Krótko po tragedii w Norwegii na Gazeta.pl ukazał się news o bohaterskim Niemcu, który uratował dwadzieścioro nastolatków z wyspy Utoya. Kilka dni później okazało się, że nie on jeden narażał życie, aby pomóc zaatakowanym przez Breivika - wśród ludzi, którzy pospieszyli z pomocą uczestnikom i uczestniczkom obozu młodzieżówki norweskiej partii rządzącej, była również między innymi para lesbijek Hege Dalen i Toril Hansen, którym udało się zabrać z wyspy czterdzieści osób. Napisał o tym portal W stronę kobiet, a kilka dni później... Plotek.pl, okraszając wiadomość tytułem "Lesbijki uratowały 40-stu nastolatków". Dla niewtajemniczonych (o ile istnieją) - Plotek to agorowy portal plotkarski, tak że news znalazł się w doborowym towarzystwie Kayah zachwyconej Nergalem i Dody w bikini na wakacjach.
Komentarze pod tekstem o Hege i Toril są, jak się łatwo domyśleć, momentami niewybredne, jednak przeważają te, w których forumowicze zapytują, co ma właściwie orientacja tych kobiet do tematu tekstu. Gdybyśmy żyły i żyli w trochę lepszym świecie, stwierdziłabym, że nic. Ale jako że nie żyjemy, zaryzykuję tezę, że to właśnie ona była powodem, dla której ów tekst znalazł się nie w dziale "Świat" na Gazeta.pl (tam, gdzie bohaterski Niemiec), a na Plotku. Kłopot tylko w tym, że to nie jest plotkowa informacja, bo to, że Hege i Toril są parą, nie unieważnia kontekstu całej sytuacji i nie sprawia, że automatycznie trafia ona do kategorii "sensacja". To nie jest sensacja, to jest tragedia, w wyniku której zginęło kilkadziesiąt osób. Ofiar mogło być więcej, gdyby nie te dwie kobiety. Skupianie się na ich orientacji, a nie na tym, co zrobiły, tak naprawdę im uwłacza, choć nie sądzę, żeby podpisanemu pod tekstem "Rudemu" w ogóle to przyszło do głowy.
Zastanawiam, czy naprawdę tak trudno jest pisać o czyjejś orientacji psychoseksualnej bez robienia wokół tego wielkiego halo. O ileż lepiej wyglądałby przecież tytuł tekstu, gdyby były to po prostu "dwie kobiety", a nie "dwie lesbijki". O ile fajniej byłoby zamiast "Para lesbijek: Hege Dalen i Toril Hansen, jadła właśnie kolację niedaleko wyspy Utoya, gdy nagle usłyszała strzały i krzyki przerażonych ludzi", przeczytać: "Para kobiet: Hege Dalen i Toril Hansen..." czy "Hege Dalen i jej żona Toril Hansen...". Znaczenie dokładnie to samo, informacja o orientacji bohaterek jawna, a wydźwięk kompletnie inny, coś jak "premier z żoną". Naturalnie, zwyczajnie, przezroczyście. Oczywiście hejterzy i tak swoje by wiedzieli, tyle że nikt już nie mógłby stwierdzić, że w tekście o tragedii najważniejszą rzeczą jest orientacja bohaterek. Nie, nie chodzi mi o to, by (szczególnie w mainstreamie, bo nasze media mimo wszystko rządzą się innymi prawami) nie używać "pewnych słów", ale o to, by o każdej tożsamości pisać dokładnie tak samo i nie robić z niej głównego tematu tam, gdzie ona tematem nie jest. W końcu ten sam autor w życiu nie użyłby sformułowania "para heteroseksualistów jadła właśnie kolację..." czy "heteroseksualny Nergal fascynuje heteroseksualną Kayah".
Jasne, że pisanie o innej niż heteroseksualna orientacji psychoseksualnej w sposób neutralny nie jest łatwe i wymaga tak naprawdę wcześniejszego przepracowania tego tematu z samym sobą. Nie wiem, jaka lampka zapaliła się w głowie "Rudego", gdy znalazł tę informację w zagranicznych mediach (lub na W stronę kobiet), ale obawiam się, że błysnęło mu między innymi coś w stylu: "Ojej, bohaterskie lesbijki, ale temat!". I jakoś mam dziwne wrażenie, że fińskiemu dziennikarzowi, który stworzył tego newsa:
tego typu myśli nie chodziły po głowie (a przynajmniej nie na tyle mocno, by odzwierciedlił je w tytule tekstu, w którym jest kilka intrygujących dla mnie, jako nieznającej fińskiego, słów, ale żadne z nich z pewnością nie jest "lesbijką").
To, w jaki sposób media piszą o osobach nieheteroseksualnych, jest tak naprawdę niezłym probierzem etapu, na którym jest społeczeństwo. My niestety najwyraźniej jesteśmy wciąż gdzieś na początku drogi, która prowadzi do tego, by przestać myśleć i pisać o lesbijkach, gejach, osobach biseksualnych itd., itp., a zacząć - o ludziach.
