• Podążam za modą

    Ostatnio na moich ulubionych blogach modne są przerwy, tak że i ja zapauzuję. Do piątku. Bo mamy próby. Codziennie! Gosia kazała wszystkim kabaretkom czytać Sikorę (teoretyka, praktyka, maniaka i mistyka kabaretu) i się do jego rad stosować.

    A jest do czego, bo Sikora to naprawdę mądry gość. Cytaty na dziś z działu "Porady dla młodych":

    Nikt psychicznie zdrowy dobrowolnie nie wchodzi na scenę (a już na pewno nie na kabaretową). Zawsze jest jakaś motywacja, do której niechętnie się przyzna. To albo leczenie kompleksów, albo chęć błyszczenia, bywa, że pobudki materialne. I nie ma się co obrażać. Psychicznie zdrowi siedzą na widowni.

    Naturalna spontaniczność potrafi być rozbrajająca. Kiedy występ idzie lepiej, niż występujący oczekiwali, to po prostu widać, jak aktorzy rozkwitają i promienieją z każdą reakcją widowni. A publiczność to odbiera i odsyła tę energię z powrotem na scenę. I tak się potrafią nawzajem napędzać oglądający z występującymi, że występ nabiera magicznego wymiaru. Wymiana energii jest wtedy na tak wysokim poziomie, że zakrywa wszelkie niedostatki warsztatowo-tekstowe. 

    Jeżeli występ nie jest dla jakiejś oficjalnej widowni, tylko dla ludzi z poczuciem humoru, to nieudolność może bardzo działać na korzyść widowiska. Wprowadza wymiar ludzkich słabości, które mogą dodawać wdzięku i lekkości. Nieraz autorzy tekstów wysilają się, żeby wyeksponować ludzkie słabości - a tu za darmo i w sposób najbardziej naturalny pokazane jest, że można sobie nie radzić. To jest naprawdę duża siła początkujących - pod jednym tylko warunkiem: że z tego powodu nie zaczną się denerwować

    Spontaniczność spontanicznością, nieudolność nieudolnością, ale pomne faktu, że nie jesteśmy już wcale takie nowe i że w naszym przypadku efekt świeżości powoli (?) przestaje działać, pracujemy nad warsztatem i dzień w dzień ćwiczymy przed czwartkowym występem w Ustach Mariana i przed kolejnymi - również bliskimi. Co gorsza, poddałyśmy się pod potworną, morderczą i megakrytyczną obróbkę dwóch zaprzyjaźnionych aktorek. Co jeszcze gorsza, reżim próbowy zamierzamy utrzymać. Zabawa się skończyła. I pozostaje mi mieć nadzieję, że wkrótce dostrzeżecie różnicę.

    A na wypadek, gdybyście za mną tęsknili, tutaj znajdziecie fotoreportaż Hanny Jarząbek o życiu codziennym lesbijek w Polsce. Piękny, i wcale nie piszę tak dlatego, że gdzieś się tam z Gosią przewijamy. No dobra, może trochę i dlatego.

    Do przeczytania:)
  • Czytaj także

    39 komentarzy:

    1. Beautiful photos, really all of them are great... I especially like the first one in the series of you and Gosia and the one in the kitchen. Sandy likes the vacuuming scene and your coffee machine! Btw, is that a red Ikea chair in your lounge-room? Looks very familiar, that's all! :)
      R

      OdpowiedzUsuń
    2. Wróciłam!
      Nie było mnie bo nie miałam przez tydzień... prądu!
      Ale już niebawem znowu będę lgbtekować :) Zresztą Ramkin ma nowy tekst, tylko z kolei teraz gdzieś ona się zawieruszyła :P

      OdpowiedzUsuń
    3. Eee, no to czekam z niecierpliwością na jakieś nagrania po "treningu" (bo na żywo to nie mam szans zobaczyć).

      A fotoreportaż bardzo mi się podobał. Świetne zdjęcia :)

      OdpowiedzUsuń
    4. Rose - yes, it's Ikea chair:) Ikea is in almost every gay-house in Poland, I think. Is it the same in Oz?

      Arc - no:) No to czekam, znaczy się!

