• Dowód na rozwiązłość lesbijek


    "Dlaczego kobiety często nie znają swoich pasji i zainteresowań i określają siebie przez pryzmat męża lub dziecka?", "Jak Twoim zdaniem Internet wpłynął na środowisko lesbijskie? Czy nie jest to dowodem na rozwiązłość osób homoseksualnych?", "Czy wolałabyś być osobą heteroseksualną, z jakich względów?" - takie oto pytania znalazłam... Na zapytaj.onet.pl? Nie, w skierowanym do lesbijek badaniu, którego wyniki zostaną niedługo zaprezentowane na poważnej konferencji feministycznej. Serio, serio. Sporo świetnych nazwisk, uznane badaczki, ciekawa tematyka paneli. I w tym wszystkim... to coś. Co ma ponoć posłużyć wyciągnięciu wniosków na temat potrójnego wykluczenia, które dotyka kobiety będące zarazem feministkami i lesbijkami.

    Swojego czasu zdarzyło mi się wyzłośliwić na temat ankiety "badawczej" skonstruowanej przez pewną studentkę psychologii. Była, cóż, naiwna i nieprofesjonalna, ale jako że jej jedynym (mam nadzieję) celem było zdobycie zaliczenia, to mogłam to jakoś przeboleć. Tu mamy coś poważniejszego, bo w końcu wystąpienie na konferencji naukowej i pokazanie się w publikacji pokonferencyjnej to sprawa innego kalibru niż ptaszek czy cyferka w indeksie. Tak że pewne standardy powinny obowiązywać. Po prostu. Poza tym - po co robić badanie, którego wyniki, niezależnie od tego, jak szczytne są jego cele, będą one nie do obronienia? A na dodatek mogą komuś posłużyć jako argument, że wykluczenie jest mitem - na zasadzie, że skoro trzeba robić tak naciągane badania, żeby coś udowodnić, to być może nie ma czego udowadniać.

    Do rzeczy. Co jest nie tak z tą ankietą? Przedsmak macie na początku tekstu, a poza tym... Cóż, wszystko. Ale zacznijmy od metodologii. Mamy w sumie sześćdziesiąt pytań, w większości otwartych. W pierwszych czterech nowo poznany kolega bloger-hejter-socjolog znalazł siedem błędów metodologicznych. We wszystkich sześćdziesięciu - dziewięćdziesiąt dziewięć. W tylko pięciu, a przy dużej dozie dobrej woli sześciu pytaniach nie ma błędów w ogóle. Przykłady:
    1. Dlaczego Twoim zdaniem kobiety zarabiają mniej od mężczyzn?. 
    Po pierwsze - w pytaniu jest ukryte założenie, że respondentka zna na nie odpowiedź (nie ma opcji "nie wiem"), więc potrafi jej udzielić (błąd znawstwa). Po drugie - pytanie sugeruje, a właściwie podaje jako pewnik nie tylko, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, ale też, że zdaniem respondentki tak jest (pytanie sugerujące).
    6. Czy prawdą jest, że w potocznej świadomości polskiej człowiek to mężczyzna, a kobieta jest niżej postawiona w hierarchii społecznej? 
    • Tak (dlaczego?)

