W końcu doczekaliśmy się publikacji pełnego raportu z ostatniego badania CBOS na temat postaw wobec gejów i lesbijek, o którym pisałam tu. Ja najbardziej czekałam na odpowiedź na pytanie, czy nadal jest tak, że osoby znające osobiście geja lub lesbijkę (innych literek raport nie uwzględnia) są bardziej otwarte niż te, które uważają, że żadnej osoby heteroseksualnej nie znają. Bo od poprzedniego badania w 2008 roku odsetek takich osób wśród badanych wzrósł z 15 do 24 procent, tak że ciekawiło mnie, na ile ich postawy wpłynęły na jednak ciut bardziej optymistyczne wyniki niż te sprzed dwóch lat. Odpowiedź brzmi: tak, nadal tak jest, choć do pełnej akceptacji nawet ze strony tych osób nadal sporo nam brakuje (przykładowo 49 procent z nich pozwoliłoby nam na publiczne manifestacje, 47 procent uważa, że są zawody, których nie powinni wykonywać geje, a 37 procent sądzi tak samo o lesbijkach, 63 procent dałoby nam prawo do zawierania związków, 26 - małżeństw, 6 - adopcji dzieci i, uwaga, 20 procent z nich nadal uważa, że nie powinniśmy mieć prawa uprawiać stosunków seksualnych, a tylko 12, że homoseksualność jest rzeczą normalną). Co jest raczej oczywiste, wśród tych osób przeważają młodzi mieszkańcy dużych miast.
Takie wyniki to żadne zaskoczenie, ale pokazują dwie również dość oczywiste rzeczy - że coming outy są ważne i że sam coming out to za mało, potrzeba jeszcze ciężkiej pracy nad przekonaniem do naszych postulatów również osób z naszego najbliższego otoczenia. Oraz że postawy niektórych z nich mogą po części wynikać z postaw osób nieheteroseksualnych, które znają. W końcu, nie łudźmy się, nie wszyscy z nas uważają swoją tożsamość za równoprawną z większościową, wielu też sądzi, że równe prawa się nam nie należą. Do tego dochodzi też lęk przed otwartym artykułowaniem swoich poglądów, aby "nie zepsuć" swojego wizerunku fajnego geja kolegi z pracy czy sympatycznej lesbijki najlepszej przyjaciółki mężczyzny, z którą można poobgadywać ładne kobiety mijane na ulicy. Wnioski? Jak zwykle: edukacja, edukacja, edukacja. Osób nieheteroseksualnych, osób friendly, osób "przekonanych, ale", samych siebie. Nuda, wiem. Ale, poza wysadzeniem paru budynków, nie mam innego pomysłu.
A cały raport wygląda tak:
Możecie go też pobrać stąd.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Prawda, ale pamiętamy, z czego to wynikało - wydarzenia poznańskie, zakaz Parady Równości. Stan idealny to poparcie społeczne plus w miarę przyzwoity rząd, by owo poparcie przekuć na ustawę. Lub superprzyjazny rząd. Czyli wychodzi, że zajmę się wysadzaniem budynków:/
OdpowiedzUsuńTo także wskazówka, by podejrzliwi podchodzić (w kontekście wyborów) do strategii "mniejszego zła" i akceptowania partii "aksamitnie" homofobicznych jak PO. Mało, że nic nie robią, to jeszcze sprzyjają konserwacji postaw homofobicznych w społeczeństwie.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno mnie zastanawia, mianowicie w kontekście: "W końcu, nie łudźmy się, nie wszyscy z nas uważają swoją tożsamość za równoprawną z większościową, wielu też sądzi, że równe prawa się nam nie należą."
Czy są w ogóle jakieś badania na temat recepcji mniejszości seksualnych w środowisku mniejszości seksualnych? Chwilę teraz poguglałem, ale nic nie znalazłem.
Intuicja mówi mi, że sformułowanie "nie wszyscy" jest grubym eufemizmem. Wystarczy sobie poczytać komentarze na branżowych portalach pod "kontrowersyjnymi" tematami w rodzaju małżeństw/związków czy homoadopcji - nie przedstawia to się różowo. A przecież komentujący tam, to już w pewnym trywialnym sensie bardziej świadomi geje i lesbijki (choćby pod względem otwartości - poza nimi jest cala masa ludzi, którzy nie odważą się nawet na to by założyć profil na branżowych portalach społecznościowych).
To ja zabiorę zapałki. W takim tempie zmian społecznych to ja chyba prędzej doczekam emerytury niż ustawy o związkach jednopłciowych w Polsce, a do niej sporo jeszcze muszę popracować.
OdpowiedzUsuńNie chciałbym opuszczać kraju w którym żyję 25 lat, ale chyba trzeba poważnie pomyśleć o emigracji żeby żyć godnie i normalnie.
