Dawno, dawno temu, czyli jakieś pół roku wstecz, aby móc wstąpić w nierozerwalny związek małżeński na pokładzie samolotu lecącego ze Sztokholmu do Nowego Jorku, musiałyśmy z Ewą (zgodnie z Ustawą z dnia 29 września 1986 r. Prawo o aktach stanu cywilnego, rozdział 8 art. 71) postarać się o dokument stwierdzający, że jesteśmy stanu wolnego. Niestety, kiedy okazało się, że ja się chcę ożenić, sprawa się nieco skomplikowała. W sukurs została wezwana kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego, która stwierdziła, że druk mogę złożyć, ale ona, zgodnie z art. 1 §1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, nie będzie mogła wyrazić zgody na wystawienie odpowiedniego dokumentu. Czasu było niewiele, więc żeby nie chodzić po sądach, posłuchałam rady kierowniczki i złożyłam podanie o wydanie pełnego odpisu aktu urodzenia z przypiskiem (tak to się nazywa, serio), że urzędy Rzeczpospolitej Polskiej twierdzą, iż jestem stanu wolnego.
Jako że nie my pierwsze miałyśmy taki problem, nasz ustawodawca raczył go w końcu zauważyć i oto nagle pojawiło się oświadczenie, że MSWiA odejdzie od pomysłu wpisywania danych osoby, z którą ślub za granicą chcemy zawrzeć, i w ten sposób załatwi sprawę. KPH i parę innych organizacji odtrąbiło sukces. Niemalże brzmiały fanfary, był szampan, czerwony dywan i kwiaty.
Oczywiście owym pomysłem zainteresowały się media, między innymi "Dzień Dobry TVN" i prowadzący Dorota Wellman i Marcin Prokop. Nie wiadomo czemu (tak pokokietuję) do programu postanowiono zaprosić Ewę i mnie. Zaproponowano termin 5 maja. Jako że dla głosu rozsądku w naszym związku czas to niezbyt fortunny (praca), z dwugłowego potwora zwanego przez życzliwych "GosiąiEwą" zostałam im tylko ja. Redaktorka wydania zaplanowała, że w programie stawię się ja i jakiś urzędnik z MSWiA. Już zacierałam łapki z radości, ostrzyłam sobie kły i czułam się jak Zwierzak spuszczony z łańcucha, aż tu 2 maja telefon od miłego pana Marka z redakcji, że niestety do spotkania nie dojdzie, ponieważ nikogo z ministerstwa nie będzie. A nie będzie dlatego, że oni jeszcze muszą przemyśleć, jak nowy druk ma wyglądać i kiedy go wprowadzić. Jak mawiała moja koleżanka ze studiów: słabo?
Chociaż jestem za ułatwianiem obywatelom i obywatelkom naszego pięknego kraju nad Wisłą życia i zmniejszaniem nadmiernej biurokracji, pomysł zmiany druków wydaje mi się chybiony. Pomijając nawet fakt, że oprócz drobnego ułatwienia, nic on nie zmienia, a jeszcze bardziej spycha nas w niebyt, to, co ciekawe, w ustawie Prawo o aktach stanu cywilnego nie ma wyraźnego zakazu wydawania odpowiednich zaświadczeń w przypadku zawarcia małżeństwa jednopłciowego za granicą. Czyli chociaż Konstytucja wspomina, że małżeństwo ma coś wspólnego ze związkiem kobiety i mężczyzny, nic nie stoi na przeszkodzie, aby taki druczek osobie chcącej wziąć ślub z kimś tej samej płci wydać. Czyli urzędnicy albo źle interpretują przepisy, albo są nadgorliwi. Zamiast więc narażać państwo na niepotrzebne wydatki, MSWiA mogłoby po prostu wydać rozporządzenie, w którym jasno i wyraźnie napisane by było, że potrzebny dokument do zawarcia zagranicznego ślubu należy wydawać wszystkim zainteresowanym, niezależnie od płci przyszłego współmałżonka czy współmałżonki. I po sprawie.
A Zwierzak spuszczony z łańcucha wygląda tak:
Czytaj także
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Urzędy i urzędnicy... Szkoda gadać. Chociaż, ostatnio pewien Pan próbował mi wmówić, iż; 'paszport to dokument, który nie potwierdza pańskiej tożsamości', nawet nie chcę mi się tego komentować.
