• Pewne nieporozumienie

    Poseł Tadeusz Iwiński (SLD, a jakże) ma pecha. Nie dość, że ledwo co dostał się do Sejmu, to, zamiast cieszyć się tą chwilą (kto wie, może po raz ostatni w życiu), musi się tłumaczyć na swoim profilu na fejsie wstrętnym orkom z czegoś, co w jego mniemaniu było zaledwie drobną niezręcznością. Rzecz rozchodzi się o jakże niewinne stwierdzenie w TVP Info, że "Ruch Palikota to formacja, która jest galaretą, o której nic nie wiemy. Jest 40 posłów, ale jak na ugrupowanie, które koncentruje się na prawach kobiet, to tam są dwie kobiety, z czego jedna nienaturalna, że użyję takiego sformułowania". Ładne, prawda? Jakże miło jest, chcąc dopiec niedobrej konkurencji, uderzyć w osobę, w którą ostatnio z upodobaniem walą różne Frondy i Terlikowskie. Nasz miły poseł profesor nie przewidział jednak jednego - że ktoś może zaprotestować. I że takich ktosiów może być całkiem sporo. W efekcie wczoraj wieczorem jego profil został dosłownie zalany komentarzami. Cóż miał więc biedaczek zrobić - przerwał świętowanie wyborczego zwycięstwa, wykasował na chybił trafił większość komentarzy ze swojej tablicy i "wyjaśnił" sytuację. Pozwolę sobie przeanalizować owo "wyjaśnienie", bo to świetny przykład myślenia, dzięki któremu SLD poniosło w tym roku spektakularną porażkę również wśród osób nieheteroseksualnych.

    W związku z kilkoma wpisami nt. nowo wybranej posłanki Pani Anny Grodzkiej wydaje mi się, że zaszło pewne nieporozumienie. 

    Kłamczuszek. Wpisów było kilkadziesiąt, nowe wciąż przybywają - na tyle szybko, że administrator strony nie zawsze nadąża z ich usuwaniem (zresztą sam klucz, według którego to robi, jest lekko niezrozumiały, bo znikają rzeczy nieobraźliwe, a na dodatek bardzo podobne w treści do tych, które zostają). No ale "kilka" brzmi znacznie lepiej niż "kilkadziesiąt". Zawsze można sprawę zbagatelizować i stwierdzić, że oto paru histeryków i parę histeryczek (i zapewne wyborców Palikota) nie ma co robić we wtorkowy wieczór, więc postanowiło sobie pognębić posła nielubianej formacji.

    Chodzi o to, że dziś (wtorek 11 X) rano w programie TVP Info,w trakcie dyskusji nt. sytuacji powyborczej, przedstawiłem krótką własną ocenę Ruchu Palikota (z elementami zarówno pozytywnymi, jak i krytycznymi). Powiedziałem m.in.,że - wbrew zapowiedziom lidera tej formacji (z którym jestem zresztą od kilku lat po imieniu) - w przyszłym Klubie tej formacji znajdzie się b. mało kobiet, w tym "jedna nienaturalna".

    A konkretnie powiedział, że znajdą się dwie kobiety. Co jest akurat nieprawdą, bo będzie ich cztery. Choć to nadal niewiele, fakt.

    Z pewnością mogłem dobrać lepszy zestaw słów (o co jednak w tym przypadku nie jest łatwo), stąd kilka godzin później na antenie Radia Tok FM stwierdziłem, iż jeśli Pani Grodzka czuje się urażona, to Ją przepraszam. Nie chciałem bowiem używać terminu "transseksualist(k)a", a miałem jedynie na myśli to, iż ta osoba nie urodziła się kobietą. I nic więcej.

    Oj doprawdy. Kłopot w tym, że pan poseł w ogóle uznał za właściwe podkreślić, że Anna Grodzka jego zdaniem czymś się różni od pozostałych kobiet z Ruchu Palikota. Nie chciał użyć terminu "transseksualist(k)a" (zwróćcie uwagę na owo urocze "k" w nawiasie), ale jakoś chciał pokazać, że nie widzi w Annie po prostu kobiety. Czyli, mówiąc krótko, jest w jakimś stopniu uprzedzony w stosunku do osób transseksualnych, choć udaje, że nie jest. Oczywiście mogłabym się czepnąć i drugiej części zdania (o tym, jako kto Anna się urodziła), ale tu akurat mogę uznać, że pan poseł po prostu nie wie, że Anna urodziła się kobietą, a ostatnio jedynie potwierdziła ów fakt (niestety, ale póki będzie egzystować sformułowanie "zmiana płci", to takie stwierdzenia będą się powtarzać). Tyle że nie zmienia to jego intencji - bo wystarczyło nie różnicować i powiedzieć "dwie kobiety" i problem z tym, jakiego słowa użyć, by zniknął.

