• Walczę z wiatrakami


    Tak naprawdę nie pamiętam już chyba tekstu na temat osób nieheteronormatywnych w mainstreamowych mediach, który by mnie w jakimś stopniu nie zirytował. Niemal zawsze jest coś nie tak. A to dziennikarz się upiera, że pierwotny projekt ustawy o związkach partnerskich autorstwa Dunina dawał możliwość dziedziczenia na tych samych zasadach co małżonkowie, a to pisząc o stygmatyzującym osoby LGBTQ prawie w Rosji, uparcie określa je jako "zakazujące homoseksualnej propagandy", a to miesza transpłciowość z interseksualizmem i w efekcie mu wychodzi, że autorzy projektu ustawy o uzgodnieniu płci chcą, by operacja korekty płci mogła być możliwa od 13 roku życia... Co gorsza, te błędy zazwyczaj nie wynikają ze złej woli, a z braku wiedzy i staranności przy przygotowywaniu materiału. Oczywiście te niedostatki (delikatnie mówiąc) warsztatowe objawiają się nie tylko w tekstach o nas. Zaryzykowałabym jednak stwierdzenie, że inne są skutki braku rzetelności, gdy pisze się o grupach stygmatyzowanych, a inne - gdy sprawa dotyczy osób, które nie mierzą się z brakiem akceptacji. Te pierwsze mają zdecydowanie bardziej przechlapane - bo takie niby drobiażdżki dokładają się do puli mitów i uprzedzeń, z którymi i tak już muszą się mierzyć.

    Wydawać by się mogło, że znacznie większą krzywdę osobom nieheteronormatywnym robią te media, które uparły się pisać o nich wyłącznie w negatywnym kontekście. Tu rządzi manipulacja i oszustwo, a za jedyne źródła służą miejsca, w których można potwierdzić swoje tezy. Tyle że ich czytelnicy to albo osoby równie negatywnie nastawione do wszystkiego, co inne, albo te, co wpadają tam, by zażyć (wątpliwej, przyznaję), rozrywki i trochę pohejterzyć. Z pozornie przyjaznymi mediami jest gorzej. Bo im się wierzy, a przynajmniej wierzy się, że nie zrobią nam krzywdy. Efekt? Skoro się wierzy, to się bezmyślnie powtarza. I tak rodzą się mity. Odkręcanie ich to syzyfowa praca, ale mimo wszystko dzielne armie orków próbują. Czasami dokładam swoją cegiełkę - czy to w komentarzach, czy to korespondując z dziennikarzami, czy wreszcie pisząc własne teksty.

    Dziś z kilkoma takimi mitami rozprawiam się na Queer.pl. Zapraszam do lektury.
  • Czytaj także

    6 komentarzy:

    1. Korekta obywatelska: Regnerus.

      OdpowiedzUsuń
    2. O kurczę, rzeczywiście. Zawsze "widziałam" Regenerusa - tak mi się z "degenerusem" kojarzył;)

      OdpowiedzUsuń
    3. Owacje na siedząco należą ci się za to cudo! Aż wstyd ze sam tez długo w to wierzyłem... Zrobi.e tylko autocytat "Tylko jednego mi brakuje- bibliografii. Skoro LGBT w takich dyskusjach obala takie argumenty głównie na zasadzie nierzetelnego źródła, byłoby głupio samemu uznawać TYLKO ten artykuł bez żadnych źródeł za 100% rzetelne i bezstronne źródło" I tak w ogóle- o co w sumie chodzi z tą ustawa homofobiczna w Rosji? Jakie są szczegóły i co Putin uznał za "propagowanie pedalstwa" Czy jeśli np. powiem że według APA i WHO homoseksualizm nie jest zboczeniem, pójdę do pierdla?

      OdpowiedzUsuń
    4. Słuszne podejście - w końcu skoro nie mamy wierzyć na słowo, to czemu akurat w tym przypadku tak? Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że tekst z założenia miał objąć jak najwięcej popularnych mitów, stąd żadnym z nich nie zajęłam się specjalnie szczegółowo. Ale ad rem:

      1. Szwedzki pastor - tu jest stosunkowo najłatwiej, wystarczy zajrzeć do wiki - nieważne, czy polskiej, czy angielskiej - i poklikać w linki na dole - jest tekst kazania, są orzeczenia sądów, są linki do artykułów.
      2. Paul Cameron - najobszerniejsze opracowanie jego "osiągnięć" znajdziesz tu: http://homiki.pl/index.php/2009/05/paul-cameron-fakty-dotyczce-biografii-i-bada/
      3. Mark Regnerus - tu masz ładną krytykę jego badań, ze źródłami: http://thinkprogress.org/lgbt/2012/11/28/1251931/conservatives-apply-faulty-regnerus-method-to-other-same-sex-parenting-studies/
      4. Leczenie - kilka linków jest w samym tekście, do stanowiska APA chyba linka podawać nie muszę:), Rakers i Nicolosi (i to, co zrobili Murphy'emu) są m.in. tu: http://www.examiner.com/article/gay-ryan-kendall-survivor-of-sissy-boy-experimental-therapy, o okolicznościach wykreślenia homoseksualności z listy chorób jest fantastyczne opracowanie tu: http://slwstr.squarespace.com/blog/2013/3/12/gosowanie
      5. O "gettach dla homofobów" i zakazie używania słów mama i tata pisałam tu (są linki do oryginalnych dokumentów): http://trzyczesciowygarnitur.blogspot.com/2013/01/a-moze-getta-dla-dziennikarzy.html
      6. A z publikacją KPH "Lekcja równości", w której to ponoć znalazł się postulat zakazu tańczenia poloneza można zapoznać się tu: http://www.kph.org.pl/publikacje/lekcjarownosci.pdf

      Proszę bardzo.:)

      OdpowiedzUsuń
    5. A nawet słynnego "na tysiąc pedofilii 400 to geje, 1 to ksiądz" coś napiszesz?

      OdpowiedzUsuń
    6. Pomyślę o tym. Choć naprawdę czasami w głowie mi się nie mieści, że w dobie internetu trzeba ludziom tłumaczyć, że pedofil to ktoś, kogo pociągają dzieci. I że jak kogoś pociągają dzieci tej samej płci co on (choć bodaj w większości przypadków płeć dziecka nie ma znaczenia), to nie znaczy, że jest gejem/lesbijką, tylko że jest pedofilem. Tak samo jak wtedy, gdy dzieci są różnej płci - nie świadczy to bynajmniej o heteroseksualności gwałciciela.

      To 40 proc. wzięło się z tego, że niektórzy "inteligenci" za wszystkie przypadki molestowania chłopców przez mężczyzn winią gejów. A że molestuje akurat tatuś czy wujek, co to i żony, i dzieci mają, i ni hu hu pod kategorię gejów nie podpadają, to akurat nieistotny drobiazg.

      OdpowiedzUsuń