• Szacunek do samych siebie


    Miałam nie pisać o ciocie Palikota. Nie dlatego, że jego formacja jest mi szczególnie bliska i daję jej jakąś taryfę ulgową. Przeciwnie - dlatego, że nigdy nie miałam co do niego szczególnych złudzeń (mimo że głosowałam na Wandę Nowicką, a więc jednak na RP), więc ani mnie jego homofobiczna wypowiedź nie zaskoczyła, ani nie zaszokowała. Nie zdziwił mnie też Robert Biedroń, twierdzący, że "Palikot celnie opisał Gowina" czy że "Janusz nie chciał tym sformułowaniem obrazić homoseksualistów, ale napiętnować obłudę i zakłamanie takich ludzi jak minister Gowin, którzy co innego mówią, a co innego robią. (...) Sami w klubach gejowskich często w ten sposób określamy osoby, które charakteryzują się zakłamaniem". (Na wysokości zadania stanęło za to KPH - tak, to stworzone przez Roberta - wystosowując pełen oburzenia list do lidera RP.) I gdyby na tym się skończyło, można by podsumować całą historię stwierdzeniem, że obawy iluś tam osób (w tym moje), że nie da się być jednocześnie w trzecim sektorze i w polityce, i że dla partyjnych interesów łatwo porzucić niedawne ideały, były słuszne.

    Ale na tym się nie skończyło. Kuriozalną obronę Palikota popełnił kolejny eksprezes, a zarazem obecny rzecznik prasowy KPH, Tomasz Szypuła. Tak, obronę, bo choć zgadza się z kolegami i koleżankami ze swojej organizacji, że wypowiedź szefa RP była skandaliczna, i nie zgadza się z tezami Roberta odnośnie tego, co właściwie oznacza słowo "ciota", to jednocześnie zapewnia, że "Janusz" homofobem nie jest, jest nim za to określony mianem cioty Gowin, a tak w ogóle to RP ma projekt ustawy o mowie nienawiści i wypowiedź Palikota pomoże w debacie nad nią. Rzecznikowi KPH ostro odpowiedział Mike Urbaniak i... zaczęła się wojna torebkowa. Pod tekstem Mike'a wypowiedział się Tomek, określając go mianem zainteresowanej wyłącznie własnym tyłkiem salonowej cioty. Do dyskusji - godząc się z jednym lub z drugim - włączyły się kolejne aktywistyczne nazwiska. Zawrzało też na prywatnych profilach działaczy i działaczek. Jednym z powtarzających się argumentów był ten o prawie do krytyki - komu wolno, a komu nie wolno jej uprawiać. Do tego doszły rozważania nad osobistymi przewinami uczestników i uczestniczek dyskusji. I gdzieś w tym wszystkim znikł i powód całej awantury, i głosy tych, którzy liczyli, że eksprezesi KPH, którzy obecnie są z Palikotem po imieniu, zamiast robić dobrą minę do złej gry, powiedzą mu po prostu, że tak nie wolno.

    Cała ta historia zbiegła się w czasie z pojawieniem na moim ulubiony forum wątku o szacunku w "środowisku". Jego założycielka pisze tak:
    LGBT domaga się równych praw i tolerancji, ale jakby się przyjrzeć nam samym - czy na pewno na to zasługujemy? Czy lesbijka obrażająca kobietę bi paskudnymi epitetami ma prawo domagać się tolerancji od ludzi? Czy lesbijka obrażająca geja ma prawo domagać się praw równych z ludźmi hetero?
    Rozumiem jej frustrację, mieszania kwestii praw i tolerancji - już nie. Choć nie dziwię się, że taka wypowiedź się pojawiła. Nie tylko dlatego, że to odbicie dość powszechnego niestety w społeczeństwie przekonania, że na równe prawa to musimy sobie zasłużyć (nienagannym zachowaniem, aparycją i prezencją), ale też dlatego, że, jak widać w opisanej wyżej historii pewnego homofobicznego tekstu, nawet nasi "reprezentanci" myślą podobnie. Nie szanują i siebie, i tych, którzy uważają ich za swoich przedstawicieli, odmawiając sobie (na pewno z bardzo ważnych powodów) prawa do wyrażenia krytyki, bycia oburzonymi. Pokazują, że tak, to prawda, im wolno mniej i oni są mniej warci, również w formacji, która teoretycznie jest im (nam?) przyjazna. Trudno się w takiej sytuacji dziwić i homofobicznym kwiatkom Palikota (wszak "jego" geje go zapewniają, że wszystko jest w porządku), i temu, że i wśród niehetero jest tak wiele osób, które są przekonane, że nie zasługują na równe traktowanie.

