O sieciowym serialu "Anyone But Me" usłyszałam przy okazji niedawnej premiery pierwszego odcinka drugiego sezonu. To historia nastoletniej Vivian, która, ze względu na chorobę ojca, przeprowadza się z Nowego Jorku do małego miasteczka, zostawiając swoją dziewczynę. Na stronie serialu można przeczytać między innymi, że "Anyone But Me" jest historią o okrywaniu tego, kim się jest, próbach dopasowania się do otoczenia, próbach bycia sobą niezależnie od nacisków otoczenia, funkcjonowaniu w związku na odległość, próbach nierobienia z siebie idiotki, znajdowaniu swojego miejsca w nowym otoczeniu w skomplikowanym świecie, robieniu tego, co należy, popełnianiu błędów i flirtowaniu. I rzeczywiście wszystko to i więcej można tam znaleźć, a przy okazji jak najbardziej realne problemy okraszone są (choć bez przesady) niezłą dawką humoru (pierwszy odcinek drugiego sezonu jest pod tym względem chyba najlepszy z dotychczasowych). Tak że polecam wszystkim wielbicielkom i wielbicielom seriali o nastolatkach (do których sama się zaliczam - nie nastolatek, rzecz jasna, a wielbicielek). Dla potrzebujących dodatkowej zachęty dodam, że Vivian jest w typie Winony Ryder, Astley Angeliny Jolie, produkcja i aktorstwo są profesjonalne, a obejrzenie pierwszego sezonu zajmuje około półtorej godziny.
Pierwszy odcinek wygląda tak:
Całość tu. A tu ciekawy wywiad ze scenarzystkami serialu Susan Miller (zaangażową również przy "The L Word") i Tiną Cesą, w którym opowiadają, dlaczego wybrały internet, czym się "Anyone But Me" różni od "The L Word", a robienie filmów sieciowych od produkowania telewizyjnych.
-
"Anyone But Me" - kolejny webserial wart zauważenia
"Anyone But Me" - kolejny webserial wart zauważenia Ewa Tomaszewicz 12/18/2009
Czytaj także
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Oczywiście oglądam od początku :) Nawet niezły serial. Mimo że webowy, przerasta większość naszych rodzimych produkcji pod względem profesjonalizmu :]
OdpowiedzUsuńMoje zainteresowanie serialami dla nastolatków też jakoś z wiekiem nie słabnie. Co prawda wolę produkcje telewizyjne (6-10 min odcinka to trochę mało), i brytyjskie (nawet nie ma co porównywać "South of Nowhere" z "Sugar Rush" czy "Skins"), ale czasem naprawdę coś fajnego da się znaleźć :)
Oczywiście, że oglądasz :) Pisząc tę notkę, obstawiałam (sama ze sobą), że taki właśnie pod nią komentarz zobaczę :)
OdpowiedzUsuńNiestety jeśli chodzi o produkcje telewizyjne, to nie mam pojęcia, co jest teraz na topie - podrzucisz coś?
No ładnie, strasznie przewidywalna się zrobiłam...
OdpowiedzUsuńHmm, co jest na "nastolatkowym" topie? Akurat z tym na bieżąco nie jestem. Bo to, zdaje się, "Gossip Girl", "90210", "Vampire Diaries", itd. Jakbym wszystkie zaczęła oglądać, chyba na nic innego czasu by nie starczyło :) Przymierzam się do tej "Gossip Girl", ale jest w kolejce za kilkoma innymi pozycjami, więc to jeszcze potrwa.
Najbardziej cierpię w związku, z brakiem kontynuacji "Aliens in America". Naprawdę duży potencjał miał... :/ Dołączył niestety do grona świetnych-porzuconych (m.in. "My So-Called Life", "Freaks and Geeks").
Z aktualnych pozycji, z czystym sumieniem, mogę polecić chyba tylko "Skins". Jednak mam większe rozeznanie w produkcjach "dla dorosłych" ;)
E tam przewidywalna. Po prostu chylę głowę przed Twoją superior wisdom :) I dziękuję za rekomendacje.
OdpowiedzUsuńA proszę uprzejmie :)
OdpowiedzUsuń"Superior wisdom"? A to dobre :D
Jeszcze mi sodówka do głowy uderzy :)
Jak nadrobię resztę, to napiszę czy jest coś ciekawego.
a ja się zastanawiam czemu nikt jeszcze nie zrobił do tego polskich napisów... buu...
OdpowiedzUsuńa z chęcią bym to obejrzała , tylko angielki u mnie to ni chu chu... ;p .
Masz polskie napisy? chciałabym zobaczyć ten serial, a mój angielski nie jest aż tak dobry bym wszystko zrozumiała
OdpowiedzUsuńMagda