PS Oczywiście doceniam PR-owy aspekt tekstu. Tyle że w tej całej akceptacji nie chodzi o to, by widzieć w nas bohaterów i bohaterki, a o to, by widzieć, no właśnie, po prostu ludzi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
staram się już wcale nie czytać o Norwegii same głupoty wypisują i wygadują o tym w pl, napisałem kilka dni po ataku tego szaleńca notatkę na blogu i miałem potem odwiedziny z Google "breivik pochodzi z polski?" itp widocznie sensacja lepiej się sprzedaje od jakiejkolwiek treści
OdpowiedzUsuńa i zawsze to jakaś odmiana napisać że lesbijki uratowały dzieci a nie deprawowały
dobranoc
Właściwie o tym wspomniałaś we fragmencie o "parze heteroseksualistów jedzących kolację", ale właśnie to chciałam mocniej podkreślić: orientację seksualną bardzo często traktuje się jako przezroczystą - ale pod warunkiem, że jest heteroseksualna.
OdpowiedzUsuńCzasami mam wrażenie, że heteroseksualność jest uznawana za tak oczywistą, że aż nie podlegającą opisowi w tych samych kategoriach. Tak oczywistą, że nie podchodzi się do niej nawet jako do "orientacji", tylko "po prostu" związków, małżeństw, seksualności (tak, jakby życie rodzinne oraz seksualne było tylko heteroseksualne). Trochę mi to przypomina przykład z innej beczki: pisanie o "rodzicach wegetarianach, którzy ZMUSZAJĄ dzieci do przyjęcia swojej diety" - "oczywiście" rodzice mięsożercy do niczego dzieci nie zmuszają, bo to po prostu odżywianie, tylko inne sposoby odżywiania są tak naprawdę ideologią... Czyli ogólnie oczywistoć tego, co robi większość. Nieprzypadkowo słowo "heteroseksualizm" pojawiło się później, niż "homoseksualizm" (jeszcze Boy w "Literaturze 'mniejszości seksualnych'" umieścił "heteroseksualistów" w cudzysłowie, najwyraźniej odbierając to słowo jako dziwne) - "norma" jest tak oczywista, że nie ma potrzeby jej opisywać...
Czyjakolwiek orientacja powinna być przeźroczysta. Przecież dla faktu uratowania kogoś (a także wręcz przeciwnie) orientacja seksualna ratownika jest nieistotna. Nie dlatego pomaga się komuś lub szkodzi komuś, że się jest hetero-, homo-, bi- itd. System wartości, jakimi się człowiek kieruje w życiu nie wynika z jego upodobań seksualnych. Piszę rzeczy oczywiste, ale w świetle tak sformułowanych doniesień prasowych dochodzę do wniosku, że oczywistymi nie są.
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie taki news: Heteroseksualny strażnik miejski oskarżony o przyjmowanie korzyści majątkowych. Z przyjemnością przeczytałabym taki tytuł ;)
Magda znalazła taki oto tytuł na jakimś satyrycznym blogu: "Lesbian Couple Took Break From Destroying Society’s Morals to Help Save Norway Masscare Victims". dobrze oddaje atmosferę.
OdpowiedzUsuńpewnie, że określenia na mainstream pojawiają się później niż te na mniejszości. wskutek czego nawet osoby zaangażowane w tematykę LGBTQ często nie wiedzą dziś, co to "cis"...
i jeszcze:
OdpowiedzUsuńhttp://www.guardian.co.uk/commentisfree/2011/aug/03/lesbian-couple-norway-utoya-massacre?CMP=twt_gu
"It is a shame. We all need stories about people who put themselves in danger to save lives when bad things are happening; we all need to know that there are people out there who are not ideologically driven killers. In particular, gay teens need to be told not just that it gets better, but that they, personally, may one day get the chance to step up, be heroic and make it better."
@ja osobne
OdpowiedzUsuńJasne, że to miła odmiana. Tylko że to był news z gatunku LESBIJKI uratowały dzieci, a nie lesbijki URATOWAŁY DZIECI.
@zewsząd i znikąd
Pełna zgoda - dlatego nie uważam, że nie powinno się w ogóle pisać o czyjejś orientacji (dopóki ludzie nie przywykną, że jest więcej niż jedna), a - że powinno się pisać neutralnie (tak aby samym sposobem pisania pokazać, że jest to rzecz najzwyklejsza na świecie, że ludzie są różnych orientacji).
@Ela G-P
Kłopot w tym, że my (jako ogół, nieistniejące społeczeństwo) nie jesteśmy na etapie, w którym stwierdzenie "Nie dlatego pomaga się komuś lub szkodzi komuś, że się jest hetero-, homo-, bi- itd." jest - tak jak piszesz - rzeczą oczywistą.
Chcesz taki tytuł? Da się zrobić:)
@Uschi
Tytuł genialny! Zgadzam się też z podejściem "Guardiana" - tak, trzeba pisać o tym dlatego, że takie historie są ważne dla NAS. Dlatego w tekście rozróżniłam mainstream i nasze media, bo my bardzo potrzebujemy fajnych, pozytywnych historii i swoich bohaterów i bohaterek.