      Mataxu - jest szansa na nowe lepsze nagrania za jakiś czas. Jak się wykrystalizuje, to oczywiście napiszę.

      OdpowiedzUsuń
    5. Oh yes-I am an Ikea-dyke from way back and always play 'spot the queer' whenever we shop there! (Although I did girlcott it for a few years, after I found out that the founder was a nazi.) The physical maze-like layout of the store also drives me crazy but they do have some very affordable (is it in Poland?) and cool designs, so the shallow considerations of style and value won out in the end. Btw, I have the same chair lol :)

      OdpowiedzUsuń
    6. Ewuś bardzo się cieszę, że Cię poznałem :)

      OdpowiedzUsuń
    7. jarzabki takie

      bola takie zdjecia.Bola boo pokazuja lesbianki( boo to one tematem) jak w zoologu.
      Wyizolowane.

      Zycie na tych pixach jest za oknem, wolnosc we wnetrzu.W zaciszu.

      Sa wlasnie realizacja postulatow co liberalnejszych homofobow: homo tak, o ile ukryte.

      Sam gdybym mial robic to odwrotnie: twarz sasiadki,wizyta u rodzicow,wspolne zakupy,odbieranie dziecka ze szkoly, wizyta w banku by upowaznenie/kredyt czy karte na jedno konto zalatwic,wspolna wizyta u lekarza.
      Awantura wreszcie- pokazanie prawdziwych namietnosci.

      Szafa z ciuchami czy butami.
      Wreszcie zycie towarzyskie.Towarzyskie to znaczy miedzy ludzmi.

      A tu niczym w ruskim porno: wanna pelna lasek, wnetrza o krok od witryny z krysztalami,mebloscianki czy maty z przytwierdzonymi pudelkami po zachodnich papierosach.Zalosc nie namietnosc.

      Zalosc boo kobitki ktore sa ze soba, nie sa z powodu ze jedna drugiej dziecko zrobila wiec wyrok 20 lat domowej nienawisci,ale dlatego ze sie wzajem kreca.Ze to co je laczy to milosc czy chocby pozadanie.

      Widac te namietnosci choc na jednym zdjeciu?

      Pani Jarzabek, pani zacznie jeszcze raz!

      Opowiem pani jak pstrykac by sie dalo ogladac.

      m@B

      neospasmin.blox.pl

      OdpowiedzUsuń
    8. Zauważyłam różnicę :) po Wrocławiu już się zmieniło więc macie niesamowity czas progresu. Bardzo mi się podoba, że potraficie się z siebie śmiać (gag o sprawdzaniu komentarzy). Tak trzymać

      OdpowiedzUsuń
    9. Panie Marcinie - myślę, że nie o to chodziło w fotoreportażu, by zrobić kolejne "Niech nas zobaczą", jesteśmy takie jak "wszyscy", robimy zakupy, bierzemy kredyty, jemy obiadki u rodziców, kłócimy i odbieramy dzieci z przedszkola.

      Bohaterki same wybierały, w których sytuacjach chcą być fotografowane, co je ich zdaniem najlepiej określa - jako osoby, nie jako lesbijki. To nie jest fotoreportaż o lesbijkach, a o ludziach - ich pasjach, namiętnościach i momentach z codziennego życia, które uznały za warte upamiętnienia.

      Gdyby Pana ktoś zapytał, co Pana określa, czy byłaby to wizyta w banku? Być może tak, ale akurat żadna z bohaterek nie uznała tego za ważne.

      OdpowiedzUsuń
    10. Anonimowa - dziękuję :) Ale gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że ludzie w Ustach Mariana mieli niesamowitą energię i się wzajemnie nakręcaliśmy. Czyli Sikora znowu ma rację :)

      OdpowiedzUsuń
    11. Pani Ewo,

      reportaz, tak jak pani go przedstawiala i jak w leadzie do niego jest o lesbijkach,nie o opiekunkach bezdomnych psow czy ludziach wystepujacych na scenie.
      Zwornikiem historii przedstawianych na zdjeciach jest lesbianstwo.

