• 2011: ludzie i miejsca

    Pod koniec 2010 roku nieopatrznie wyraziłam życzenie, by 2011 był dla nas równie ciekawy. I, choć myślałam, że to już niemożliwe, był. W drugiej części życzeń było coś o chwili odpoczynku. I pewnie takowa też była, kłopot w tym, że "chwila" to wyjątkowo nieostra jednostka czasu. Mam nauczkę, by wyrażać się precyzyjniej.

    Co z tego intensywnego roku najbardziej zapadło mi w pamięć? Z rzeczy "krajowych" - wojny torebkowe wokół Parady Równości, prace nad ustawą i promocją związków partnerskich, wybory parlamentarne, dyskusja wokół 11 listopada. Z rzeczy blogowych - tropienie mizoginii i zabawy wizerunkowe. Z kultury - koncert Ani DiFranco, "Drugie życie Lucii", emocje wokół "The Kids Are All Right", lektura "Seks a religia". Ze skutków naszego ślubu - wywiad w "Polityce". Nie pokuszę się o układanie rankingów, wybieranie wydarzeń przełomowych, najważniejszych, najbardziej znaczących. Zamiast tego kilka słów o ludziach, których miałyśmy okazję w tym roku poznać (lub poznać lepiej) i miejsc, które odwiedziłyśmy.

    Bielsko-Biała, czyli miejsce ostatniego (nie wiem, czy w historii, ale możliwe, że tak) występu naszego kabaretu. Nie dość, że, zupełnie obiektywnie, piękne (góry!), to jeszcze charakteryzujące się ponadprzeciętnym stężeniem ludzi, którym się chce, którzy są jacyś, którzy mają niesamowicie pozytywną energię. W 2011 wróciłyśmy tam jeszcze dwukrotnie.

    Manchester - skoro byłam tam w tym samym czasie, co Ani, to nie ma możliwości, by się w tym zestawieniu nie znalazł. To miasto ma trzy cechy, które mnie szczególnie ruszają - przemysłową architekturę, zamiłowanie do sztuki i dobrej muzyki. Z polskich podobnie czuję się w Łodzi.

    Agnieszka Olszewska, czyli projekt Back To The Ocean, Rajstopy Heleny, Da Boyz & the Drag Kids, Furja, Betty Q & Crew - artystki, które wsparły styczniowy i grudniowy benefit na rzecz akcji "Miłość nie wyklucza". Dość często zdarza mi się marudzić na niedostatki "naszej" sceny muzyczno-artystycznej. Dzięki tym (i kilku innym) kobietom marudzę chyba coraz mniej, bo, poza tym, że można na nie zawsze liczyć, są najzwyczajniej w świecie dobre w tym, co robią.

    Pavko Krajka - gość stojący za sopockim klubem Elton, a wcześniej za Faktorią. Gospodarz dwóch benefitów na MNW, ale przede wszystkim twórca rzeczy jak dla mnie niezwykłej - imprez bez lansu i selekcji, na których każdy, bez względu na to, czy ma lat naście czy dziesiąt, ciuchy i fryzury z metkami czy bez, czuje się jak u siebie. Pavko, zamiast skupić się na zarabianiu pieniędzy (rzecz dla klubów zupełnie zwyczajna), postawił sobie za cel wspieranie i integrację środowiska. Nie wiem, jak na tym wychodzi, wiem, że z pewnością nie brakuje mu sympatii ludzi.

    Ekipa zebrana wokół akcji "Miłość nie wyklucza" - różnorodna, mądra, kreatywna. Nie mam pojęcia, co się ostatecznie z tego zgromadzenia wykluje, ale tak czy siak końcówka roku przebiegła u mnie pod znakiem mariażu z grupą pozytywnych szaleńców.

    Blogowa społeczność - te i ci z was, które i którzy czytają, linkują i komentują (tu i na Facebooku), czasami na tyle intensywnie, że dyskusje o tekstach budzą emocje, których same teksty nawet by nie drasnęły. Część z was jest tu z nami niemal od początku naszego pisania, część dołączyła w trakcie, część pojawia się na chwilę, rozrabia i znika. Wszystkie i wszyscy jesteście głównym powodem, dla którego ten blog żyje.

    Na koniec tradycyjne wróżenie z fusów. W 2012 czekają nas kolejne zawirowania wokół ustawy o związkach partnerskich. Happy endu jeszcze nie będzie, ale będzie ciekawie. Będą kolejne wojny torebkowe. Parada tym razem nie wzbudzi szczególnych emocji, dużo więcej będzie się działo wokół manifestacji "lewicy" i "prawicy". W styczniu dotrze do mnie prezent z Righteous Babe Records, który wyłączy mnie na jakiś czas z życia, a Gosia będzie się na żywo zachwycać Tarją Turunen. A czego sobie życzę? Więcej niż chwili spokoju, więcej weny do pisania, więcej kilometrów w powietrzu. I mniej powodów do irytacji, choć z tym może być tradycyjnie słabo.
  • Czytaj także

    3 komentarze:

    1. Ewaaaaa, jestem niezmiernie wzruszony, kisss kisss kisss, pozdrawiam z holenderskiej Hagi <3 Pavko

      OdpowiedzUsuń
    2. Bielsko pozdrawia. I zaprasza :)
      A niewykluczone, że na wiosnę kawałek Bielska przyjedzie do stolycy :)

      OdpowiedzUsuń
    3. @Pavko
      Cała przyjemność po mojej stronie:)

      @Ela G-P
      Nie możemy się doczekać.

      OdpowiedzUsuń