Nie piszę o tym, by znęcać się nad poziomem frondowego dziennikarstwa - byłoby to zbyt łatwe zadanie. Piszę o tym, bo między innymi dzięki takiemu podejściu, jakie prezentuje autor tego tekstu, zakażeń jest tyle, ile jest. Ilekroć słyszę, jak ten czy inny mądrala radośnie oświadcza, że jego to nie dotyczy, przypomina mi się przeczytany kilka lat temu reportaż o mężczyźnie, który kilka miesięcy po tym, jak na jakiejś służbowej imprezie zdradził żonę, zrobił test i dowiedział się, że jest seropozytywny. Poinformował o tym kobietę, z którą przespał się na owej imprezie. Zbadała się - wynik wyszedł ujemny. Poinformował więc drugą (i pierwszą w swoim życiu) partnerkę seksualną, czyli swoją żonę. Zrobiła test - wyszedł dodatni. Gość był w szoku, bo był przekonany, że oboje zachowali czystość do ślubu. Co się okazało? Jego żona jako nastolatka zdecydowała się na seks analny ze swoim ówczesnym chłopakiem. Oczywiście bez prezerwatywy, wszak ciąża jej nie groziła, a kto by się przejmował takimi drobiazgami jak możliwość zakażenia HIV czy HCV.
Ta historia świetnie pokazuje to, o czym się mówi i pisze od lat - że nie ma grup ryzyka, są ryzykowne zachowania. Jej bohaterowie teoretycznie stanowili modelową parę, która zapewne w mniemaniu takich osób jak autor wspomnianego tekstu nie miała szans się zakazić. I gdyby nie zdrada mężczyzny, to pewnie długo jeszcze by się nie dowiedzieli, że są seropozytywni. Żeby było jeszcze mniej zabawnie, również szefowi Pozytywnych w Tęczy, a więc osobie, która siedzi w temacie nie od dziś, wyrwało się w Dzień Dobry TVN, że jedną z przyczyn zakażeń może być "moda na biseksualizm".
Gdy dołożyć do tego wyniki raportu "Seksualność Polaków 2011", z którego wynika, że połowa badanych uważa, że wirusa przenoszą komary i że można się zakazić w publicznej toalecie, aż 80 procent, że przez dotyk, a tyle samo - że wystarczy lepiej się odżywiać, by uniknąć HIV, to wychodzi na to, że wiedza Polek i Polaków o HIV/AIDS jest po prostu żadna. Mimo rozlicznych kampanii społecznych i mimo tego, że tym tematem zajmujemy się w Polsce już od trzydziestu lat.
Daleka jestem od stwierdzenia, że nadreprezentacja mężczyzn mających seks z mężczyznami w przywołanym przez Frondę raporcie wynika jedynie z tego, że mają oni większą świadomość, że mogą się zakazić, więc po prostu częściej się badają. Z drugiej strony jestem przekonana, że większości z tych ponad dziewięćdziesięciu procent Polaków, którzy nigdy w życiu nie zbadali się w kierunku HIV, w ogóle nie przyszło do głowy, że powinni to zrobić. A dzieje się tak również dzięki takim mądrym tekstom jak ten z Frondy, obliczonym na stygmatyzację pewnej grupy, a tak naprawdę robiącym dużo większą krzywdę tym wszystkim, którzy i które w efekcie pomyślą, że ich to nie dotyczy.
Fot. Wikimedia Commons
Masz rację, świadomość Polaków o chorobach zakaźnych jest żadna. Nie tylko zresztą o nich. Homoseksualizm jest wygodną wymówką, ale prawda jest taka, że homoseksualiści często dużo bardziej dbają o bezpieczeństwo niż pary hetero.
OdpowiedzUsuńNiewiele osób dba właśnie o bezpieczeństwo i profilaktycznie bada się na tę przypadłość i później przy okazji pobytu w szpitalu nagle dowiadują się, że są nosicielami. I wtedy jest wielki płacz - jak to się stało?
A rodzina, sąsiedzi i koledzy już spekulują "pewnie jest gejem"
Najgorsze jest to, że z przywołanego w tekście raportu wynika, że nasza wiedza jest coraz mniejsza. Co też pewnie ma dużo wspólnego ze stereotypem, że HIV dotyczy wyłącznie osób homoseksualnych, narkomanów i prostytutek, w związku z czym inne osoby po prostu się tematem nie interesują albo interesują się mniej. I w efekcie jest tak, jak piszesz.
OdpowiedzUsuńJa słyszałam teorię, że tylko niesamotne hetero niby mają nadżerkę... ;)
OdpowiedzUsuńKilka innych kwiatków było, ale nie pamiętam na chwilę obecną.