    W związku z krytycznymi (nierzadko obraźliwymi) wypowiedziami w tym kontekście pod moim adresem, muszę nieskromnie zauważyć, iż akurat mnie trudno zarzucać brak szacunku dla kobiet i niedocenianie ich aspiracji, w tym politycznych.

    Niestety, w ową obraźliwość musimy już tylko wierzyć na słowo, bo większość wpisów zniknęła. No ale słowo za słowo: obraźliwy post (z seksistowskimi burakami itd.) był jeden. No chyba że pan poseł poczuł się urażony np. moim stwierdzeniem, że właśnie przez tego typu wypowiedzi swoich członków SLD straciło wiarygodność wśród osób nieheteroseksualnych. Jednak znacznie lepsza jest i tak druga część tego fragmentu. Bo oto pan nieskromny Iwiński najwyraźniej zapomniał, że parę lat temu miał sprawę w Komisji Etyki Poselskiej za obmacywanie tłumaczki. No chyba że to taki specyficzny sposób okazywania kobietom szacunku.

    Np. już 18 lat temu,w drugich demokratycznych wyborach do Sejmu, w okręgu Elbląskim doprowadziłem do pionierskiej w polskich warunkach sytuacji, gdy na pierwszych dwóch miejscach listy SLD do Sejmu znalazły się dwie kobiety (Małgosia Ostrowska - ówczesna szefowa mego biura poselskiego w Elblągu i Małgosia Winiarczyk-Kossakowska). Obie zostały wybrane i pełniły później m.in. funkcje wiceministrów w lewicowych rządach.

    Och jej, och jej. W pionierskich warunkach. W czarnych, ponurych czasach, kiedy to kobiety przykuwano łańcuchami do lodówek, zakazywano im pracy zawodowej i wstępu na wyższe uczelnie. Zaraz, zaraz, a czy to nie były przypadkiem czasy, kiedy Hanna Suchocka była premierką? No wie pan, panie pośle - Suchocka. Kobieta. W pionierskich warunkach. Kiedy Tadzio dzielnie walczył, by Małgosie (no bo przecież nie Małgorzaty, a skąd!) miały jedynki na liście. No chyba że owe trudne warunki dotyczyły konkretnie Sojuszu - to akurat zupełnie by mnie nie zdziwiło.

    Od początku powstania SdRP, wbrew stanowisku wielu czołowych działaczek lewicy, np. Izy Sierakowskiej, opowiadałem się też publicznie za wprowadzeniem rozwiązań kwotowych na listach wyborczych dla przedstawicieli obu płci, co zostało wprowadzone dopiero niedawno - czyli niemal 20 lat później.

    No proszę, taki dzielny bojownik o prawa kobiet, a nikt tego nie zauważył. Niech pomyślę, dlaczego. A, wiem. Bo publiczne opowiadanie się to coś zupełnie innego niż wprowadzenie jakiegoś rozwiązania. Do tego trzeba, cóż, trochę podziałać. Tak jak ze związkami partnerskimi. W końcu do niedawna SLD było przekonane, że osoby nieheteroseksualne poprą je w wyborach, no bo przecież oni publicznie są za. Cóż, nie tylko oni.

    Uczestniczyłem ponadto od samego początku w Paradach Równości w Warszawie (choć z pewnością nie tańczę tak ekspresyjnie na platformie,jak Ryszard Kalisz) i mam szczególne poszanowanie dla inności. Nieskromnie przeto spuentuję, iż formułowane zarzuty uważam za niesprawiedliwe.

    Bohater, nieprawdaż? Uczestniczył w Paradach Równości, więc ma szczególne poszanowanie dla inności. Szkoda tylko, że przez te wszystkie lata, kiedy na nich bywał, nie zauważył, że nam nie chodzi o to, by politycy i polityczki bywali na naszych imprezach, a o to, by zajęli się naszymi sprawami. W Sejmie, nie w klubie nocnym.