    • Nie (dlaczego ?) 
    Tu znowuż mamy błąd znawstwa - wypełniająca ankietę ma pełne prawo nie wiedzieć, "czy to prawda", a nawet nigdy nie zatknąć się z tego typu stwierdzeniem. Do tego dochodzi podwójna treść, bo nie mamy jednego pytania, a dwa. Odpowiadająca może tego nie zrozumieć lub nie zauważyć i udzielić tylko częściowej odpowiedzi. Pomijając już fakt, że jedna część pytania może być dla niej prawdziwa, a druga już nie. Kolejne pytanie tego typu:
    9. Czy Twoim zdaniem każda kobieta chce i powinna mieć dziecko?. A jeśli nie jest matką, to czy nie jest tym samym kobietą w 100 %?. Proszę o uzasadnienie swojej odpowiedzi.  
    A tu mamy wszystkie trzy - pytanie sugerujące, błąd znawstwa i podwójną treść:
    23. Dlaczego kobiety nie wspierają się i nie wybierają kobiet w wyborach, czy może to być przejaw kobiecej zawiści?. 
    28. Dlaczego kobiety często nie znają swoich pasji i zainteresowań i określają siebie przez pryzmat męża lub dziecka?.
    Na osłodę - jedno z sześciu poprawnie skonstruowanych pytań:
    34. Co sądzisz  o święcie 8 Marca?. 
    Czym skutkują tego typu błędy? Po pierwsze tę ankietę da się wypełnić jedynie wtedy, gdy się ktosia naprawdę uprze. Bo nagromadzenie pytań, które nie dość, że są otwarte, ale też dotyczą spraw, na których nie każda się zna, sprawia, że już po kilku minutach wypełniająca albo ma ochotę pisać jedynie "nie wiem", "nie mam pojęcia", "spadaj, co za głupie pytanie", albo przerywa wypełnianie, bo czuje się jak idiotka - w końcu rzeczy, które dla układającej ankietę są najwyraźniej oczywiste, dla niej takie nie są. Po drugie, jak zauważyła jedyna osoba, która broniła autorki w dyskusji na naszym fejsowym profilu, aby wziąć udział w tym badaniu, należało się "wczuć w intencje pytającej". Ano właśnie - wczuć w intencje. Zgadnąć, jaki jest jej cel i odpowiadać zgodnie z nim. Bo dokładnie temu służą pytania, które nie są skonstruowane neutralnie, a w sposób sugerujący odpowiedź (czyli zamiast "Twoim zdaniem sytuacja feministek jest... a) dobra, b) zła, c) nie wiem" dostajemy "Czy uważasz, że sytuacja feministek jest zła?"). Upraszczając, to badanie nie sprawdza, czy kobiety je wypełniające czują się wykluczone, nie bada też ich poglądów na temat kobiet heteroseksualnych, macierzyństwa czy swojej tożsamości. Autorka po prostu pyta: "Kto jest twoim idolem i dlaczego Lenin?".

    Zła metodologia to niestety niejedyny problem tego badania. I kolejnym bynajmniej nie jest przedziwna interpunkcja i ileś tam błędów ortograficznych, bo to akurat łatwy do poprawienia drobiazg. W ankiecie, której celem (uwaga, zgaduję intencje autorki) było prawdopodobnie uzyskanie opinii na temat stereotypowych stwierdzeń, by posłużyć się nimi w opisie owego potrójnego wykluczenia dotykającego kobiety-lesbijki-feministki, znalazło się ileś tam przedziwnych konstrukcji myślowych, które dodatkowo utrudniają jej wypełnienie. A przy okazji czasami też tworzą nowe stereotypy. Przykłady:
    35. Jak Twoim zdaniem Internet wpłynął na środowisko lesbijskie?. Czy nie jest to dowodem na rozwiązłość osób homoseksualnych?. 
    To jest w ogóle moje ulubione pytanie z całej stawki. Głównie dlatego, że nie mam pojęcia, co ma być owym dowodem na rozwiązłość osób homoseksualnych, a podpowiedzi na naszym fejsie, że chodzi o cyberseks czy większą łatwość nawiązywania znajomości, jakoś mnie nie przekonały. Można łatwiej nawiązywać znajomości i to jest dowodem na rozwiązłość? No nie, po prostu nie. A jak do tego jeszcze dodać, że stereotypowe postrzeganie lesbijek jest takie, że albo ich nie ma i istnieją tylko w pornosach, albo żaden facet ich nie chciał, i dlatego są ze sobą, to wychodzi na to, że ów stereotyp o rozwiązłości narodził się w głowie autorki badania. Nie zrozumcie mnie źle - nie twierdzę, że lesbijki nie są czy nie bywają rozwiązłe. Twierdzę za to, że w ową rozwiązłość lesbijek wierzą co najwyżej chłopcy i dziewczęta z Frondy, powszechna opinia może co najwyżej uwierzyć w samo istnienie lesbijek.
    12. Kobieta powinna siedzieć w domu, aż dziecko pójdzie do szkoły?. Jak Twoim zdaniem zakaz aborcji wpływa na pojmowanie wolności osobistej na życie kobiety?. 
    No tak. Gdybym była wredną prawaczką, napisałabym, że autorka sugeruje, że aborcja powinna być obowiązkowa, bo kobiety, które decydują się urodzić, jak jedna żona tracą wolność osobistą. Przynajmniej do czasu, aż dziecko pójdzie do szkoły. Ale jako że nie jestem (jeszcze), to napiszę tylko, że zestawienie dziecka w wieku szkolnym z zakazem aborcji nie wygląda najlepiej.
    18. Czy zgadzasz się z opinią, że feminizm potrzebny jest warszawskim elitom, a na prowincji nigdy nie znajdzie on posłuchu?.
    • Tak (dlaczego?)