Ewo masz racę sami tworzymy swój obraz wśród społeczeństwa i skoro nawet wśród osób które znają geja/lesbijkę tylko 12% uważa że to normalna rzecz to chyba mamy zajebisty problem.
Edukacja na poletku własnych znajomych jak widać jest mocno nieskuteczna. No cóż, nie każdy nadaje się do edukowania niedoedukowanych.
Marzy mi się jakaś duża, ogólnopolska społeczna akcja jakie są na zachodzie, ale brak kasy i niechęć zwłaszcza wśród środowiska wszystko dusi w zarodku.
@Sylwek
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie ma takich badań. Z "zewnętrznych" było tylko to Krzemińskiego, słabe metodologicznie, bo badające wyłącznie postawy bywalców klubów. Z "wewnętrznych" największy zasięg miała chyba ankieta Homików na temat modelu związków, ale wiadomo, że też była ograniczona do określonej grupy, więc trudno ją uznać za reprezentatywną dla całej społeczności.
@queerguy
To idziemy:)
Co do znajomych, to właśnie mi przyszło do głowy, że nigdy nie zapytałam swoich, czy uważają homoseksualność za coś normalnego. Z góry przyjęłam, że tak, ale muszę to jednak potwierdzić u źródeł. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Choć norma to w sumie rzecz względna, więc konieczny będzie szczegółowy wywiad.
Ja na przykład wiem, że część moich znajomych (hetero) nie zgadza się na homoadopcje (zresztą, podejrzewam, że część homo-znajomych podziela ich poglądy).
OdpowiedzUsuń"są bardziej otwarte niż te, które uważają, że żadnej osoby heteroseksualnej nie znają." Jakie ciekawe przejęzyczenie :D Coming outy naprawdę dużo nam dają, ale niestety nie przekonamy do nich wszystkich. Są nadal niestety tacy, którzy nie widzą dalej niż poza czubek własnego nosa i nie czują żadnej więzi ze społecznością, wyznają zasadę "w domu po kryjomu". A jeśli będziemy udawać, że nas nie ma to jak społeczeństwo ma nas poznać i zrozumieć, że niczym się nie różnimy od osób heteroseksualnych?
OdpowiedzUsuń@QUEERGUY
OdpowiedzUsuńjedna ogólnopolska akcja to zdecydowanie za mało:) wiele akcji i do tego obecność w mediach, zwłaszcza w popularnych polskich serialach....
@LABRYSKA
jestem jak najbardziej za coming outami, ale nie można sprowadzać wszystkiego do patrzenia na czubek własnego nosa. nie każdy jest na tyle odważny (bądź ma warunki) by wyjść z szafy. inna sprawa, że jak ktoś chce "w domu, po kryjomu" to ma takie prawo.
Tworzenie wizerunku, to ciężka praca, na dodatek wcale nie musi przynosić efektów. W zależności w jakiej konstelacji, układzie, wśród jakiego grona się znajdujemy, tak należałoby się "pokazywać", ludziom nie dogodzi, jeżeli chcą widzieć odmieńca, to go zobaczą nawet w Świętej Panience.
OdpowiedzUsuńZmiany w postrzeganiu nas osób homoseksualnych, trzeba by za pomocą kulturowej lobotomii zapodać, heteroseksualnemu- katolickiemu społeczeństwu. Reszta jakoś sobie radzi, bo chociaż nie pluje mi publiczne w twarz.
Nie wierzę w zmiany ogółu, wierzę w szczegóły, którymi można manipulować na mapie świata i ją zmieniać. Świetnie to robią korporacje.
Wysadzanie budynków? :D A znajoma mnie ostatnio pytała, o co mi chodzi z homoterrorem; teraz miałabym lepszą odpowiedź :D
OdpowiedzUsuńA zmiany w świadomości niestety będą powolne. Dwa czynniki działają najsilniej: wpływ kościoła i powszechne przekonanie o tym, że wszystko jest przecież w porządku, w końcu Polska od wieków jest tolerancyjna i za identyfikację LGBTQ do więzienia się nie idzie...
Baaardzo duże znaczenie ma kultura. Widzę, jak się podniosła świadomość ludzi, którym podsunęłam "QAF". Tylko to same dziewczyny. Z dotarciem do mężczyzn, jak widać m.in. w tych badaniach, jest dużo większy problem.
Jak nic, potrzebna praca u podstaw :/
Pierwsze skojarzenie miałam takie, że to dziwne, że osoby które znają lesbijki i gejów tak mało ich rozumieją i że te badania są jakieś z konsmosu - w moim otoczenie nie byłoby o tym mowy. Ale drugie miałam już mnie optymistyczne - że kto wie, kto z tych ludzi, którzy są tak pozornie frendli :) brało udział w tej ankiecie, że tak naprawdę zupełnie inaczej myśli niż deklaruje. Bo nikt ze znajomych raczej prosto w oczy mi nie powie, że mu się geje kojarzą z pedofilią.
