duże E od wizerunku lesbijek- wystarczy wejść na forum KK, żeby się o tym przekonać... To jej chyba konik, że się tak wyrażę. Nie ma się co dawać wkręcać- nikt jej nie przekona, że czarne jest czarne a białe jest białe :))
OdpowiedzUsuńdubiduu
eeeeee.......
OdpowiedzUsuńTo będzie ta torebkowa ustawka, czy nie???
Bo sądząc po rozgorzałej do czerwoności dyskusji, to pewnie by się przydała, a ja nie wiem czy kozaczki pastować ;)
hds: Ależ czyść, czyść jak najbardziej, pewnie, że będzie:) I co więcej termin nawet z Tobą ustalę, boś Ty pracoholik/czka:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem pomysł jest zupełnie obłędny. Proponuję to jako imprezę cykliczną, gdyż parę trzeba spuszczać regularnie :--)
OdpowiedzUsuńSpecjalnie ufilcuję torebeczkę na tę okazję. A że specjalnie nie mam powodu, żeby kogoś okładać, będę lał wszystkich i wszystkie z wdzięczności za to, co dla nas szaraków cały czas robicie.
aż cekinki się będą sypać.
cmok
@anonimowy: Nie wiem czy gwałty były czy nie były. Pewnie były, ale nie zawsze podtekst był oczywisty. Ale wiem, że były szykanowane nauczycielki, że nawet w sklepie żelaznym niszczono stażystkę z powodu orientacji. To też są moim zdaniem "zrytualizowane" gwałty. A jak odwróci się od Ciebie (tzn. od kogokolwiek) część znajomych, to jakbyś w dziób dostała. Można się tym nie przejmować, ale niestety, to tak od razu nie spływa.
OdpowiedzUsuń@Ewo. Najlepsze są chyba proste konkretne rozwiązania. Nie można by po prostu zrobić listy trollic i więcej się nimi nie zajmować? Tak wiele ich znowu nie ma. Jedne operują w wersji soft lub lite, a inne w wersji hard. Jedne przynudzają subtelniej, długofalowo i jak zdarta płyta powtarzają jakieś bezlogiczne bzdury jakby urwały się z choinki, a inne dotkliwie obrażają, by potem wytykać sprowokowanym, że one też nie są lepsze. I wtedy dobrze nakarmione, zasypiając, zapowiadają nowe uderzenia. Obok trollic-samotnic są duety, wypowiadające się na zasadzie "złego i dobrego policjanta". Czasem trollice-samotnice wchodzą w luźną koalicję, która prędzej czy później się rozpada.
OdpowiedzUsuńParę nicków mogłabym tu rzucić, ale nie chciałabym zostać "w pień wycięta" :)) Ale właściwie, co tam, spróbuję łba nadstawić: na przykład niejaka s.....83 vel jakaś tam pewnie kamma231 albo może inna wegierka37, bo na pewno nie jest to jej jedyny nick. A te dwa wzięłam z sufitu, chociaż nie było łatwo! Od półtora roku nieaktywna na jednym z portali, ale w każdej chwili może się przebudzić; nawet tutaj. Przy jej perfidnych i sadystycznych, ale jednocześnie specyficznie fascynujących komentarzach, wycieczki osobiste na tym blogu to...piaskownica. Czytam komentarze i jakoś nie widzę, żeby ktoś tu specjalnie przeholował, ale może jakieś wpisy właśnie już wycięto w pień :-) Jeśli ktoś, może i słusznie, włącza na tym blogu troll-alert, to chyba jeszcze nie wie, co to jest trollica w wersji XXXL. Była też trollica (kłamię w żywe oczy, że nicka nie pamiętam i nie domyślam się jakiego ma drugiego), co najpierw dokopywała, a potem serdecznie pozdrawiała. Innych nie wymienię, bo zbyt głodne są, a nie mam czasu ich karmić.
Dyskusja na tym blogu, choć czasem gorąca - 27.09.2010 wpisy pojawiały się co kilkanaście minut - to nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu. (Nawiasem mówiąc, gdyby ten blog z komentsami był dostępny w języku language, to na pewno znalazłby się w pierwszej 25-tce najlepszych blogów ostatnio wybranych przez TIME'a.) Chciałabym podkreślić, że odnoszę się li tylko do postaw. No, ale postawy i opinie to nie są byty abstrakcyjne. Mają je lub udają, że je mają, właściciele i właścicielki konkretnych nicków. Wytykanie i krytykowanie tych postaw to jednak nie jest tworzenie literatury pięknej, gdzie (posłużę się cytatem z Narfy) "artystka przetwarza, filtruje, oddziela i tworzy coś nowego", a po mojemu po prostu artystycznie rwie i gmatwa siatkę skojarzeń, by utrudnić domysły. W komentarzach skojarzenie nicka lub osoby z opinią i odwrotnie jest proste jak drut. Mogę odnieść się do postawy czy opinii i nawet nie wymieniać nicka, to i tak ktosia kuma: Myślicie, że ja nie wiem? Ja wiem, że to o mnie, to niby ja ta trollica, tak? Ciekawe, kto teraz się odezwie i jak? (A ja łeb jeszcze mam? :))
@Rude de Wredne. Jeśli ktoś na poparcie jakiejś tezy czy poglądu używa własnej osoby jako przykładu, to trudno w komentarzu nie odnieść się do tej wizualizacji. Jeśli ktoś mówi, że niektóre lesbijki wstydzą się swojej kobiecości, a ona jest taka kobieca itd. itp., to niech da fotkę lub lepiej filmik, żeby inne wiedziały, o czym mowa. Logiczne. Kobiecość i piękno to pojęcia względne i subiektywne. Trzeba mieć konkretny punkt odniesienia. Zobaczę np. kogoś w typie X, Y lub Z i już wiem, o co chodzi. Aha, no jest, kurczę, kobieca. To ja takiej kobiecości nie mam albo mam jej więcej. Albo się jej wstydzę. Nigdy się tym nie niepokoiłam, ale nareszcie miałabym jakąś wiedzę. Ach, to o tym ona mówi. No i już jestem spokojna, już wiem.
Więc filuj, Rude de Wredne, filuj. Przed Tobą wielka szansa na historyczne spotkanie. Slot w "Kalendarium" za 2010 na razie pusty. Trzymaj się tej propozycji. Zaskoczyła Cię, prawda? W moich oczach już zyskała! A Tobie już jeden historyczny fakt umknął. Nie popełnij błędu drugi raz. :)) Może w "Uwadze" to pokażą. Boooziuuu...!