    A w razie potrzeby Pani Annie Grodzkiej (byłej członkini SLD) wyjaśnię w Sejmie zaistniałe nieporozumienie.

    No tak, bo głupia Ania po prostu nie zrozumiała, ze pan poseł profesor łaskawca bohater jako wielki bojownik o prawa innych i kobiet po prostu jest niezdolny do obrażenia kogokolwiek, więc naprawdę nie powinno być jej przykro z powodu tego, co powiedział. Ale on jej wszystko z pozycji mądrego naturalnego mężczyzny wytłumaczy i będzie dobrze.

    Jaki z tego wniosek? No niestety taki, że poseł Iwiński mentalnie zatrzymał się kilkanaście lat temu i nie zauważył, jak bardzo świat wokół niego się zmienił. Że w tym czasie osoby nieheteroseksualne przestały się bać własnego cienia i nie chcą, by je klepać po główkach, a by dać im równe prawa. Że mało kto łapie się już na obiecanki i puste gesty. Że "Izy" i "Małgosie" to są u cioci na imieninach, a nie w wypowiedziach publicznych. I może nawet byłoby to do przeżycia, gdyby nie to, że nic nie wskazuje na to, by chciał uwspółcześnić swoje przekonania. Nie, on woli nieskromnie "wyjaśnić", że wie lepiej, a głupie orki się czepiają.

    Ech. Cała nadzieja, że nasza "lewica" pójdzie po rozum do głowy i dopuści do siebie przekonanie, że może to nie jest tak, że ludzie ich nie rozumieją, ale że to oni nie rozumieją ludzi. Ale może za wiele wymagam.

    UPDATE: Tablica posła Iwińskiego została zablokowana. Krytyczne wpisy zostały skasowane co do jednego, a ich autorzy zablokowani. Cóż, bywa.
  • Czytaj także

    31 komentarzy:

    1. Słyszałam, jak się tłumaczył na tok.fm. Jak ten piskorz :D

      No niestety, ja w ogóle, ale to w ogóle nie wierzę, że z lewicy post-pzprowskiej może coś dobrego wyjść. Jedynie Piekarskiej Katarzyny mi szkoda, bo chyba nie przemyślała tego przejścia z partii do partii tych 100 lat temu.

      OdpowiedzUsuń
    2. Wydaje mi się, że "lewica" (czyli SLD) podchodzi do osób LGBT na zasadzie "nam wolno więcej " - bo to my jesteśmy lewica, niektórzy z nas chodzą nawet na Parady i prywatnie jesteśmy nawet za związkami partnerskimi.

      A chyba powinno być odwrotnie - im powinno być wolno mniej. Bo w Polsce język i w ogóle poglądy tak bardzo są przechylone na prawo, że lewica powinna mówić głośno, wyraźnie i dużo - i to starannym, nowoczesnym, czyli NIEWYKLUCZAJĄCYM językiem.

      No, ale to chyba pobożne (hi, hi) życzenia - zgadzam się z diagnozą Autorki - SLD to ugrupowanie mocno już niedzisiejsze, o archaicznym języku i w ogóle stosunku do osób, których praw powinna bronić, które lewica powinna reprezentować.

      OdpowiedzUsuń
    3. Póki co prawa osób LGTB to cyniczna gra polityczna ;) Jeśli chodzi o SLD, to wystarczy posłuchać, co ma do powiedzenia prezydent Suwałk ;) A jeśli chodzi o Palikota, to to jest człowiek produkt - powie Wam, co chcecie usłyszeć ;) Pocieszające jest to, że wyborcy chcieli akurat takie rzeczy usłyszeć, a nie zupełnie inne ;)

      OdpowiedzUsuń
    4. Jako dodatkowy smaczek, czy raczej NIESMACZEK, "polecam" blog pana, który chyba nosi teczkę za posłem Iwińskim - i prowadzi jego stronę na Fb (może to on wywalił Wasze wpisy).
      Na temat tego, że Palikot nie jest "liberałem moralno-kulturowym" (a w domyśle przedstawiciele SLD chyba tak): http://bartlomiejjasinski.blogspot.com/2011/09/marzenie-scietej-gowy-czyli-palikot-w.html.

      „Polecam” też notkę "Kobietą w SLD" - jakim językiem SLD mówi o działaczkach feministycznych (o pani Nowickiej).

