Lesbijskie Oddziały Terrorystyczne (LOT) po akcji wlepkowej podczas Kongresu Kobiet uderzają po raz drugi - tym razem w przestrzeni publicznej. Dziś rano na początku Marszałkowskiej przechodnie mogli zobaczyć taki oto widok:
Plakatu już nie ma, jest za to tekst na Gazeta.pl i dyskusja o akcji na Facebooku. Większość głosów jest na plus, pojawił się i cytat z naszej kabaretowej Maryji Furyji Konopnickiej:
Do krwi ostatniej kropli z łon
bronimy tej alkowy,
gdzie czeka, jak miłości tron,
jej grota, skarb bajkowy.
Tym, co są na minus, idzie głównie o to, czy spadające z nieba zakrwawione tampony są obrzydliwe i czy w związku z tym tego typu akcje nie przyczyniają się do budowania negatywnego stereotypu lesbijek. Jedna odpowiedź na głosy krytyczne jest szczególnie ładna: "Na szczęście już w latach 70. sztuka feministyczna odtabuizowała tampon, a praca "Red Flag" weszła do feministycznego kanonu. Na nieszczęście natomiast niektóre użytkowniczki Facebooka nadal praktykują wykluczenie kobiecości i feministycznego radykalizmu za pomocą przeanalizowanej już i skrytykowanej kategorii 'obsceny' i pochodnych".
O samą analizę przekazu plakatu się nie pokuszę, zakładam, że twórczynie nie miały na myśli jakiejś jednej konkretnej interpretacji - raczej wejście do przestrzeni publicznej (udane), wywołanie dyskusji i zabawę. Za to przypomnę starszą siostrę LOT-u - Radykalną Akcję Twórczą (RAT) z Trójmiasta, działającą w latach 2002-20006. Moje ulubione dokonania RAT-u to:
Czytaj także
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz