• Ja tylko wyrażam swoje zdanie

    Mój prywatny hit internetu na dziś to list wysłany do firmy produkującej płatki śniadaniowe przez małego Krisa, który wychowywany jest przez dwóch ojców:
    Jako że jest to sympatyczna ciekawostka, jakich wiele, nie znalazłby się na tym blogu, gdyby nie dyskusja, którą wywołał na Facebooku na profilu J. Jest to profil zaprzyjaźniony, więc, co ważne, w dyskusji wzięły udział osoby nieheteroseksualne oraz homofilne heteroseksualne. I tak, podczas gdy Amerykanie w podobnym gronie zastanawiają się, kiedy i jak firma General Mills zareaguje, u nas można przeczytać, że: takie akcje tylko wzmacniają stereotypy; list jest oczywistą fałszywką oraz próbą cenzury i/lub zastraszenia prywatnej firmy i dyktowaniem innym, na co mają wydawać pieniądze; to tak naprawdę preludium do masowych protestów, postulowania wprowadzenia kar finansowych dla takich firm i zakazu używania słów "mama" i "tata"; a tak w ogóle, to przez sam fakt jego istnienia wszyscy jeszcze bardziej nas znielubią. Żeby było jeszcze ciekawiej, w tej dyskusji osoby niehetero okazują się być podwójnie złe, bo nie dość, że chcą ocenzurować napis na pudełku płatków, to to samo robią z dyskutantkami, które się z nimi nie zgadzają. Na dowód tego twierdzenia obrończynie reklamy przywołują sytuacje, w których w rozmowach na innym profilu (!) i z innymi osobami (!) stały się obiektami wściekłych ataków i wyzwano je od ciemnogrodzianek i homofobek. A wszystko to tylko datego, że wyraziły swoje zdanie na temat parad. Najbardziej jednak rozczuliła mnie deklaracja, że, na skutek owego mało entuzjastycznego podejścia osób niehetero do jej zdania, jedna z dyskutantek nie zamierza już wspierać "akcji Miłość nie wyklucza i w ogóle Homików". Słowem wielki foch, a osoby niehetero są niedobre i nietolerancyjne, skoro atakują tych, którzy je wspierają.

    Ilekroć czytam takie rozmowy, przypomina mi się tekst "Miś w ZOO" Damiana Niebieskiego o wdzięczności, której oczekuje się od osób niehetero w zamian za akceptację. A konkretnie ten fragment:

    Nie chcę być takim miłym, milusińskim, serdecznym i grzecznym gejem. Orientacja nie powinna definiować mojego zachowania. Mojego prawa do gorszego dnia, do asertywności czy wypicia kawy bez cukru. Wydaje mi się, że część osób tego oczekuje. Pewnie nie wprost, i być może nieświadomie. Gdy już pozwolą nam być gejem czy lesbijką, to żądają w zamian jakiegoś bonusa. Nagrody. A co najmniej przyjęcia zaproszenia na Facebooku.

    Nieodmiennie bawi mnie zaskoczenie (czasami wkurzenie) niektórych osób, które deklarują się jako homofilne, gdy nie odwdzięczamy się im się należytą dawką szacunku dla ich poglądów i na dodatek śmiemy uważać, że sami i same wiemy lepiej, co jest dla nas dobre, a za to kompletnie nie czujemy się odpowiedzialni/e za działania innych osób nieheteroseksualnych. Dyskusja o liście do producenta płatków śniadaniowych jest świetną ilustracją tego mechanizmu - niewinny temat, pozornie neutralny komentarz, że popularności ta akcja osobom niehetero raczej nie przysporzy, odpowiedź (tak, moja), że celem życia osób niehetero nie jest zabieganie o popularność i całkiem spora dyskusja pod tym, w której gdzieś znikły płatki, mały Kris i prawo konsumenta (również małoletniego) do zadawania pytań, a pojawiło się mnóstwo tekstów w rodzaju "sami jesteście sobie winni", "musicie zrozumieć, że ludzie oceniają was właśnie po takich akcjach" i nieśmiertelne "wy mnie atakujecie, a ja przecież tylko wyrażam swoje zdanie".