      Ciekawe, czy ten pan nasiąkł tak tym stylem w SLD, przy pośle Iwińskim, czy to jego prywatny lewicowy czar. :|

      OdpowiedzUsuń
    5. @Wu
      Oj, ten blogasek jest cudny, dziękuję! Cóż za materiał do hejterzenia. "Prywatnie żona i matka" LOL

      Ale obiecałam sobie, że następna notka nie będzie polityczna, więc chwilowo sobie odpuszczę. Zresztą samo czytanie tych wypocin po tym, jak znamy już wyniki wyborów, jest bardziej niż satysfakcjonujące:)

      OdpowiedzUsuń
    6. Dobrze, że są jeszcze takie osoby jak Wy! Dziękuję, choć rzadko komentuję!

      Paweł.

      OdpowiedzUsuń
    7. Poseł Iwiński to jedno wielkie nieporozumienie.

      OdpowiedzUsuń
    8. "...Że w tym czasie osoby nieheteroseksualne przestały się bać własnego cienia..."
      Hmm, ciekawe, czy heteroseksualne osoby trans też się zraziły do SLD, przestały bać swojego cienia i nie poparły tej partii.

      "Ale może za wiele wymagam."
      Dawno, dawno temu, za czasów mojej młodości :), wydawało mi się, że ta "lewica"to taka nieśmiała i tchórzliwa, bo stygmat PRL i w ogóle. Po pewnym czasie dotarło do mnie, że oni nie są tchórzliwi, tylko są mentalnym betonem. Pytanie, czy mentalny beton może skutecznie się odbetonować albo chociaż udawać, że mentalnym betonem nie jest, bo przecież sami siebie nie usuną. Jak na razie są owoce w postaci Grzesia cappatero Napieralskiego i niezwykle odważnej (but not) ustawy niejakiej Piekarskiej Katarzyny. Ja wiem, że i w SLD mogą być nierobaczywe jabłuszka, tylko nie wiem czy ich wystarczy. Obawiam się również, że Iwiński i jemu podobni mogą autentycznie nie być w stanie zrozumieć o co hallo. Pozostaje chyba tylko tresura metodą Pawłowa i ruganie przy każdej wpadce, aż się im wyrobi odruch.
      Inna rzecz, że cyrk powyborczy jest jeszcze fajniejszy niż przedwyborczy. Obecne z prawa na lewo trwają wysiłki takiego zinterpretowania wyników aby pasowało do ideolo i zdyskredytowania konkurencji.

      OdpowiedzUsuń
    9. @reader
      Właśnie sobie wyobraziłam, jak śledzisz moje teksty pod kątem nielubianego przez Ciebie sformułowania "osoby nieheteroseksualne" i dostałam dreszczy. Ale nie poddam się:) Zresztą to zdanie jest złe z jeszcze paru powodów, bo przecież nie wszystkie osoby LGBTQetcetera nie boją się własnego cienia, niektóre głosują na SLD itd. Tyle że skrót literkowy też niestety nie ratuje sytuacji, bo przecież osoby trans są pod każdą literką, więc wrzucenie ich w osobną sugeruje inną orientację niż LGB. Wychodzi na to, że niewykluczający język i kłopoty z jego używaniem to temat na osobny wpis, obiecuję że się pokuszę.

      A z resztą Twojego komentarza się zgadzam. Z pierwszym zdaniem po części też, ale: kłopoty z niewykluczajacym językiem.

      OdpowiedzUsuń
    10. @reader
      "Obawiam się również, że Iwiński i jemu podobni mogą autentycznie nie być w stanie zrozumieć o co hallo."

      ja też się tego obawiam, niestety.

      OdpowiedzUsuń
    11. osoby nieheteroseksualne i niecisgenderowe ;)

      OdpowiedzUsuń
    12. zagadka, kto jest autorem cytatu-"trans- kobiety co do jednej sa dla mnie skrajnie aseksualne"- ktoz to powiedzial? pewnie jakis homofob, cham i hejter;)))

      OdpowiedzUsuń
    13. Anonimowy naprawdę jesteś osobą, której iloraz inteligencji nie jest zbyt wysoki, czy tylko udajesz?
      Nie widzisz różnicy między stwierdzeniem "aseksualny" w kontekście osobistych preferencji a "nienaturalny" w kontekście ogólnym?
      Btw. nie wiem kto to powiedział. Uwaga jest więc ogólna:)