    • Nie (dlaczego ?) 
    Warszawskie elity, prowincja, Polska A, Polska B... I na dodatek pytanie, na które nie da się odpowiedzieć ani tak, ani nie, bo między "potrzebny" a "znajdzie posłuch" jest ogromna różnica. Szczególnie gdy tego posłuchu ma nie być "nigdy".

    Dobrze, wystarczy. Pytań jest, jak już napisałam, sześćdziesiąt, i jeżeli ktosia ma ochotę się z nimi zmierzyć, to znajdzie je tu. A mnie pozostaje mieć nadzieję, że ta ankieta to tylko żart, a sam referat jest już dawno napisany i bazuje na jakichś świetnych metodologicznie i koncepcyjnie badaniach. W porządku, sama w to nie wierzę.

    Dziękuję autorowi bloga Piknik na skraju głupoty za przeanalizowanie ankiety pod kątem socjologicznym i wyjaśnienie zawiłości nazewniczych.
  • Czytaj także

    7 komentarzy:

    1. Ta ankieta to kolejny przykład z serii skundlenia fachowego. Ankieta socjologiczna pełna błędów, których nie popełni nawet student po semestrze metodologii badań, tłumaczenia wykonywane googlem przez osoby, których kompetencje językowe ograniczają się do londyńskiego zmywaka czy niemieckej budowy, artykuły w wydaniach online poważnych gazet pisane przez 'dziennikarzy', których osiągnięciem życiowym jest marura, domy budowane przez kolesi, którzy na oczy nie widzieli nawet budowlanej zawodówki. Kujdlejemy, schodzimy na żawodowe psy... Dobrze, że w ogóle są ludzie, którzy czasem zauważają, że coś jest nie tak - ale moje pytanie brzmi - czy autorka ankiety otrzymała zastrzeżenia? Mam nadzieję, że tak, o w przeciwnym razie wpisy na FB i tutaj są wyłącznie sztuką dla sztuki.

      OdpowiedzUsuń
    2. Dobrze, że na nią nie trafiłam, bo zapewne podpunkt uwagi bym rozpisała podobnie jak Twój post :)

      OdpowiedzUsuń
    3. @Joey
      Autorka otrzymała zastrzeżenia, przynajmniej ode mnie.

      OdpowiedzUsuń
    4. "Jak Twoim zdaniem Internet wpłynął na środowisko lesbijskie?. Czy nie jest to dowodem na rozwiązłość osób homoseksualnych?" - dorzucę się z interpretacją: moim zdaniem autorka po prostu zrobiła kalkę ze stereotypu rozwiązłego geja, co to mają 1000 partnerów rocznie i nie skojarzyła, że stereotypowe postrzeganie lesbijek jest inne. Ostatecznie pisze o "rozwiązłości OSÓB homoseksualnych", a nie KOBIET homoseksualnych.

      OdpowiedzUsuń
    5. Myślałam o tej interpretacji, ale pytanie pierwsze dotyczy konkretnie wpływu internetu na środowisko lesbijskie. Tak że, nawet jeśli dobrze się poszuka, to potencjalnych dowodów na rozwiązłość kogokolwiek poza lesbijkami za bardzo się w nim nie znajdzie.

      OdpowiedzUsuń
    6. A może problem tkwi przede wszystkim w tym, że za takie bublo-ankiety na studiach dostaje się zaliczenie? Może to wykładowcy, są winni, bo nie mają czasu analizować studenckich wypocin i dają ocenę tylko za to, że się papier przyniosło? Potem wszyscy piątki mają. I ci, co sami pracowali i ci, co z internetu "kopiuj - wklej" zrobili.
      I taka nasza "elita inteligencji" jest. Potem jeszcze po znajomości pracę dostanie, a za kilka lat do sejmu się go wepchnie. I skąd on "biedny/a" ma wiedzieć, że naród go wybrał, aby się całym narodem zajmował, a nie sobą i swoją rodziną tylko, skoro nikt go tego nie nauczył?

      OdpowiedzUsuń
    7. ale przecież to jest doskonałe narzędzie !
      doskonałe narzędzie do udowodnienia potrójnego wykluczenia kobiet będących jednocześnie feministkami i lesbijkami
      wróżę autorce błyskotliwą karierę metodologa badań nad wykluczeniem

      OdpowiedzUsuń