      Jesliby model mowil autorowi jak chce zeby byc przedstawionym to nidyby Venus z Milo nie powstala boo kto widzial laske co sobie nie ma do czego tipsow przykleic.

      Lesbianskosc znacznie bardziej niz heterosc opowie pani przez namietnosc i przez relacje homo/hetero.Namietnosc boo zasadniczym zwornikiem dla ktorego dwie osoby sa ze soba jest to co do siebie czuja.Nie dzieci,swieta przysiega malzenska czy kredyt hiopteczny.
      Prosze sposrod zdjec jakie w reportazu wybrac te ktore pokazuja czulosc, ta iskre jak miedzy ludzmi.Ta iskre dla ktorej sens jest wogole mowic o orientacji plciowej.
      Nawet laski we wannie zachowuja sie tak jakby im ktos samej zimnej wody napuscil.Nie sa wobec siebie.
      Czulosc?
      Oki,wobec kota.


      Te pomysly na obiadek rodzinny, czy bank mialyby pokazywac drugi aspekt -funkcjonowania w spoleczenstwie.

      tyle,czas spadac

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    12. Ewa, ja niestety podobnie te zdjęcia odbieram. Jakoś tak trudno, smutno, ponuro i kanciasto. Tak mnie to uderzyło, że nawet coś tam u siebie wymotałam na ten temat, choć pisania już miało na blogu nie być. Jak masz ochotę to zajrzyj. Popieram takie inicjatywy, ale na prawdę mi się to ujęcie średnio podoba i nic nie poradzę.

      Pozdrowienia
      Gośka

      OdpowiedzUsuń
    13. PS choć przy okazji pouprawiałam sobie na tym moim zdjęciowym blogu promocję homoseksualizmu więc jakaś tak wartość dodana jest ;) ;) ;)

      OdpowiedzUsuń
    14. Panie Marcinie - polemizowałabym, że lesbiaństwo = namiętność. Polemizowałabym, że równa się czemukolwiek. I mogłabym się założyć, że każda "zainteresowana" na to pytanie odpowiedziałaby inaczej. Dla mnie to po prostu kolejna etykieta.

      Gosiu - ja mam inne odczucia, ale być może dlatego, że część bohaterek zdjęć znam i odbieram to, co widzę, przez pryzmat moich doświadczeń. A promocja homoseksualizmu zawsze wskazana :)

      OdpowiedzUsuń
    15. No tak, ale jak oglądasz zdjęcia swoje czy znajomych to zawsze inaczej widzisz, niż ktoś z zewnątrz. Jestem też przekonana, że większości ludzi się będą podobać, bo rzadko możemy w ogóle oglądać tak dobrą fotografię. Ja może wymagam zbyt wiele. Moje zastrzeżenia nie do końca pokrywają się z zastrzeżeniami pana M. Mi chodzi bardziej o ten dramatyczny wyraz, który moim zdaniem zbyt mocno przerysowywuje. Zbyt dużo formy nieadekwatnej do treści. Nie zmienia to też faktu, że bardzo gratuluję i że wszystkie jesteście piękne :)

      Pozdrawiam
      Gośka

      OdpowiedzUsuń
    16. Pani Ewa,

      jest pani w stanie, w oparciu o prace pani Jarzabek, opowiedziec cokolwiek o zyciu par jakie na zdjeciach?
      Jakie jest to zycie?
      Co kreci osoby nan pokazane?
      Co jest ich codziennoscia?

      A moze choc cieplo,czulosc moze pani na nich wskazac?
      cos co oczywiste dla czlekoksztaltnych?
      ja nie potrafie.
      I premie dalbym sobie obciac ze to nie wina modelek ale autorki zdjec.

      Patrzac chocby na pix na pustym strychu(?) mam wrazenie ze autorka nie wiedziala o czym chce opowiadac i jakie po temu ma narzedzia.

      Jesli tak to te zdjecia tyle warte ze ich bohaterki moga znajomym pokazac: o ta z lewej to ja...Nonsorry.