      OdpowiedzUsuń
    14. nie, nie widze roznicy- i tu i tu mamy podzial na kobiety "naturalne"( cisgenderowe) i transeksualne
      w przypadku pana Iwinskiego- on tylko odnotowal ten podzial, w przypadku pana Rzeczkowskiego- dochodzi dodatkowo wyrazenie publiczne swoich seksualnych preferencji sugerujac- ze skoro wszystkie co do jednej sa aseksualne- to znaczy ze wszystkie co do jednej maja jakas wspolna odrzucajaca seksualnie ceche
      moge dac glowe, ze gdyby jakis heteroseksualny facet stwierdzil, ze wszystkie trans- kobiety sa dla niego skrajnie aseksualne byloby to uznane za szczyt chamstwa

      OdpowiedzUsuń
    15. @svefn
      Najkrótsze, co mi się udało wymyślić:
      osoby transgenderowe i nieheteroseksualne cisgenderowe. Ale to też pewnie nie do końca to:(

      @Anonim
      Tak, rzeczywiście, stwierdzenie, że ktoś mnie nie pociąga jest równoznaczne z negacją jego tożsamości płciowej. To ma sens;P

      OdpowiedzUsuń
    16. wybacz, ale jesli ktos pisze- pociagaja mnie kobiety(cis) a transkobiety sa co do jednej aseksualne to jakby neguje tozsamosc tych drugich jako po prostu kobiet- wiec nie chodzi o to kto kogo pociaga tylko o dokonywanie rozroznienia- transkobieta to nie to samo co ciskobieta

      OdpowiedzUsuń
    17. "Jakby neguje." LOL
      Albo nie neguje, albo neguje.
      Gdybyś przeczytał uważniej artykuł Marcina, to może byś zauważył, że on akurat rozróżnia nie dwie płcie, a (co najmniej) cztery (ciskobieta, cismężczyzna, transkobieta, transmężczyzna). I wszystkie są dla niego równie naturalne, prawdziwe itd. Tyle że jedna go nie pociąga. W tym kontekście Twój zarzut jest równoznaczny ze stwierdzeniem, że np. mówiąc, że mężczyźni są dla mnie aseksualni, neguję fakt, że są mężczyznami.

      OdpowiedzUsuń
    18. @Paweł
      Pięknie dziękuję w imieniu orków skupionych wokół Tęczowego Oka Saurona:)

      OdpowiedzUsuń
    19. zewsząd i znikąd14.10.2011, 00:16

      Czasami ujmuje się osoby LGB + T w postaci określenia "osoby nieheteronormatywne". Nie jest to idealne, ale ma sens - w końcu system przymusowego heteroseksualizmu podpiera się między innymi wyobrażeniem o naturalnym i jednoznacznym przełożeniu między płcią a seksualnością (jesteś mężczyzną - pożądasz kobiet, jesteś kobietą - pożądasz mężczyzn). A gdzieś u podłoża transfobii leży nierzadko niezdolność do uznania "nowej" płci osoby transseksualnej i przekonanie, że (przedstawiam oczywiście w dość zwulgaryzowanej postaci) "gdybym taką pocałował, to tak jakbym się całował z facetem!!".
      Swoją drogą - ale to już tak na marginesie - byłam właśnie na pokazie filmu "Aldona - część druga" w Zachęcie (ostre - dzięki wsparciu dr. Dulki dostali pozwolenie na sfilmowanie operacji na narządach płciowych i tam widać chwilami przecinanie, usuwanie jąder, zakrwawione gaziki... dla przeciętnej osoby raczej "brrr"). Była też dyskusja. Bohaterka filmu jest skądinąd translesbijką i dr Dulko mówił, że mnóstwo nawet młodych seksuologów myśli na tym poziomie, że kiedy się do nich zwróci nieheteroseksualna osoba transpłciowa, to reagują w stylu "To w czym problem? Może pan przecież żyć z kobietą"...

      OdpowiedzUsuń
    20. Osoby nieheteronormatywne! Dziękuję! Jak mogłam o tym określeniu zapomnieć.

      OdpowiedzUsuń
    21. mowiac, ze mezczyzni sa dla mnie aseksualni nie neguje faktu, ze sa mezczyznami
      ale juz mowiac- pociagaja mnie mezczyzni ale trans- mezczyzni co do jednego sa aseksualni- neguje tozsamosc trans-mezczyzn jako mezczyzn takich samych jak inni( cis)
      a skoro pan Rzeczkowski rozroznia cztery plcie- to pan Iwinski zrobil dokladnie to samo a jedyna jego wina to uzycie niezrecznego slowa- powinien uzyc okreslenia pani Grodzka czyli trans-kobieta

      OdpowiedzUsuń
    22. Iwiński, jak większość osób, pojmuje płciowość binarnie. Rozróżnia dwie płcie - kobiety i mężczyzn. Tak że to nie jest to samo.

