Czasami jednak coś (i czasami niestety), co wydaje się po prostu niezłym, choć może trochę gorzkim, żartem, staje się rzeczywistością. Gdzieś w sierpniu ubiegłego roku, gdy Jacek Żalek po raz pierwszy zaczął przebąkiwać o swoim pomyśle na rozwiązania kwestii związków partnerskich, Hubert z akcji Miłość Nie Wyklucza przygotował coś takiego:
To był świetny dowcip - wtedy. Wszak oczywiste było, że Żalek wyskoczył ze swoim pomysłem tylko po to, aby zaistnieć, podobnie jak to się miało z klauzulą sumienia dla aptekarzy czy zakazem palenia w mieszkaniach, czyż nie? No i absolutnie niemożliwe było, by nad tym czy jakimkolwiek innym projektem pochylił się Gowin, prawda? I chyba nikt nie potraktowałby serio idei opisanej m.in. w Wyborczej, by rozwiązać problemy osób, które nie chcą lub nie mogą sformalizować swoich związków, w ten sposób, że ilekroć będą miały potrzebę skorzystać ze swoich praw (w szpitalu, w urzędzie, w sądzie), będą składać odpowiednie oświadczenia? Wyobrażacie to sobie? Składać za każdym razem oświadczenie? Przed panią w szpitalnej recepcji, pielęgniarką, lekarką, lekarzem prowadzącym i ordynatorem, które i którzy rzecz jasna będą mieli mnóstwo czasu, by z nami pogadać, przyjrzeć się oświadczeniom, stwierdzić ich prawdziwość i zadecydować, że tak, to my, właśnie my mamy prawo się dowiedzieć, w jakim stanie jest nasz partner? Cóż, jeśli dotąd nie zdarzyło się wam snuć takich scenariuszy - czas zacząć to robić.
Bo oto tak się złożyło, że szalona myśl Huberta stała się ciałem i za wypracowanie związkowego "kompromisu" naprawdę wzięli się Żalek z Gowinem do spółki. Pobłogosławieni przez miłościwie nam panującego pana prezydenta, który stwierdził, że skoro są wątpliwości co do zgodności dotychczas wnoszonych projektów z Konstytucją, to w takim razie należy... Rozwiać je? Nie, po prostu trzeba zrezygnować z jakiejkolwiek, a chociażby i odbywającej się w okienku na poczcie, rejestracji związków. A to wszystko w imię rozsądku, umiaru, zgody narodowej i ułatwiania życia obywatelom rzecz jasna.
I tak głupi, nic niewnoszący i dający ogromne pole do nadużyć (bo co przeszkodzi np. dwóm przestępcom złożyć oświadczenie w sądzie, że są parą?) pomysł Żalka zyskał całkiem spore szanse nie tylko na to, że ktoś się nad nim na serio pochyli, ale nawet, że zostanie wprowadzony w życie.
Tak, wiem. Powinnam się cieszyć. Wszak stała się rzeczy do niedawna niesłychana: oto nad naszymi problemami pochylają się pan prezydent, pan premier i pan minister sprawiedliwości. I nawet pan Niesiołowski łaskawie stwierdza, że on wprawdzie chciałby, żeby nas nie było, no ale skoro zrobiliśmy mu taką ogromną przykrość i śmiemy istnieć, to trzeba nas jakoś tam brać pod uwagę. Więcej! Nawet PiS nie mówi "nie, nie, nie, adopcja, pedofilia, kazirodztwo, seks z kozą", a stwierdza, że jak już projekt powstanie, to na niego popatrzy. No sukces goni sukces po prostu. Problem w tym, że panowie od "ustawy o wspólnym pożyciu" nie tylko nie uznali za stosowne skonsultować się z ludźmi, których ich pomysły dotyczą (co było akurat do przewidzenia, wszak nie jesteśmy stroną, a co najwyżej "tymi ludźmi"), ale nawet nie przyszło im do głowy, by poddać je jakiemukolwiek testowi rzeczywistości. Na dodatek - nie chcę się nawet zakładać, że mam rację, bo po prostu wiem, że tak będzie - gdy już ich projekt ujrzy światło dzienne, to wszelkie protesty i argumenty za tym, że tak się po prostu nie da, zostaną uznane za dowód na to, że nie, wcale nie chodzi nam o normalne życie i rozwiązanie naszych kłopotów - po prostu chcemy zamknąć homofobów w gettach, odebrać Terlikowskiemu dzieci i zmienić kościoły w dyskoteki.
Choć w sumie... To chyba nie jest dziwne, że czasami mam właśnie na to ochotę, prawda?
Nie jest dziwne.
OdpowiedzUsuńProjekt ustawy o TRWALYM pozyciu ktory zaklada KAZDORAZOWE skladanie oswiadczenia?
OdpowiedzUsuń1. Does not compute.
2. W czym to zmieni obecna (czesta przy tych do znudzenia powtarzanych odwiedzinach w szpitalu) sytuacje "daj w lape albo won"? Przeciez takie oswiadczenie mialoby mniejsza lub w najlepszym razie taka sama wage jak obecne oswiadczenia notarialne, a te sa rutynowo ignorowane bez konsekwencji.
3. Jesli "trwalego pozycia" nie da sie (bo i niby jak?) udowodnic ani wykluczyc, a oswiadczenia maja byc skladane na kolanie w kazdej sytuacji osobno, to jak wykluczyc naduzycia z odmowa zeznan?
To jest kompletna bzdura od a do zet.
Owszem. A nawet od a do żet. I po prostu przykro, kiedy ludzi pokroju Gowina tak zaślepia homofobia, że nawet kulawe, koślawe związki partnerskie uznają za zagrożenie.
OdpowiedzUsuń