      A co do autorki, to nie ma co plakac- zycze jej by dorosla do swego aparatu.Boo ten pewnie full wypas.

      m@B

      neospasmin.blox.pl

      OdpowiedzUsuń
    17. Jak nie wiadomo, jak wiadomo ;) Wiadomo np. kto u Gośki i Ewki w domu gotuje a kto odkurza ;) ;) ;)
      Gośka (inna Gośka:))

      OdpowiedzUsuń
    18. Paniewa,

      Lesbianstwo to nie namietnosc,ale bez namietnosci nie istnieje.
      W przeciwienstwie do zwiazkow hetero, ktorych uwarunkowania spoleczne/czy prokreacyjne pozwalaja by namietnosc nie byla ich koniecznym skladnikiem.

      Usilnie prosze tylko by nie zrownywac namietnosci z sexem,oki?

      m@B

      neospasmin.blox.pl

      OdpowiedzUsuń
    19. Stary, no jak nie istnieje? Ja tam nie wiem, ale mi się wydaje, że w długich związkach mniej jest namiętności, więcej spraw innych. Czy namiętność jest konieczna żeby był związek? Myślę, że tylko na początku.
      Gośka

      OdpowiedzUsuń
    20. Oj, Paniemarcin, idealizujesz Pan strasznie. Zapewniam, że i wśród lesbijek zdarzają się związki z pobudek zupełnie innych niż namiętność. Z rozsądku, finansowych, żeby z kimś być, żeby nie być samą itd. itp. To zresztą temat na osobny wpis, ale nie wiem, czy tutaj :)

      OdpowiedzUsuń
    21. Paniewa,

      Eee tam, tsk sie nie bawie, z resztek mlodzienczych zludzen mnie pani odziera.Jak banana jakiegos.
      Prosze wiecej tego nie robic boo to nieekologiczne!

      I jeszcze odszczekanko: posrod zdjec-jarzabkow sa i takie gdzie czulosc.Przepraszam strasznie.

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    22. No przykro mi strasznie, ale przecież lesbijki naprawdę żyją w tej samej kulturze co osoby heteroseksualna, także ich związki (choć pewne prawidłowości występują w nich chyba częściej niż w związkach "tradycyjnych") wpisują się w te same schematy. Dochodzi do tego oczywiście kwestia homofobii, która robi jednak pewną różnicę, bo brak społecznej akceptacji jest dodatkowym czynnikiem, który się niestety czasami przyczynia do rozpadu związku.

      Pocieszająca myśl jest taka, że dopiero w momencie, gdy lesbijki będą mogły funkcjonować na tych samych prawach co osoby heteroseksualne, będzie można dokonywać pełnoprawnych porównań.

      OdpowiedzUsuń
    23. Paniewa,

      no nie do konca chyba w tej samej kulturze: presja(rodziny,znajomych) na staly zwiazek hetero(a z niego pomiot) wydaje sie byc bez porownania silniejsza nizli na staly zwiazek homo.Tu wrecz odwrotnie?

      Trwaly zwiazek jest tez sytuacja w ktorej (z racji obecnosci tej drugiej,wymagajacej ochrony/obrony osoby) wyrazniej staje kwestia nieunikania deklaracji wlasnego ja- plciowej orientacji.
      W przypadku "zycia kawalerskiego" wydaje sie ze pole unikow jest wieksze.


      To tylko moje wyobrazenia,a nie dane z badan.

      Ciagle jednak bede sie upieral ze zwiazek homo, ten trwaly, w wiekszym stopniu nizli taki sam hetero oparty jest na swobodnej woli stron. Ta swobodna wola, rowniez poprzez to ze wciaz slabiej akceptowana spolecznie nizli w przypadku zwiazkow hetero, wydaje mi sie tu kluczowa.
      Kluczowa dla opisu roznic zwiazkow homo i hetero.
      Przynajmniej w Polsce.

      Gdy juz tu skonczy sie homoagresja to jak obecnie u hetero, wybor partnera zyciowego opierac sie bedzie na ilosci kart kredytowych w portfelu/torebce i marce pojazdu jakim sie porusza.Laski podrozujace Neoplanami szanse beda mialy mniejsze.

      m@B

      PS. to sa wszystko uogolnienia,a nie twierdzenie ze tak jest zawsze; zycie jest znacznie bujniejsze od nawet najblyskotliwszego pierdolenia.

