Plotkarskie media zachwycały się dziś pocałunkiem Sandry Bullock i Meryl Streep podczas rozdania Złotych Globów.
Na wypadek, gdyby ktoś potrzebował kontekstu, pocałunek (w wielu relacjach określany jako namiętny) miał miejsce po tym, jak okazało się, że w tym roku obie panie otrzymały nagrodę dla najlepszej aktorki (Bullock za "The Blind Side", Streep za "Julia i Julia"). A wyglądało to tak:
Jak zwykle z igły widły, nieprawdaż? Grunt to strzelić dobrą fotkę. Zdecydowanie wolę pocałunek Meryl Streep i Emmy Thompson w "Aniołach w Ameryce". Choć miłość z anielicą o ośmiu waginach nadal trudno mi sobie wyobrazić.
Na dniach (a konkretnie 4 lutego) pojawi się w księgarniach "pierwsza polska les story", a przynajmniej tak twierdzi jej wydawca, czyli Prószyński i S-ka. Chodzi o książkę Zofii Staniszewskiej "Moja les", opowiadającą o miłości dwóch kobiet, które wychowują córeczki jednej z nich.
"Moja les" to historia pewnego uczucia, ukazująca jego wyzwolicielską i zarazem niszczycielską siłę; to opowieść uwodząca humorem i barwną narracją, ciepło zmysłowa i metafizyczna, z pewnością nie sentymentalna. Jednym słowem - historia prawdziwej miłości. A że kobieta kocha kobietę? Cóż! Nieraz i tak bywa.
Miłka i Dorota są parą od kilku lat. Wspólnie wychowują córeczki Miłki i starają się o jeszcze jedno dziecko. Miłka próbuje zajść w ciążę drogą inseminacji. Razem z Dorotą, która wyposażona jest w "usta do jedzenia, stopy do stąpania po ziemi, a tyłek do siedzenia na krześle" poszukują plemnikodawcy, znajdując czas na codzienne zajęcia: happeningi wegetarian, dysputy z Babą na Wysokościach, awantury domowe i namiętne godzenie, pomoc przyjaciołom w opresji i niezupełnie dobrowolny wolontariat w hospicjum... Spotykają przy tym całą galerię dziwnych typów zamieszkujących nasz kraj: Kasię Organizatorkę, Lupkę-Dupkę, co przemieniła się w Antosię, Bysia Ochroniarza, Łukasza Awanturnika, Klarę Czarnulkę... Postacie zarysowane są ostrą kreską, wyraziście, ale prawie nic nie jest tu czarno-białe, jednowymiarowe - zachęca do lektury wydawca.
Ja się na razie czuję średnio zachęcona, dlatego wrzucam tę zapowiedź do kategorii "głupoty", ale jak przeczytam, to może mi się zmieni i odszczekam. Szczególnie że polskiej literatury popularnej, której bohaterkami są kobiety nieheteroseksualne, wciąż mamy jak na lekarstwo.
A moja bohaterka na dziś wygląda tak:
źródło: www.ci.minneapolis.mn.us
To Sharon Lubinski, pierwsza amerykańska lesbijka szeryfka (przypadł jej okręg Minnesota), nominowana kilka dni temu na to stanowisko przez Baracka Obamę. Czemu się tu pojawia? No cóż, jest tu muzyka country (jak twierdzą złośliwi), musi być i odpowiednia do niej przedstawicielka władzy. A poza tym nie wiem, jak wy, ale ja się od razu czuję bezpieczniej.
a tam od razu złośliwi. Życzliwi :)
OdpowiedzUsuńnajgorsze, jak się sandra zbliża z tymi rozdziawionymi ustami, na miejscu meryl myślałabym, że chce mnie pożreć ;)
OdpowiedzUsuńa pseudonimy postaci w tej książeczce jakoś dziwnie od razu przypominają mi o "atlasie" chutnik...
@Junior
OdpowiedzUsuńToż jedno nie wyklucza drugiego:)
@Svefn
Zdaje się, że Meryl ma podobne odczucia, bo robi taki gest, jakby chciała się zasłonić:)
W kwestii pocałunków: zawsze mnie wkurza, jak media rozdmuchują takie bzdury. Normalnie, niebywała sensacja. Ten jest "namiętny", a Lamberta im się jakoś nie podobał :] Raz, że podwójny standard, dwa - potem Katy Perry robi się 'cool'.
OdpowiedzUsuńOj, ta książka jawi się naprawdę koszmarnie. Oby tekst nie miał wiele wspólnego z zapowiedzią...
I co do mundurowych. Rozdźwięk polityki w stosunku do środowiska LGBT w Stanach jest niesamowity. Z jednej strony szeryfka, a z drugiej DADT...