    Rzecz jasna jest też tak, że w dyskusjach (zwłaszcza internetowych) również osoby LGBTQetcetera nie przebierają w słowach i czasem zbyt pochopnie wyskakują z ciemnogrodem i innymi inwektywami. Tyle że w homofobicznej aurze trudno nie mieć przynajmniej lekkiej paranoi. I gdy po raz enty próbujesz wytłumaczyć, że nie, nie jesteś wielbłądem, nie, nie pragniesz zbombardować wytwórni płatków Kix, nie, nie dążysz do supremacji nad światem, nie, nie postulujesz zakazu używania słów "mama" i "tata" (to ostatnie też pojawiło się w owej dyskusji o liście) itd., itp., to w pewnym momencie przestajesz tłumaczyć (a to akurat nie w tej dyskusji) i zaczynasz walić na odlew. I jest to coś zupełnie normalnego w sytuacji, gdy oczekuje się od ciebie, że będziesz się tłumaczyć z wszelkich aktywności osób niehetero, o których donoszą media. Gdy wciąż nie jesteś jednostką (choć masz imię, nazwisko i awatar), a nadal - grupą.

    Jaki z tego morał? Że - z jednej strony - jest lepiej niż parę lat temu, bo nikogo już specjalnie nie dziwią (przynajmniej w zacnym gronie osób biorących udział w owej dyskusji) protesty przeciw ewidentnie obraźliwym akcjom, jak w przypadku świeżej jeszcze sprawy z pewnymi plakatami, o której od ponad tygodnia piszę na naszym fejsie (i która może niedługo doczeka się jakiejś szerszej refleksji na blogu). Z drugiej - że nie jest dobrze, skoro jakiś tam list jakiegoś tam Krisa zza oceanu staje się (w uważającym się za homofilne gronie!) przyczynkiem do wysuwania oskarżeń o cenzorskie zapędy i dyktowanie innym, co mają robić. Czyli: w porządku, możecie się bronić, gdy ktoś was atakuje, ale nie ważcie się przypadkiem nawet pytać o te elementy rzeczywistości, które was uwierają. Choćby był to napis na opakowaniu płatków śniadaniowych, wszak płatki to ostoja heterorodziny, więc wasze pytanie jest w istocie atakiem na nią i preludium do wprowadzenia zakazu używania słowa "mama". Swoją drogą, ciekawa jestem, co by było, gdyby mały Kris był po prostu wychowywany przez samotnego i jak najbardziej heteroseksualnego ojca. Zakład, że wszyscy by się wzruszyli?

    PS Na wszelki wypadek - nie oczekuję od osób deklarujących się jako homofilne (tak jak od nikogo innego), że we wszystkim będą się ze mną zgadzać. Wspieranie kogoś nie polega na wyzbyciu się swoich poglądów. Ale tak samo proszę, by nikt nie oczekiwał ode mnie, że wyzbędę się swoich poglądów za cenę spojrzenia na mnie życzliwym okiem.
  • Czytaj także

    9 komentarzy:

    1. na frondzie też już kipi:
      http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/chlopiec_wychowywany_przez_pare_homoseksualistow_pisze_do_producenta_platkow:_czy_moge_jesc_kix_nawet,_jesli_nie_mam_mamy__14725

      Byku1Kcz: "Oto kolejny powód żeby nie oddawać dzieci w ręce homoseksualistów , widać że zarazili już dziecko gejowską ideologią." ^^

      Ale jest też kilka fajnych komciów (i to nie trolli).