      @B

      neospasmin.blox.pl

      OdpowiedzUsuń
    24. @neospasmin

      Zamienia Pan heteromatrix na homomatrix, i tyle. Nie chodzi o podciągnięcie par jednopłciowych pod schematy (szkodliwe czy pożyteczne) obecnie bardziej charakterystyczne dla związków kobiet[y] i mężczyzn[y], tylko o alternatywę.

      Owszem, w tej samej kulturze, ale w innej prywatności...

      @Ewa

      "To nie jest fotoreportaż o lesbijkach, a o ludziach"

      Ja jakoś inaczej zapamiętałam ogłoszenia zachęcające do zgłaszania się do projektu.. :p

      OdpowiedzUsuń
    25. No lesbijka też ludź, jakby nie patrzeć. A rzecz w tym, by na zdjęciach nie szukać czy po nich nie oczekiwać wyznaczników "lesbijskości" (czymkolwiek takowe by być miały).

      OdpowiedzUsuń
    26. Przede wszystkim ludź! XD
      Jednak projekt miał temat, nie pamiętam, czy info o "castingu" było dostępne na portalach, czy krążyło mailowo, ale np. ja go nie dostałam, bo 'homo sum'... gdyż, jak wiadomo, akurat w przyjętym dwuczłonowym pojęciu początek nie jest łaciński...

      OdpowiedzUsuń
    27. Paulette,
      i znow co innego widzimy:

      Szukam w pixach pani Jarzabek tego samego co w formie drwiny,ironii pokazuja Barbiowie.
      Opisu pewnego swiata.Odzielnego od innych swiatow.
      Szukam i zupelnie nie znajduje.
      Ani w tesci ani w formie.
      A pani na mnie huzia ze proponuje homomatrix.

      To co dla mnie najwiekszym odkryciem tej rozmowy to wysmianie mego idealizmu przez Paniaewe.
      Musze sobie jeszcze to przemyslec.
      Nie to co ona,boo to musi byc prawda,ale czemu we mnie takie przedszkolactwo.

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    28. Jak Pan Marcin pisze o "swobodnej woli stron" to może rzeczywiście bardziej się z Panem Marcinem zgadzam niż jak Pan Marcin pisze o namiętności.

      OdpowiedzUsuń
    29. Panie Marcinie, mam na imię Paulina, nie Paulette. Je peux ecrire en francais, s'il vous plait.

      Jakich oddzielnych światów? Intymność jest "światem" albo każdej pary (niezależnie od składu płciowego czy postpłciowego), albo żadnej.

      Rozumiem; może chodzić o specyfikę środowiska... Jednak pewnie nieco łatwiej ją odbijać w kabaretowym krzywym zwierciadle (łatwiej, aniżeli w artystycznym [?] wizualnym skrócie, ale nie wątpię, że i tak trudno).

      Być może artystka potrzebowałaby więcej czasu na poznanie swoich modelek, by wychwytywać iskry i inne cuda. Cuda, bo kim jest osoba z zewnątrz, by oceniać stopień czułości dostrzegalny (lub nie) na zdjęciu?

      "Gdy juz tu skonczy sie homoagresja to jak obecnie u hetero, wybor partnera zyciowego opierac sie bedzie na ilosci kart kredytowych w portfelu/torebce i marce pojazdu jakim sie porusza.Laski podrozujace Neoplanami szanse beda mialy mniejsze" - to jest wyraz idealizmu? O_O

      OdpowiedzUsuń
    30. PaniPaulino,
      excusez-moi pour vous apeller Paulette.
      Teraz bedzie powaznie. Niczym w pismie procesowym.I bez bledow.

      1.Oddzielnym swiatem jest ten lesbianek.Takie przynajmnej byly intencje autorki zdjec.Pokazac ten wlasnie swiat: swiat par les.W sytuacjach nie tylko intymnych.

