• Agnieszka Graff o NGO-izacji

    Za nami dwa, hm, dość specyficzne występy. Usta Mariana były trudne, bo zdecydowana większość osób na widowni była płci męskiej. Nie żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale przekonanie ich do siebie było jednak wyzwaniem. Ale chyba jakoś poszło. Na pewno pomógł okazjonalnie (i z błogosławieństwem samego Sikory) zagrany skecz kabaretu Potem "Miłość potrafi zaskoczyć", który pokazywałam tu. I oczywiście wyśmienita drag queen Mariola, której tożsamość ujawniłam dla odmiany tu. CDQ był jeszcze trudniejszy, bo niestety grałyśmy w średnio przystosowanej do takich występów sali. Dużej, z piękną sceną, dobrym nagłośnieniem, otwartym barem na tyłach i bez miejsc siedzących. Efekt? Zainteresowani oglądali, niezainteresowani (lub ci, którzy po prostu nie widzieli) stali z tyłu i gadali, co oczywiście bardzo rozpraszało. Swoją drogą, rozpieszczone już jesteśmy. Bo przecież zdarzało nam się, i to całkiem często, grać na podobnych imprezach i w podobnych warunkach, ale nie wydawało się to aż takie złe (choć zawsze irytowało). No ale dobrze - przyszłyśmy, zagrałyśmy najlepiej jak potrafiłyśmy, kto chciał, ten się bawił, i to się tak naprawdę liczy. Dla Manify wszystko.

    Ciekawiej było po występie, a konkretnie podczas licytacji tematycznych gadżetów, które okazały się być książkami. A konkretnie gdy zaczęłyśmy z Gosią dość ryzykancko podbijać stawkę, co po kilku udanych (czyli takich, w których udało nam się podbić, ale wygrał ktoś inny; przy okazji, wielkie podziękowania dla pana, który nas przelicytował w "walce" o album z "The L Word", a potem nam go podarował) akcjach tak mnie wciągnęło, że w pewnym momencie wykrzyknęłam: "Jak dołożycie pocałunek Agnieszki Graff, to dam stówę!". Tak, trafnie się domyślacie, wygrałam. A wrodzona nieśmiałość nie pozwoliła mi w pełni tej wygranej wykorzystać. Dla Manify wszystko, eh.

    Ostatnio w "Gazecie Wyborczej" ukazał się świetny tekst rzeczonej Agnieszki Graff o tzw. NGO-izacji "Urzędasy, bez serc, bez ducha". Generalnie idzie w nim o to, że po 20 latach od transformacji ustrojowej w Polsce, zamiast społeczeństwa obywatelskiego, mamy organizacje pozarządowe, które, choć wyrosły z pragnienia głębokiej zmiany społecznej, pełnią charakter usługowy, zaspokajając te potrzeby obywateli, których państwo nie jest w stanie zaspokoić. Czyli zamiast zmieniać system, obsługują go, przy okazji użerając się z wewnętrznymi problemami organizacyjnymi i biurokratyzacją. Co gorsza, kierunek ich działań bardzo mocno uzależniony jest od kwestii finansowych, a nie od tego, co w danym momencie uznają  za najpotrzebniejsze (nie ma pieniędzy na przemoc w rodzinie? A zatem zajmiemy się szkoleniami dla bezrobotnych, bo na to jest unijny grant nr 658/555).

    Gdy uznamy organizacje pozarządowe za pełniące rolę usługową wobec państwa, śmiało możemy już stwierdzić, że społeczeństwa obywatelskiego na tzw. lewicy niet. Za to odżegnująca się od tej idei prawica ma się pod tym względem świetnie - wszak najpotężniejszym polskim masowym oddolnym ruchem społecznym jest licząca sobie 135 tysięcy członków i członkiń Rodzina Radia Maryja.