Czego to się można nasłuchać, czekając w kolejce do ginekologa...
Dzięki za to spostrzeżenie i ubranie w słowa.
OdpowiedzUsuńW Polsze w ogóle wiedza medyczna jest na poziomie... Ten poziom znajduje się równo z gruntem i to nie tylko wśród potencjalnych pacjentów, ale i wśród wielu lekarzy. Im coś zaś bliżej "spraw wstydliwych" tym więcej bzdur i miejskich legend.
OdpowiedzUsuńStan "wiedzy" w temacie HIV więc w ogóle mnie nie dziwi.
Za to jak wiadomo, katolicy z okolic Mr. T cieszą się z istnienia chorób wenerycznych wszelkiego typu, gdyż to dla nich znak, że Panu Bozi nie podoba się rozwiązłość i w ogóle. Zapomnieli najwyraźniej, kto przywlekł taką kiłę do Polski na ten przykład...
No i głupio robią, że się cieszą. Bo to jeden z ewidentnych przypadków, kiedy stygmatyzacja jakiejś grupy obraca się przeciw stygmatyzującym. W końcu to oni są przeświadczeni, że im ta wiedza niepotrzebna, więc mają dużo większą szansę z powodu jej braku ucierpieć.
OdpowiedzUsuń@Ewa
OdpowiedzUsuńNo co ty? Takie ideały cnót? Czemu miałyby ucierpieć od chorób które dotykają wyłącznie zboczeńców?
Bytw, w tym kontekście ciekawa jest sytuacja wirusa zapalenia wątroby typu B w naszym pięknym kraju. O ile amerykańska prawica mehterzy szczepienia przeciw HBV, bo to choroba zboczeńców i degeneratów, a zaszczepienie dziecka doprowadzi do jego rozwiązłości (tak samo jak u nas brodawczak), w Polsze nikt nie kwestionuje zasadności szczepień na tę chorobę, za wyjątkiem oczywiście tych, którzy kwestionują szczepienia jako takie (a ci są i po prawej i po lewej). Uroki bycia krajem trzeciego świata...
Takie ideały cnót właśnie. W końcu zakażenie drogą kontaktów seksualnych to tylko jedna opcja. Można też zakazić się podczas pobytu w szpitalu czy przy wykonywaniu obowiązków zawodowych. A następnie zakazić męża czy żonę. I wtedy owa stygmatyzacja zadziała przeciwko nim z podwójną siłą. Raz że dojdzie do zakażenia, dwa, że osoby im podobne z automatu mogą ich zakwalifikować do grupy zboczeńców - bo tylko ich to dotyka, czyż nie?
OdpowiedzUsuńW UK młodzi ludzie maja troche wyjebane na HIV. Gdyż nie pamiętają paniki gdy pojawił sie AIDS. W obecnych czasach zakażenie HIV traktuje sie jak przewlekle zakażenie, które można kontrolować lekami. Podobnie jak cukrzyca czy wzw. Wyleczyć sie nie da, ale można spokojnie żyć do starości. Inna sprawa, ze tutaj ludzie maja wiele okazji zeby sie zbadać za darmo, wyniki są wysyłane SMS, a jak trzeba to sie kieruje na leczenie. Chlamydia, kila i rzezaczka tez są ostatnio bardzo popularne, ale o tym sie mówi. Owszem młodzi Brytyjczycy lubią huczne życie seksualne ale pamietaja by sie badac i pewnie stad wysoki wskaźnik wykryć.
OdpowiedzUsuńJako, że nie spotkałem ani jednego homoseksualisty który nie byłby debilem... nie chce mi się wysilać na dalsze mądrości. Dalej należałoby spytać może czy spotkałem niehomosekualistę który nie byłby debilem... .
OdpowiedzUsuńMinie jeszcze sporo czasu zanim ludzie będą świadomi, czym w ogóle jest ta choroba i skąd się bierze. Najprościej odsunąć od siebie zagrożenie i tłumaczyć sobie, że to choroba bi i homoseksualistów, bo przecież tylko oni się nie zabezpieczają, bo nie mają po co. A potem oczy jak pięć złotych.
OdpowiedzUsuńPoczątek, z wytknięciem błędów Frondzie, nieodparcie skojarzył mi się z pewnym dowcipem...
OdpowiedzUsuńPytanie do Radia Erewań: Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają za darmo samochody?
W zasadzie tak, z tym że nie w Moskwie, tylko w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, tylko na Placu Rewolucji, nie samochody, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną.
Kolejny błąd: sformułowanie "nosiciele wirusa HIV" jest nieprawidłowe.
OdpowiedzUsuństraszny Mati