      2.Moim zdaniem to co udaje sie Barbiom pani Jarzabek nie udalo sie zupelnie.Moze powinna zmienic sposob expresji? Ze zdjecia "artystycznego" na np. zdjecie na porcelance?
      Oki,dosc zlosliwosci, zostanmy przy tym ze praca "artystyczna" ma rowniez do czegos sluzyc.Opowiadac jakas historie.Czasem dobrze by to o czym opowiada zgadzalo sie z tym co autor(ka) zamierza opowiedziec.

      3.Sam nie stopniuje czulosci.Ona jest albo jej nie ma. Robota "artysty" jest pokazac co widzi.Jesli nie widzi,albo nie potrafi pokazac to moze nie artyst(ka)? Albo tego poprostu nie ma.
      A jesli brak jej czasu...

      4.passus o neoplanie byl wysmianiem wlasnych zludzen ze jesli ktos wiecej(od hetero) placi za swoj zwiazek to w takim zwiazku moze byc tylko bezinteresownosc,zar namietnosci i dogrobowejdeski.Zadnej kasy, trwogi samotnosci,kalkulacji etc.
      Paniewa deliktanie wskazala mi naiwnosc takiego myslenia i wlasnie pod jej wplywem napisalem o neopanowaniu.

      pozdrawiam

      m@B

      neospasmin.blox.pl

      OdpowiedzUsuń
    31. Wyznacznikiem artyzmu ma być umiejętność pokazywania czułości... w każdym razie w wypadkach, gdy ukazuje pary osób kochających się? Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że pani fotografik jest artystką wybitną, bo ukazała camera-shyness modelek, niemożliwość dania wyrazu emocjom, które towarzyszom życiu tych dziewczyn / kobiet. Skąd Pan zna intencję autorki (pojęcie godne niejednej habilitacji)?

      Ale złośliwość na bok. Wedle mnie, projekt jest zbyt "gęsty"... za dużo zdjęć, jakoś - imho - niefortunnie prezentowanych. Jakby zachęcał do "przerzucania", nie koncentracji.

      Nie uważa Pan, że niezależnie od konfiguracji płciowej, cena (materialna i niematerialna) zawierania i utrzymywania wielu, wielu związków jest ogromna? [czasy emigracji, albo poznawania się przez internet, etc.]

      Aha, może przeoczyłam jakiś wcześniejszy etap dyskusji, ale skąd słowa: lesbianki, lesbiaństwo? O_o

      OdpowiedzUsuń
    32. Panipaulina,

      cykl pani Jarzabek w swej intencji ma dac jakas spoistosc- przedstawiac konkretny temat.
      W mej opinii to zupelna porazka.
      To wlasnie widze w jej obrazkach-szybciej naciskam spust aparatu niz mysle co i po co fotografuje.
      Daje to kaszane- zdjecie z wanny i zdjecie ze zrujnowanego strychu(?).
      Co laczy te wszystkie obrazki procz "artyzmu" autorki? Temat? Jaki on?

      Czulosc jest mi kluczowym aspektem czlowieczenstwa stad odmieniam ja przez wszystkie osoby i przypadki.

      Czulosc miedzy ludzmi/zwierzetami i miedzy ludzmi a ich przedmiotami.Czulosc w relacjach "artysta' jego dzielo...

      Piszac o kosztach zwiazkow homo i hetero pisalem o srednej i o Polsce.Ze te pierwsze wymagajace wiekszych nakladow.To moja interpretacja stereotypow.

      A koszta uczuc/zwiazkow na odleglosc? W naszej z Beatuszka historii nazywalo sie to uczuciem korespondencji.O kosztach nie bede pisal boo nie bylo/nie ma alternatywy- nie bylo opcji jakiegos innego,lokalnego a przez to tanszego zwiazku.

      Slowo "lesbianka" jest anglicyzmem.Spolszczeniem slowa "lesbian".Dostalem je w prezencie, a poniewaz ma w sobie to "cos" wiec z przyjemnoscia uzywam.
      Autorka jest pewna Basia, ktorej nawet nie znam.


      m@B

      OdpowiedzUsuń
    33. Ale płyt macie dużo. Jeny!