      E. Gierek, rzecz jasna, koszmarny.

      OdpowiedzUsuń
    2. O kurczę, te komentarze na Frondzie są świetne. Więcej w nich zrozumienia dla Krisa niż na Deserze (który w Polsce wrzucił newsa) czy na fejsie. Ale numer:)

      OdpowiedzUsuń
    3. To,że ktoś się deklaruje jako homofilny czy popierający prawa LGBT, wcale nie znaczy, że taki jest. A takie dyskusje są włąśnie najlepszym przykładem.
      Akceptacja na zasadzie "znaj swoje miejsce" nie jest żadną akceptacją.

      A prawo do wyrażania swojego zdania ma każdy, także mały Kris o płatkach i osoby homo o "przjaznych" heteroseksualistach.

      OdpowiedzUsuń
    4. na frondzie to chyba wynika z idei zaangażowanego ojcostwa, tam jest chyba paru tatusiów, którzy nie brzydzą się pieluszkami

      co do "mamusi" i "tatusia", to mi się przypomniała taka plota sprzed paru lat, że w jakimś szpitalu dzieciom nie wolno było mówić "mama" i "tata", aby nie robić przykrości dzieciom z homorodzin. nie pamiętam szczegółów, może ktoś przypomni. ubaw po pachy, do teraz nie wiem, czy to była kaczka, czy komuś się coś w głowie pomerdało, ale lęk został zaszczepiony. no i właśnie - czemu nikt nie wstanie i nie powie, że "mamom" i "tatom" żadnej krzywdy nie wyrządziły dzieci wychowywane przez samotne matki/ojców, babcie, dziadków...

      i czemu wszyscy przypominają sobie o domach dziecka, jak mowa o tych strasznych pedałach... >.<

      OdpowiedzUsuń
    5. @reader
      Pewnie, że nie znaczy. Ale spróbuj mu/jej to powiedzieć;P

      @VN
      Ależ ofkors, że chodzi o zaangażowane ojcostwo. Ale ciekawe, że frondelki w większości jakoś nie kwestionują autorstwa listu.

      Co do ploty - no właśnie ona ci pojawiła się w dyskusji. I tak, to była kaczka, chodziło jak zwykle o dostosowanie jakichś formularzy do zmieniającej się rzeczywistości.

      OdpowiedzUsuń
    6. z uogolnaniem jest klopot -rozmowa miedzy ludzmi roznych narodowosci i juz wystepujesz w niej w koszulce z orlem na piersi/siach.rozmowa o pilce- i juz musisz sie zadeklarowac-lechia czy arka...
      Rozmowa o mniejszosciach seksualnych - i juz wystepujesz w niej zgodnie z tym jaka orientacje deklarujesz. Reprezentujesz, nonsorry.
      Taka jest natura dyskusji-przynalezenia.Nie sadze by dalo sie od niej uciec- wszyscy jestesmy skads.I to SKADS nas okresla.

      A najbardziej z calego twego tekstu podoba mi sie refleksja ze cos sie jednak zmenia na lepsze.Bedac tak zaangazowana w zmaiany mozna ich nie dostrzegac.Tobie udaje sie cos odwrotnego.CHAPEAU BAS!

      m@B

      neospasmin.blox.pl

      OdpowiedzUsuń
    7. Ooo, mój najbardziej wymagający komentator wrócił:) Jak miło!

      OdpowiedzUsuń
    8. pani Ewa, prosze mnie szarlotka nie splycac :
      A co do zmian to, tu, w Canberze, bodajze 15.08, organizowany jest marsz na rzecz prawa do malzenstw homo.Jakbym mial jakis adres tobym zdjecie plakatu ci/wam wyslal.

      z tego dwie mysli: 1.Polska wcale nie tak z tylu; 2.Mozebyscie wpadly flaga pomachac i w miejscowym dialekcie angielskiego do lokalnej prasy sie wypowiedziec?

      pozdroovka

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    9. Za zdjęcie dziękuję, w necie sobie popatrzyłam, wystarczy:)
      A pomachać może i byśmy chciały, ale jeszcze nie w tym roku.

      A poza tym jestem obrażona - ja ty z sercem na dłoni, a Ty mnie szarlotką jakąś.

      Kangur jeden! O!

      OdpowiedzUsuń