    Paradoks polega na tym, że godząc się na usługowy, apolityczny model ruchu społecznego, feministki uwiarygodniają patriarchat, a lewicowcy stają się listkiem figowym kapitalizmu, dostarczając alibi twórcom procesu wszechogarniającej prywatyzacji. Widać to było doskonale, gdy sukces Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy omawiano w mediach, sugerując, że jest to najlepszy dowód na to, że służbę zdrowia w Polsce należy całkowicie sprywatyzować. Państwo ma służyć bogaczom, biednymi zajmą się organizacje pozarządowe. (...)

    Stanowi polskiego społeczeństwa zwykliśmy przypisywać słabość polskich ruchów społecznych. A gdyby tak odwrócić tę zależność? A może to typ aktywności, jaką proponujemy, alienuje tych, którzy mogliby chcieć się do nas przyłączyć? Co my właściwie mamy do zaoferowania kobietom, skoro w Polsce nie ma ani jednej organizacji feministycznej, do której można by się zwyczajnie zapisać i uczestniczyć w jej działaniu według jakichś klarownych reguł, nie będąc jej etatową pracowniczką? - pisze między innymi Agnieszka Graff. Całość tu.

    To ważny tekst, również w kontekście toczącej się dyskusji o tym, jak powinny działać organizacje LGBTQetcetera, aby osiągnąć swoje cele. Ważny, mimo iż postawiona w nim teza, że organizacje pozarządowe z samej swojej natury nie mają potencjału wprowadzania zmian, jest trudna do zaakceptowania, a postulowana zmiana - budowanie ruchu poza NGO-sową niszą, bez struktur i etatów, za to z radosnym zaangażowaniem - jeszcze trudniejsza do osiągnięcia. Ale mimo wszystko warto się nad tym głosem pochylić.
  • Czytaj także

    11 komentarzy:

    1. p.Graff.

      Nie bede pisal z czym sie nie zgadzam w pani relacji z jej wypowiedzi.Za duzo slow na to potrzeba.

      To co kluczowe dla Polakow en masse (dla wyborcow PiS, dla p.Graff, dla paniewy-text podsumowanie roku, dla krytykow obecnego rzadu, dla p.Zydowicza...) to mus/koniecznosc rewolucji: obalania starego i fundowania nowego,lepszego.
      A jesli to nie nastepuje ( i to natychmiast) to jest zle, to zdrada i zawod.

      U p.Graff widac to w stwierdzeniu ze panstwo/kapitalistyczne/patriarchalne to zlo,a kto ze zlem kolaboruje, ten zlem sie staje.

      Nie wierze w (kontr)rewolucje w spoleczenstwie tak spolaryzowanym jak polskie- spolaryzowanym obyczajowo, materialnie, emocjonalnie,kulturowo.
      Nie wierze boo jej efektem zawsze nieszczescia.
      Czlowiek nie gowno-formuje sie znacznie trudniej.

      Teraz test zmiany: jak szanowni czytelnicy blogu p.Ewy sadzicie: za ile lat w Polsce udzielane beda sluby homo?
      Da sie to +/- okreslic? Znalezc kluczowe elementy jakie to spowoduja?

      Kiedy juz rzucicie swoje typy to pomyslcie prosze czy 5,10 lat temu dalo sie podobnie szacowac?

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    2. Za 20. Chyba, że wprowadzi je Unia Europejska.

      OdpowiedzUsuń
    3. >p.Tomek Kulesza:

      a jesli EU to za ile lat?

      a za ile lat pierwsze NGO LGBT dostanie pierwsza kaske-dofinansowanie na wlasne projekty?
      Z panstwowej kasy?
      Moze juz pisane sa wnioski na dofinansowanie Europride?

      10 lat temu mozna bylo pomyslec ze to bedzie za 30 lat czy moze perspektywa byla zadna?

      m@B

      PS. za dwadziescia lat osoby niehetero beda juz pewnie jedyna grupa zainteresowana hajtaniem sie.
      Reszta pojdzie w wolne zwiazki.
      I wtedy nastapi TEN DZIEN- srodowiska lbgt znajda sie w ogonie przemian obyczajowych!Zgroza,zgrozenka...