    Żeby nie było - nie, nie twierdzę, że to wina Tomka i Roberta, że pojawiają się tak przeraźliwie smutne wypowiedzi, jak ta z forum Kobiety Kobietom. Ale to z pewnością oni odpowiadają za to, co sami mówią i piszą.

    PS A co ja myślę o "ciocie Palikota"? Myślę, że szef RP tradycyjnie palnął. I że ma zerową świadomość języka, którego używa. Nie było tam żadnego Gombrowicza czy Witkowskiego, a "homoseksualnego alfonsa" wymyślił na poczekaniu, żeby usprawiedliwić swój wybryk (podobnie jak Biedroń wymyślił zakłamane cioty). Czy jest zatem homofobem? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie za to, co z takimi tekstami robi później i on, i jego wywodzący się z Kampanii przeciw Homofobii partyjni koledzy. Jak widać - wszystko. Oprócz zwykłego "przepraszam".
  • Czytaj także

    13 komentarzy:

    1. Bardzo dobry komentarz do całej sytuacji.
      Sprzedawanie ideałów za stołek to nic nowego, ale jest szczególnie bolesne kiedy robią to panowie którzy jeszcze niedawno jako prezesi KPH przy podobnych lub gorszych tekstach polityków krzyczeli co sił w gardłach że homofobia i buractwo.
      Cóż, teraz sami pokazali ile dla nich znaczyły te ideały.
      Może miałem wygórowane wymagania co do tych panów, ale to właśnie od nich najbardziej oczekiwałem zdecydowanego sprzeciwu.
      Dobrze że obecny prezes KPH Agata Chaber zrobiła co należało.

      OdpowiedzUsuń
    2. Dzień, w którym usłyszymy magiczne słowo "przepraszam" od członka parlamentu, a będzie to słowo szczere i pozbawione "otoczki" będzie dla mnie świętem...

      OdpowiedzUsuń
    3. Kolejny festiwal obłudy i hipokryzji...Nihil novi sub sole. Albo raczej: Nihil novi sub arcus pluvius.

      OdpowiedzUsuń
    4. No tak. Palikot palnął. Tyle, że tym razem, nie w tę stronę. Bo wszak, skądinąd znamy Palikota, z wiadomymi gadżetami, które szturchały innych, naszych przeciwników. Wtedy było ok? Było. A gdy ogłosił się obrońcą uciśnionych, w tym oczywiście nas, świetnie! Dzięki niemu w Sejmie mamy swoich. Hurra! Facet studiował filozofię, poszukiwał: prawicowy Ozon, adoracja Krzyża... Ale myślał, myślał. Zrobił kasę i... nadal myślał, wstąpił do PO i, kurcze, dalej myślał... Nie wiem, którym z wielkich filozofów zafascynował się p. Palikot, ale to co ostatnio wymyślił, raczej potwierdza - MOIM ZDANIEM - że nie chodzi o Kartezjusza, ale - żeby była jasność - także o Sokratesa. Jak ja sobie tak skromnie myślę, to wymyślam w końcu, że Palikotowi chodzi o... filo-Palikota.

      OdpowiedzUsuń
    5. @frog@dog
      Protestuję. Nie było ok. Przynajmniej dla mnie i nie sądzę, bym była w tym odosobniona. Jakiś czas temu pisałam tu zresztą (przy okazji zastanawiania się, czy oddać głos na Wandę, czy na Voldemorta), że to, co mi w Palikocie najbardziej przeszkadza, to jego napastliwość. Nieważne, jak ukierunkowana.

      Ale i tak uważam, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że najwyraźniej w jego otoczeniu nie ma nikogo, kto mógłby się mu postawić i tym samym chociażby spróbować popracować nad "nadzieją lewicy". Przynajmniej - nikogo, kto robi to głośno.

      OdpowiedzUsuń
    6. Dla mnie Palikot to człowiek-produkt. Taki Janusz L. Wiśniewski polskiej polityki ;)

      OdpowiedzUsuń
    7. Takie są skutki traktowania działalności politycznej jako zawodu. Przychodzi jakiś przedsiębiorca, robi badanie rynku i zagospodarowuje niszę. A potem jest wielkie zdziwko, że "mesjasz" nie bardzo kuma co plecie. I że po strzeleniu gafy idzie w zaparte i udowadnia, że i tak miał racje. W sumie to ja się nawet nie dziwie Palikotowi aż tak bardzo. Wystarczy pochodzić po gejowskich stronkach żeby się zorientować, że te cioty to przynoszą wstyd normalnym, męskim gejom i tylko powodują nietolerancje :/ . Znaczy, ciota to coś złego być musi.
      Zresztą, milioner i były poseł PO jako wódz nowej lewicy to niezły policzek w twarz dla tejże lewicy. I to policzek, który sobie sama walnęła, pokazując kompletną bezsilność i niemożliwość stworzenia silnego ugrupowania.
      A już całkiem optymistycznie, to jeszcze parę lat temu, po takim tekście obraziłby się Gowin i katolicy, o godność homo mało kto by się upomniał.