OdpowiedzUsuńMiło byłoby zobaczyć ponownie Rude w tvnie :)
mademoiselle
Sprawę zaświadczeń komentuję na innastrona.pl - także w komentarzach do tekstu - tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.innastrona.pl/newsy/4869/usc-nowe-zaswiadczenia-stara-dyskryminacja/
Ponieważ sprawa dot. zmiany formularza, który się wypełnia ubiegając się o zaś. to jest to ważna zmiana (o ile do niej dojdzie).
BTW: dziś rzecznik PO odpowiedział na moje pytanie o cywilne związki partnerskie w Polsce:
http://www.youtube.com/watch?v=s2iwMI7cVhM
KaFor
mademoiselle: urzędnik też człowiek! Sama byłam urzędniczką przez pięć lat więc wiem:). A przepisy wszelakie są tak skonstruowane żeby jak najmniej wyjaśniać, więc... Ale co fakt, to fakt, że nieraz trafi się urzędnik, który nie wie co mówi.
OdpowiedzUsuńA do Dzień Dobry TVN nie mamy z Ewą szczęścia. Podejrzewamy, że to dlatego, iż podczas naszego pierwszego występu (jako Barbie Girls) Ewa, że tak napiszę, rzuciła spermą;)(http://dziendobrytvn.plejada.pl/28,26856,wideo,,134677,barbie_girls,aktualnosci_detal.html)
KaFor: to żadna ważna zmiana. Przepisy nie mówią wyraźnie (o czym pisałam w poście), że nie ma przeciwwskazań aby obecnie móc wydać takie zaświadczenie.
OdpowiedzUsuńMałym krokiem naprzód byłoby uznanie tego faktu. Oznaczałoby to, że nasze państwo zauważa związki jednopłciowe.
A poza tym i tak póki co jest to skóra dzielona na misiu (temu misiu, co oko wydłubali), bo samo MSWiA nie wie jak to ma wyglądać i kiedy zostanie wprowadzone.
A sukces będzie wtedy, kiedy z Ewą potwierdzę swój ślub w USC na Starym Mieście w Warszawie. Nie wcześniej.
kolejny urzędnik się melduje - czasem po prostu nie można przyjść, to że panie nie mogły się znowu pokazać w TVN nie powinno tak frustrować. A powody nieprzyjścia całkowicie słuszne - lepiej mówić o konkretach.
OdpowiedzUsuńNo dokładnie - powody nieprzyjścia całkiem słuszne, przecież o tym jest ten post (i o tym, że nie ma się z czego cieszyć), a nie o tym, że urzędnik nie przyszedł czy że TVN odwołało program. Przeczytaj jeszcze raz, zamiast bezsensownie się wyzłośliwiać.
OdpowiedzUsuńRudeee...no wiesz, tutaj niemalże mnie obraziłaś, widziałam Wasze show i to nawet nie na plejadzie, a w tv , na żywo ;D! Czekam na powtórkę z rozrywki, kiedyś będzie.
OdpowiedzUsuńPs. Nie udało mi się trafić na Ciebie w wersji urzedniczki, a szkoda, mam nadzieję, że nie pokazywałaś pazurków, jak Ewa w komentarzu wyżej i przyjełabyś paszport jako potwierdzenie mojej tożsamości ;)
mademoiselle
mademoiselle: ależ pokazywałam pazurki, dlatego urzędniczką już nie jestem:). Ale masz rację przyjęłabym paszport jako potwierdzenie tożsamości, chociaż ja nie od tego byłam:)
OdpowiedzUsuńA anonimowemu się należało:) zachował/a się jak typowy stereotypowy urzędnik, który coś tam przeczytał, ale niedokładnie:)
Aaaaaa :) No to wszystko jasne, w sumie... to nie było tak cięzko na to wpaść znowu, w końcu jesteś (...) WREDNE(!) ;)
OdpowiedzUsuńFakt, Anonimowemu się należało, nawet z racji anonimowości ale żeby tak w urzędzie z pazurami... no nie wiem.
mademoiselle
mademoiselle: to zależy do kogo z pazurami w tym urzędzie, przecież nie do petenta:)
OdpowiedzUsuń