      Rzeczkowski rozróżnia cztery płcie. I nie twierdzi, że którakolwiek z nich jest nienaturalna. Kobiety cis są dla niego tak samo naturalne jak trans. Po prostu te drugie go nie pociągają. Tak jak lesbijek nie pociągają mężczyźni.

      Przypominam, że rzecz się rozchodzi o słowo "naturalna". Nie o stwierdzenie, że między osobami trans i cis nie ma różnic, a o to, że jedne są według Iwińskiego bardziej prawdziwymi kobietami/mężczyznami, a inne mniej. Rozchodzi się też o to, że poseł uznał za właściwe podkreślić, że Anna według niego nie jest tak do końca kobietą. Czyli że - w przeciwieństwie do chociażby Rzeczkowskiego - nie uważa jej płci za do końca prawdziwą.

      OdpowiedzUsuń
    23. no i slusznie, ze podkreslil, ze nie jest kobieta bo jest ( za rzeczkowskim) trans-kobieta a to juz inna plec
      slowo naturalne bylo niezreczne, powinien byl powiedziec- u palikota jest jedna kobieta i jedna transkobieta

      OdpowiedzUsuń
    24. Bzdura. Rzeczkowski nie rozróżnia transkobiet i kobiet, a transkobiety i ciskobiety. Jeśli Iwiński miałby zastosować jego nomenklaturę, to jego słowa brzmiałyby "dwie posłanki - transkobieta i ciskobieta". Odpowiednik w myśleniu binarnym to "dwie kobiety".

      OdpowiedzUsuń
    25. Ejże, a Anonim to nie przypadkiem "specjalistka" od transów spod tekstu o tym, kto jest lesbijką a kto nie? Na to mi wygląda. Nic dziwnego że po tamtych występach wstydzi się podpisać;)

      OdpowiedzUsuń
    26. to jak powinien myslec Iwinski- w systemie binarnym czy w systemie czterech plci?:) czy do Ciebie nalezaloby sie zwracac kobieta czy cis- kobieta?

      OdpowiedzUsuń
    27. Odpowiedź masz w tekście i w komentarzach pod nim. Jeżeli nadal jej nie znasz/nie rozumiesz, to cóż - sam wyciągnąłeś Rzeczkowskiego, to teraz się męcz:)

      OdpowiedzUsuń
    28. @Anonimowy/a specjalist(k)a od transów
      Ja do kobiet zwykle zwracam się per "pani" albo, jeśli sytuacja na to pozwala, po imieniu. Ale jak chesz to do Ciebie mogę się zwracać per "kobieto/mężczyzno".

      OdpowiedzUsuń
    29. Komentarz do wypowiedzi użytkownika "Wu":

      "jakim językiem SLD mówi o działaczkach feministycznych (o pani Nowickiej)"

      Proszę sprecyzować co jest niewłaściwego w stwierdzeniu, że działaczki organizacji kobiecych czasami zachowuję się tak, jakby miały przerost osobistej ambicji. Byłem świadkiem zebrania założycielskiego forum kobiet w województwie warmińsko - mazurskim, które dzięki takim postawom spełzło na niczym (czytaj nie powstało, bo Panie pokłóciły się o formę i stołki). Nadto zachowanie Nowickiej tego w pełni dowodzi.

      Również nie uważam, by krytyka zachowania Wandy Nowickiej, oznaczała od razu niewłaściwego języka, jak sugeruje autor komentarza.

      Szkoda, że autor komentarza nie ma odwagi komentować wpisów na moim blogu.

      OdpowiedzUsuń
    30. Och, doprawdy? I co, to jest cecha właściwa konkretnie działaczkom organizacji kobiecych? Czy kobietom w ogóle? Zapędzasz się, autorze jakże poczytnego bloga, oj zapędzasz.

      BTW, krytyka nie oznacza używania niewłaściwego języka. Natomiast czasami, krytykując, właśnie takowego używamy. I właśnie takim przypadkiem jest przywołana przez Wu notka.

      OdpowiedzUsuń