      OdpowiedzUsuń
    8. A ja o dziwo się nie zgodzę, bo wydaje mi się, że w tym wszystkim Ciota jednak... zatriumfowała!

      Po pierwsze - nie rozstrzygniemy, czy chodzi o spór bardziej językowy, czy bardziej godnościowy, wiadomo, jedno z drugim.

      No a poza tym wyciszanie za wszelką cenę słowa ciota jest najogólniejszym symptomem ciotofobii, bo generalnie jest to taka dziwna kategoria, pod którą nikt nie chce się podpisać, no - chyba że zauzurpował sobie prawo do definicji tego pojęcia po swojemu - Witkowski (zresztą perfidnie, on tak naprawdę pogardza ciotami).


      Do rzeczy - więc kogo ciota obraża?

      Tych, co nie chcą być uważani za cioty. Aha, czyli Gowina potencjalnie obraziło (choć się nie odniósł), Biedronia - o dziwo nie obraziło, chociaż zaraz dodał, że cioty są jednak złe i że Gowinowi się należało, bo on jest zły, a cioty są złe, więc - jedno pasuje do drugiego.

      No więc o co chodzi?

      Obłuda - po stronie Biedronia na pewno. Ale czy po stronie Palikota?


      Coś mi się tu nie podoba. Bo znowu nikt tak naprawdę nie chce stanąć po stronie Cioty!

      Niby w obronie godności (czyjej???) wszyscy jeszcze ciotę dodatkowo okładają. A nie można by było przejść do porządku dziennego nad tym, że może właśnie ciota dała kopa Gowinowi?


      Okazało, że najbardziej poczuli się obrażeni ludzie, w których ani nie było wymierzone, ani którzy nie mają interesu w tym, żeby bronić gowinotrona, ale zawsze mogą przy okazji dołożyć ciotom, no bo Gowinowi przecież już nie dokładają. Co za absurd. Zresztą i sam Palikot w drugiej odsłonie tej historii się wygłupił, szukając jakichś wytłumaczeń.

      No ale ja nie zamykam im ust - wręcz przeciwnie. Skoro aż tak ich uwiera ta ciota, to niech się wygadają!

      A Gowin - to raczej taki dupek żołędny ostatnio (wyalienowany w swojej partii z lekka) a nie żadna ciota, wypraszam!

      OdpowiedzUsuń
    9. A mnie zaintrygował motyw "skoro my [osoby LGBTQ] innych nie szanujemy, to nie zasługujemy na szacunek". Wyłączam z tego, zupełnie świadomie, pomieszanie szacunku i równych praw, bo to jest pomieszanie z poplątaniem. Ale w kwestii samej, jakby to ująć, "równowagi szacunku", zgadzam się w pełni z forumowiczką kk. Nie zasługuje na szacunek ktoś, kto innych szanować nie potrafi.

      OdpowiedzUsuń
    10. do tej pory wydawalo mi sie, ze ciota to okreslenie zniewiescialego geja a nie synonim zaklamania...cioty u Witkowskiego byly zaklamane? w jakim sensie?

      OdpowiedzUsuń
    11. Należałoby przeprowadzić, szeroko zakrojone, badania środowiska ciot i zapytać samych/e zainteresowanych/e o ich stosunek (op, pardonsik) do słowa ciota. Problem w tym, że w zalezności od tego, jaka organizacja będzie to badanie robić, wyniki moga być diametralnie różne...Btw., może na zachodzie robiono takie badania?;)

      OdpowiedzUsuń
    12. Uschi: Na szacunek trzeba sobie po prostu zapracować. Wymaganie od kogoś szacunku, dlatego że jest się starszym,szefem, białym, czarnym, czerwonym, żółtym, kolorowym, gejem, lesbijką, posłem, premierem, prezydentem, wodzem etc. to jest śmieszne i dziwne.

      OdpowiedzUsuń
    13. Zgadzam się z Reader'em/ką ;)
      Ja też miałam wrażenie, że Palikot najpierw zrobił badanie rynku, zanim zdecydował, w co politycznie zainwestować przed najbliższymi wyborami ;)

      OdpowiedzUsuń