• BlogDay 2011

    Dziś BlogDay, czyli dzień, w którym ogólnoświatowo dopieszcza się piątkę innych blogerów i blogerek, najlepiej tych spoza swojego kręgu tematycznego. W moim przypadku jest to dość trudne, bo po prostu nie mogę nie docenić kilku osób, które są bardzo w moich klimatach, ale kilka rzeczy spoza oficjalnej blogrollki jednak będzie. Gdzie zatem moim zdaniem szczególnie warto zajrzeć, o ile dotychczas tego nie zrobiłyście i zrobiliście?

    Gierki w mówionego. Dla uważnych czytelniczek i czytelników naszego bloga to żadna niespodzianka - tym miejscem zachwycałam się już kilkakrotnie. To blog, który łączy fajną grafikę (rzecz dla mnie bardzo ważna!), unikalny, autorski styl i wbrew pozorom nieoczywistą tematykę. Trochę o książkach, trochę o filmach i serialach, sporo obrazków, zawsze świetne obserwacje. Nienormatywnie, wrednie, soczyście. Po prostu coś, co nie może zniknąć z sieci, bo będzie mi z tym bardzo źle.

    Scenki. Również oczywisty kandydat. Blogów punktujących absurdy życia codziennego jest sporo, dlaczego więc ten jest wyjątkowy? Bo pod zabawnymi (choć nie zawsze) historyjkami kryją się rzeczy poważne i wiele z nich jest tak naprawdę pretekstem do porozmawiania na nurtujące autorkę i jej czytelników i czytelniczki tematy. Ogromny plus dla twórczyni za owe rozmowy właśnie - to blog, na którym koniecznie trzeba czytać również dyskusje. Oraz za świetną szatę graficzną (tak, to naprawdę ważne).

    Nerdkuchnia. Pierwsza niespodzianka w stawce. Kto mnie zna, ten wie, że kuchnia nie jest moim ulubionym miejscem i bywam tam najczęściej po to, by nakarmić koty lub zrobić sobie kawę, a jeżeli już coś gotuję, to jest to zazwyczaj jedzenie dla psa. Skąd więc nagle blog kulinarny? Bo jeść lubię. Bo czytanie go to świetna zabawa. Bo jest to jeden z blogów Kyi, które (i którą) lubię po prostu, a u której na dodatek zdarza nam się bywać i obserwować kuchenne zmagania nerdów na żywo. Bo dzięki niemu dowiedziałam się o istnieniu krajalnicy do truskawek (głupie, co?). A, w blogrollce macie też mój drugi ukochany blog kulinarny (ale nie tylko) - Szafirowego. Też smacznie pisze, choć czasem każe moczyć koty i odprawiać inne bezeceństwa..

    Hodowla idei. Blog, który podobno powoli odchodzi w niebyt, tym bardziej więc warto go pogłaskać, może autorzy zmienią zdanie. Żywy dowód na to, że queerowanie wcale nie musi być skomplikowane, choć niewątpliwie komplikuje rzeczywistość (co akurat dla mnie nie jest niczym złym). Miejsce, dzięki któremu Jarosław Kaczyński dołączył do grona odmieńców, a debata nad innością sięga poza zwyczajowe oczywistości, zahaczając choćby o stan wyjątkowy wprowadzony przy okazji walki z dopalaczami czy pedofilią. Zawsze mądrze, zawsze inspirująco. Do tego piękna polszczyzna. Zresztą wszystkie dziś polecane blogi są, poza wszystkimi innymi zaletami, również świetnie pisane.

    Pokój nauczycielski. Na koniec coś chyba znów zaskakującego. Ale jako że, co być może już wiecie, edukacją zajmuję się zawodowo i właściwie od zawsze, może nie aż tak zaskakującego. To blog matematyka uczącego w szkole podstawowej. Trochę, no dobrze, czasami nawet mocno niepoprawny politycznie. Sporo pikantnych anegdot z międzynauczycielskich i nauczycielsko-uczniowskich rozmówek. Życie szkoły od kuchni na wesoło i bez stresu, że czegoś tam pisać nie wypada, bo coś strasznego się stanie. Ot, fajna lektura na bure poranki. A, bez obaw. To NIE JEST humor z zeszytów szkolnych.

    Zamiast zakończenia - gratulacje z okazji niedawnego czterolecia bloga i miliona odsłon dla jednego z blogerów, którego z pewnością polecać nie muszę, czyli dla Abiekta.
  • Czytaj także

    6 komentarzy:

    1. Gdybym umiała pokraśnieć - pokraśniałabym. A tak? Mogę się jedynie rozpuknąć z dumy :)

      OdpowiedzUsuń
    2. zewsząd i znikąd1.09.2011, 00:06

      A ja mam taką małą uwagę nie na temat - a propos czegoś z Waszej strony fejsbukowej (jako opierająca się modzie nieużytkowniczka fejsbuka nie mogę tam skomentować). Dawałaś zdjęcie słodkich irbisków z warszawskiego zoo z uwagą, jak to stereotypowo się postrzega płeć... Otóż owszem, na tematym zdjęciu tak wygląda, ale smycz Fali nie jest różowa. Jest czerwona - bliski kolor, ale jednak nie ten różowo-niebieski schemat.
      Za to czytałam, jak o samiczce jaguara pisali, że typowa dziewczynka, taka spokojna... O Fali nie da się tego powiedzieć, bo jest żywa, aktywna, niekiedy wręcz trochę agresywna (acz udało mi się ją pogłaskać, a ona wcale się tym nie przejęła), to zaraz się okazuje, że to ciekawskość jest typowo dziewczęca...
      Ciekawi mnie orientacja Fali, bo podobno była wychowywana przez opiekunkę i teraz nie lubi mężczyzn, choćby jako nakładaczy szelek... ;)
      (Ale się rozpisałam... ale ja na tygryski i inne słodkie zwierzątka, jak właśnie irbisy, reaguję przeraźliwym rozsłodzeniem i zdziecinnieniem.)

      OdpowiedzUsuń
    3. dzięki, ale pierwsza refleksja była taka:

      kurwa, czytamy to samo...

      OdpowiedzUsuń
    4. Dziękuję pięknie - strasznie mi miło za wyróżnienie, szczególnie jako wiernemu czytelnikowi :). Jedną stronę któej nie subskrybuje pozwalam sobie wrzucić w RSS.

      OdpowiedzUsuń
    5. @scenki
      Ty się nie rozpukaj (rozpukuj?), Ty pisz:)

      @zewsząd i znikąd
      Kociaki widziałam niestety tylko na zdjęciach na Gazeta.pl - najwyraźniej mój monitor jest nastawiony na róż.

      @Wojtek
      Czytamy to samo, mamy wielu wspólnych czytelników i czytelniczek, dobrze, że chociaż piszemy inaczej.

      @Szafirowy
      Tak w cichości ducha liczę, że kiedyś się na któryś z Twoich specjałów załapię:)

      OdpowiedzUsuń
    6. Heh, mam nadzieję, że kiedyś się uda :)

      OdpowiedzUsuń