      OdpowiedzUsuń
    34. Dyskusja burzliwa, ranyrany! To mi przypomina reportaż z Wyborczej o rodzinach fotografowanych w swoich domach.
      Mnie również kojarzy się to z zamknięciem, bo nie wśród sąsiadek, kumpli z pracy etc. Ale nie dziwię się, bo ciągle nie jesteśmy jeszcze gotowi na to, by zaakceptować inność. Jak dla mnie reportaż bardzo ładny i dobry.

      OdpowiedzUsuń
    35. Dyskusja jest ekstra! To jedyne miejsce w sieci, w którym jakoś nikt się nie przejął faktem, że większość bohaterek jest "męska". Na Innej Stronie jest wokół tego wręcz masakryczna dyskusja, trochę lepiej na Lesbijka.org i na Kobiety Kobietom. No naprawdę jesteśmy elytą ;P

      OdpowiedzUsuń
    36. "Meskosc/kobiecosc" analizowana jest gdy postaci na zdjeciach oglada sie jako laski.
      Jako kogos do pozadania.
      Tu, w moim przypadku, nie.

      I to nie dla tego ze mi juz tylko zwisa,ale dlatego ze nie wszystko sie z dupa kojazy.

      A moze te zdjecia takie aseksualne? :) takie wyprane z namietnosci? :)

      OdpowiedzUsuń
    37. Wydaje mi się, że estetyka strony i ogólnie, rezygnacja z koloru sprawiają, że całość jest bardziej "chropowata".

      "Męskość" modelek, ajajaj, powiedzmy, że zdjęcia są odarte z etykiety "życie codzienne lesbijek". Przy sugestii, że to współlokatorki z akademika, amatorki wspinaczek górskich, kobiety opiekujące się stadniną, etc., czy osoby pozujące byłyby butch, czy po prostu, bo ja wiem? wygodnie ubrane?

      Panie Marcinie, a dlaczego wykluczenie możliwości, że pozującym ani w głowie czułość, gdyż łączy je namiętność SM? :p

      OdpowiedzUsuń
    38. Jeśli pisze się wiersze - nie wrzuca się do tomiku wszystkich, jakie się kiedykolwiek napisało, również dla babci na urodziny, tylko wybiera się najlepsze. Podobnie ze zdjęciami. Autorka NIE wykazała się umiejętnością selekcji. Na 120 zdjęć może kilka wydaje mi się nieprzypadkowych. Część jest: ucięta, ciemna, ani naturalna ani wymuskana tylko żadna. Jakby ktoś komórką cyknął w jakąś stronę. Oglądam te zdjęcia od ponad tygodnia i komentarze na KK, więc zdążyłam się przespać z opinią na ich temat nie raz ;) Zarzuty Pana Marcina są sensowne - ta czułość w przypadku par mogłaby pomóc odebrać ... pary jako pary. Mamy plansze z imionami dwóch kobiet, a potem średnio widać, że coś je łączy. Nie trzeba oczywiście pokazywać seksu, by było widać, że coś pomiędzy dwójką ludzi jest... Na KK się wypowiedzieć nie odważyłam, bo Fleur zjada ludzi, tak, jak gdyby napisanie czegokolwiek negatywnego o zdjęciach, na których są lesbijki, było równe z postawą Giertycha. Brr. Dobrze, że ten fotoreportaż powstał, fajnie, że znalazły się kobiety jakieś chcące wziąć w nim udział, ale 1) nie wierzę by ktoś się po nim "posunął" (odwołując się do tytułu) 2) nie powieszę sobie tych zdjęć nad łóżkiem.

      Ale wierzę, że powstaną następne lepsze i te już powieszę ;)
      Pozdrawiam - Marta N.

      OdpowiedzUsuń
    39. @Marta - cieszę się, że uważasz, że na tym blogu nikt ludzi nie zjada. Też mam taką nadzieję :)

      Jedno muszę temu reportażowi oddać - budzi naprawdę żywe emocje. Co oznacza, że chyba nie jest jednak taki zły. Choć fotoreportaż Anny Bedyńskiej o parze gejów, na pierwszy rzut oka podobny, który zdobył Grand Press Foto w 2008, jednak bije ją na głowę.
      Do obejrzenia tu:
      http://www.grandpressphoto.pl/157

      OdpowiedzUsuń