Przedstawiciele Ruchu Obrony Suwerenności Narodu Polskiego pytali, czy Polska ma być drugą Palestyną oraz dali prosty wybór - albo "cywilizacja życia", albo szambo.
Mimo szumnych obietnic przeciwnikom koncertu Madonny nie udało się go zagłuszyć - z naszego balkonu słychać go było w każdym razie świetnie. Nasi goście też na wrażenia dźwiękowe nie narzekali, z wzrokowymi było trochę gorzej - jednej grupie udało się zobaczyć dziesięciocentymetrową Madonnę, drugiej - stały bliżej - piętnastocentymetrową. No ale nie wzrost się ponoć liczy. Myśmy oczywiście nie widziały nawet milimetrowej, więc pewnie i tak jesteśmy do tyłu.
Ale za to dostałyśmy od naszych gości kota - a konkretnie sylwetkę sierściucha wkomponowaną w dziurę w drzwiach do łazienki, którą wchodzą nasze zupełnie rzeczywiste koty:
Ewa przy pracy. Na oglądanie efektu końcowego zapraszamy do nas :)
Jako że to raczej ostatni na długo mój wpis jakoś tam poświęcony Madonnie, czas się przyznać, że w życiu zdarzyło się i mi lubić przynajmniej dwie jej piosenki. Jako dziecko byłam zafascynowana "Material girl". A do dziś kręci mnie (pomijane we wszelkich rankingach) "Don't tell me".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz