• Nowy wymiar opieki nad zwierzętami

    Jako że niektórzy narzekają, że w naszej blogosferze ostatnio jest nudno i monotematycznie, a konkretnie w większości miejsc "leje się (...) potok jadu, żalu, goryczy, złości, frustracji, cynizmu i degrengolady", dziś coś z pogranicza religii i rozrywki. Jak może wiecie, w minioną sobotę, 21 maja miał być koniec świata, przynajmniej według ewangelickiego kaznodziei Harolda Campinga. Jako że, jak większość mieszkańców Ziemi chyba zauważyła, świat się jakoś nie skończył, wielebny zmienił swoje nauki i ogłosił, że ów koniec właśnie się rozpoczął, a ostateczna likwidacja świata nastąpi 21 października.

    Camping ma kłopot nie tylko z ustaleniem daty tego wydarzenia, ale też z wyjaśnieniem, jak to właściwie będzie wyglądać. Jego pomysł, że przez nasz glob przetoczy się seria trzęsień ziemi (rozpoczną się w każdym punkcie punktualnie o godzinie 18 czasu lokalnego), nie zyskał uznania fizyków. Jest też inna opcja, wiarę w którą zdaje się podzielać całkiem sporo osób - otóż kiedy w końcu ten dzień nadejdzie, wszyscy wierzący zostaną automatycznie przeniesieni w inny wymiar.

    Jako że bycie wierzącym nie obejmuje zwierząt, bo, jak "wszyscy" wiedzą, zwierzaki nie mają duszy, grupa ateistów stworzyła organizację Eternal Earth-Bound Pets, której celem jest zaopiekowanie się zwierzakami, które utracą swoich opiekunów po tym, jak ci doznają odkupienia. "Poświęciliście swoje życie Jezusowi. Wiecie, że zostaniecie odkupieni. Ale kiedy to nadejdzie, co się stanie z waszymi zwierzętami, które kochacie, a które będziecie musieli porzucić? Zdejmiemy wam ten ciężar z barków" - piszą na swojej stronie internetowej. Jak ich pomoc wygląda w praktyce? Wierzący, którzy chcą mieć pewność, że ich pupile nie zostaną bez opieki, podpisują kontrakt z organizacją i za jedyne 135 dolarów za pierwsze zwierzę i 20 za każde kolejne zyskują nowe rodziny dla swoich podopiecznych. Póki co oferta skusiła około 300 osób.


    Eternal Earth-Bound Pets Video from Svetkin on Vimeo.

    Kontrakty są ważne przez 10 lat - to na wypadek, gdyby 2012 z kalendarza Majów miał wypalić. A jakby ktoś chciał, by zaopiekować się jego samochodem czy domkiem letniskowym, gdy już go z nami nie będzie, niech da znać w komentarzach. A, domek może być z pieskiem. Nie ma problemu.
  • Czytaj także

    4 komentarze:

    1. Od razu przyjemniej bloga się czyta hahaha
      Jest o zbawieniu, pupilach, końcu świata, który nie nadszedł... jest piknie ;)))
      Moja kocica niestety nie doczekała, żeby skorzystać z takiej oferty, a pluszaków chyba ona nie obejmuje ;D

      OdpowiedzUsuń
    2. O, ja także przyjmę domek (z kotem najlepiej) w dore ręce ;)

      OdpowiedzUsuń
    3. na którymś z blogów trafiłam na uroczy rysunek ilustrujący jakże wiekopomny moment przeniesienia się Ich w inny wymiar, ale nie mogę teraz znaleźć (może Sylwek zajrzy i może zna i znajdzie?)

      OdpowiedzUsuń