Ewa i Gosia
Witam wszystkie osoby czytające trzyczęściowy garnitur.
Niewysoka figura w wełnianej marynarce i dżinsach potoczyła po audytorium wzrokiem znad okularów. Po chwili pociągnęła dalej soczystym altem:
Nazywam się Alek i jestem sieciowym rozbitkiem, któremu Ewa zaproponowała napisanie czegoś na ten – mój ulubiony - blog.
Alek. No dobra. Niech jej będzie.
Co do mnie, to ja urwałem się z choinki, to znaczy od sąsiadów crossdresserów, do których obecnie roboczo się przyżeniam.
Tu Alek nerwowo poczochrał(a?) swoją bujną brązową czuprynę.
Nie będę teraz mówić o wszystkich etykietach, które sobie mogę przylepić.
Na szczęście. Jest tego tu aż nadto.
Myślę, że będzie na to czas.
Ups.
Tak, tak, widzę Wasze miny. Wyglądacie jak młodzież, której zapowiada się półtoragodzinną pogadankę o uwarunkowaniach społecznych edukacji. Myślę jednak, że Was nie znudzę. Lubię sobie pomarudzić i podebatować, nie powiem, ale tym razem wysilę się i napiszę subiektywnie o takich nieistniejących fenomenach jak na przykład damski transwestytyzm, hetero-babochłopizm, fetyszyzm szelek i pikolaków, kobiecy metroseksualizm, przyjemność płynąca z bycia szorstką. A to pewnie nie wszystko, bo pewnie coś wyjdzie w praniu. A propos prania, na dzisiaj zaplanowałem małą wycieczkę krajoznawczą do łazienki transwestyt/ki. Skąd biorą się ci ludzie… Skąd wziąłem się ja?
Pewnego dnia stajesz przed lustrem i widzisz TO. Twoje rysy twarzy, twoja mimika, twój sposób zachowania przestają być Twoimi nieprzyjaciółmi, kiedy patrzysz na siebie TAK. Nic nie musisz ukrywać, niczego udawać, przeciwnie. Dzieje się COŚ i kondensujesz w jedno wszystko co Cię raziło i przed czym uciekasz.
Gorączkowo, używając wszystkiego, co w danej chwili masz pod ręką, dodajesz kilka szczegółów, tworzysz ramę do pojawiającego się w Twojej głowie obrazu. Rysujesz go grubą krechą, mniej więcej według wzorca. Wychodzi Ci postać – z boku patrząc, jest groteskowa. Ale Ty patrzysz na nią oczami zakochanego fotografa. Nie z boku, zboku. To słowo pojawia się w twojej głowie właśnie tak – znikąd, mimochodem. Na razie dajesz mu spokój.
Na razie zakochany fotograf ustawia twarz pod tym, a nie innym kątem, póki co przed lustrem, bo kto zaczyna od razu od szkła w aparacie. Widzisz to, widzisz to? Pstryk oczami. Masz to! Czyli co, to jest kwestia kąta? Pewnie nie. W żadnej zabawie nie chodzi tylko o kąt. Lubisz wygłupy przed lustrem, co? Masz ich za sobą mnóstwo, może nigdy nie w ten sposób, ale jednak. Usta, brwi i oczy zastygają w układzie, w którym po cichu i od dawna się specjalizujesz. Masz to? Pstryk. „To je to” - śpiewa dusza.
Pod ręką znajduje się więcej rzeczy, w głowie znajduje się więcej pomysłów. Do zabawy włączasz gesty i pozy, w tym też masz sobie tylko wiadome mistrzostwo świata. Szalejesz. W tym szaleństwie jest metoda. Z każdym gestem, z każdą pozą i każdą miną postać nabiera ciała i charakteru. Okazuje się, że ją dobrze znasz. Gdzieś nagle przypomina Ci się Twoje przebranie z balu przebierańców w podstawówce. Pstryk. Twoje role w zabawach. Pstryk. Twoja hardowa, nastoletnia stylizacja. Pstryk. Rozczulenie, które Cię ogarnęło, gdy w sklepie pomylono Twoją płeć. Zakochania w bohaterach książek, bo czy zakochać się = chcieć być jak on? Nieodparta chęć otwarcia drzwi przed przyjaciółką. Gonitwa myśli. Pstryk, pstryk, pstryk.
Masz to! Zakwitło Ci w głowie, niczym przyspieszona roślina w filmie przyrodniczym. Nagle zaczynasz smakować swoje życie w systemie dualnym. Albo słone, albo słodkie.
Te buty, ha, nie na darmo miały być właśnie te. Tamte buty, o nie, nie bez powodu się kurzą i (a może „bo”) właśnie takich nie lubię. Dlaczego ona jest taka niespokojna, a ja nie? Po co mi ta szminka? Robi się ciekawie.
Te buty, ha, nie na darmo miały być właśnie te. Tamte buty, o nie, nie bez powodu się kurzą i (a może „bo”) właśnie takich nie lubię. Dlaczego ona jest taka niespokojna, a ja nie? Po co mi ta szminka? Robi się ciekawie.
fot. howstuffworks.com/photoxpress.com
Witamy!
OdpowiedzUsuńchciałybyśmy bliżej poznać tak dobrze Alka, jak A.:-))) jesteśmy ciepło z Tobą.
OdpowiedzUsuńtekst dobrze się czyta, świetna opowieść o odkrywaniu siebie i brawo za "wyjście z piwnicy";-)
dorotek i kanta
kiss kiss kiss
Witam, mistle, dzięki, dziewczyny.
OdpowiedzUsuńNie przechwalajcie mnie.
Z piwnicy do szafy... choć niby zawsze to lepiej.
O, Allek! Marudzisz, nie powiem, że jak zwykle bo bym, jednak, skłamała. Jakieś to takie bardzo kobiece, delikatne, mało queerowe i wcale nie weird. Popraw się chłopcze!
OdpowiedzUsuńP.s.
Miód mi sie skończył :D
O, miło Cię widzieć i do tego w nienagannej formie :*
OdpowiedzUsuńNie będę się obrażać, że miodu dla mnie nie starczyło, bo to niemęskie, nietwarde i nieharde.
a mnie ciakawi czy ta postac w okularach, welnianej marynarce i jeansach kogos przypomina Allkowi? miala kiedys swoj pierwowzor?
OdpowiedzUsuńTaki wyraźny, całkiem wyraźny pierwowzór?
OdpowiedzUsuńPewnie. Alek narodził się jako wizja paręnaście lat temu, miał konkretny wizerunek i zawód.
Nie będę wyprzedzać faktów, które być może pojawią się w kolejnych wpisach, ale trop wiedzie do pewnej relatywnie znanej osoby, udzielającej się w kolorowej prasie dla dziewcząt...
Od tego czasu jednakowoż upłynęło wiele czasu. Już nie jestem nastolatkiem, nie szukam wzorów wizerunkowych. Takie jak dla mnie to zresztą trudno jest znaleźć, trzeba szukać na obrzeżach.