OdpowiedzUsuńMyślę, że najbardziej na to, jak osoby heteroseksualne postrzegają lesbijki i gejów w Polsce ma wpływ prasa, bo tylko 20-parę procent osób heteroseksualnych deklaruje, iż zna osobiście jakąś lesbijkę lub geja, natomiast w wielu polskich domach-od wielkich miast poczynając , na małych wioskach kończąc czyta sie różne popularne ogólnopolskie dzienniki. I tak długo, jak długo z okazji Parady Równośći taki dziennik pod nagłówkiem "Parada gejów i lesbijek przejdzie przez Warszawę" umieszczał będzie fotografie kolorowych dragqueens przewracających ekstatycznie oczami, nie powinno nas dziwić, że osoby hetero nie będą postrzegały osób homoseksualnych jako zwykłych normalnych ludzi, ponieważ przeciętny szaty człowiek hetero tak postrzega homoseksualistów, jak przedstawiają mu ich media...
OdpowiedzUsuńPowinniśmy się także nastawić na edukację wewnątrz naszego środowiska LGBT - mnie przeraża, jak wielka liczba gejów i lesbijek "kala własne gniazdo", odżegnuje się od osób nieco inaczej żyjących niż one, potępia je. Jak wielu z nas uważa, że mamy już wszystko i nie ma o co walczyć dalej, oburza mnie, gdy lesbijki potępiają inne lesbijki za to, że urodziły dziecko/chcą je mieć, a jakiś gej stwierdza, że związki partnerskie są NIKOMU niepotrzebne, bo ON wychodzić za mąż nie zamierza.
OdpowiedzUsuńLudzie ci żyją w swoich środowiskach i karmią je swoją zinternalizowaną homofobią, nietolerancją lub brakiem świadomości demokratycznej. Zamiast być ambasadorami środowiska LGBT i jego postulatów oraz naturalnymi edukatorami oportunistycznie chowają głowę w piasek i narzucają sobie homofobiczne poglądy hetero-otoczenia, byle tylko mu się nie narazić.
@Joanna Kasprowicz
OdpowiedzUsuńGeje i lesbijki nie są zwykłymi, normalnymi ludźmi. Problemem jest właśnie to, że większość nie chce tego zaakceptować.
@Sylwek
OdpowiedzUsuńA co gejów i lesbijki różni od zwykłych normalnych ludzi?
Przede wszystkim, są gejami i lesbijkami, a nie zwykłymi, normalnymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie śmieszy ta potrzeba normalności. Zresztą, czym się różni deprecjonowanie("normalnego"?) geja od deprecjonowania "nienormalnej" drag queen?
Ja rozumiem, ma się 15, 20 lat, nie jest się z sobą pogodzonym - można wtedy marzyć o byciu "normalnym chłopakiem, takim z dziewczyną i w ogóle". Ale w którymś momencie się dorasta i zaczyna czuć dobrze ze sobą - nienormalnym facetem lubiących innych facetów.
Bo "norma" naprawdę nie ma w sobie nic pociągającego, nie jest żadnym pozytywnym wyznacznikiem - jest tym czym jest, statystyczną dominantą i/lub średnią.
Dla wielu ludzi może to być nie do pojęcia, ale wystarczy ich spytać, czy chcieliby być normalni (to jest przeciętni) gdy idzie o inteligencje lub estetyczny smak, wtedy pewnie, jawnie lub w duszy, szybko uchwycą błąd myślenia wynoszącego "normę" na piedestał.
@Sylwek
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem można być hetero i być "nienormalnym" w sensie nieprzeciętnym a można być homo i być przeciętnym pod każdym względem - o tym nie decyduje bowiem orientacja ale cały pakiet różnych cech osobowości i sposób na życie.
Drag queen nie są bardziej "nienormalni" od gejów- to po prostu zupełnie kto inny, drag queen to aktorzy, którzy wcielają się w swoje role na moment, by przerysować rzeczywistość, geje są w swojej roli stale ale ludzie nie są tego świadomi właśnie przez nieprzemyślane lub celowo prowokacyjne "akcje" ze strony prasy i bardzo często stawiają znak równości pomiędzy tymi dwiema grupami.
Bycie normalnym nie musi oznaczać bycia nieciekawym, czy nijakim.
Dla mnie normalny człowiek to taki, który nie sypia codziennie z kimś innym a niestety społeczeństwo stereotypowo uważa osoby homoseksualne za nadzwyczaj rozwiązłe co nie jest prawdą ale niestety taki mit funkcjonuje dzięki niektórym filmom pokazującym środowisko gejów od jednej tylko tej właśnie strony i jednoczesnym braku filmów, które pokazywałyby, że para gejów potrafi być z sobą 30 lat i nie zdradzać się wzajemnie.