      OdpowiedzUsuń
    4. @Neo
      1. Przeczytaj ceły tekst Agnieszki. Ona nie pisze o rewolucji. Pisze o tym, co się stało ze snem lewicy o społeczeństwie obywatelskim. Nie tylko w Polsce.

      2. Nie chodzi o kolaborację z państwem, ale o to, czy organizacje pozarządowe (feministyczne, LGBTQetcetera, inne lewicowe/liberalne) są po to, by pełnić funkcję usługową wobec państwa i łatać dziurawy socjal, czy też po to, by zmieniać rzeczywistość. Oczywiście obie odpowiedzi są poprawne (bo to zależy od organizacji), kłopot w tym, że po kilku miesiącach, latach działalności większość koncentruje się na przetrwaniu i zdobywaniu grantów, a nie na idei, która powstaniu organizacji przyświecała.

      3. Jeśli chodzi o Twoje pytanie, to jakieś 5-8 lat temu myślałam, że związki partnerskie będziemy mieć najpóźniej w 2010. Teraz nie wiem, kiedy to się stanie. Wiem za to, że są pewnie tylko trzy czynniki, które mogą sprawić, by tak się stało - dojście do władzy prawdziwej lewicy (mało realne), oddolny masowy ruch społeczny (i właśnie o kłopocie z nim pisze Agnieszka), ingerencja UE.

      4. Jeśli chodzi o państwową kasę, to, niespodzianka, nasze organizacje już takową dostawały. W czasach, gdy pełnomocniczką ds. równego statusu kobiet i mężczyzn była Izabela Jaruga-Nowacka.

      A tak na marginesie - dopiero teraz chyba zaczęłam rozumieć, dlaczego polskie osoby nieheteroseksualne tak dobrze oceniają działalność Fundacji Równości. Bo tylko im udaje się zgromadzić tak wiele osób wokół jednej idei - i nieważne, że tych osób jest w rzeczywistości zaledwie parę tysięcy, a idea jest niejasna. Bo to też pokazuje tkwiący w nas potencjał.

      OdpowiedzUsuń
    5. Z tego co wiem to ostatnio też któraś dostała kasę z MPiPS.

      Co do ngo to Graff ameryki nie odkryła. Od dawna wiadomo, że rolą naszych ngo jest świadczenie za państwo pomocy społecznej, co zresztą najlepiej żeby jeszcze robiły bez pieniędzy. Ale chyba jednak nie tylko u nas tak jest.

      A związki, hmm. Ja jestem pesymistką i chodzi mi po głowie 30. Ale dużo zależy od UE, a nasza scena polityczna też czasami dziwnie ewaluuje więc kto wie, może się mylę.

      OdpowiedzUsuń
    6. Paniewa,

      1.przeczytam

      2. Organizacje w kraju mlodym a przez to niezamoznym szukaja kasy.
      Jesli ona na przecieciu potrzeb panstwa i tych organizacji to nie ma powodu by sie plecami odwracac,szczegolnie gdy kase te mozna wydac i na statutowe cele ngosa.

      3.patrzac na cele panstwa to wszystko co roba ngosy w jakim sensie jest uslugowym wobec jego celow.Prawa czlowieka,kulturka,aktywizacja bezrobotnych czy edukacja dzieci z ulicy.
      W twojej wizji panstwo swe powinnosci( robienie socjalu) moze realizowac tylko w jeden sposob- powolujac kolejny urzad i ustalajac mu budzet. To nie tak.
      Wystarczy ze ma kase i metode jej rozdysponowania a potem rozliczenia.

      3.Takie tez twe widzenie uczestnictwa w ngosie: CO ON MA DO ZAOFEROWANIA LUDZIOM KTORZY CHCA SIE DON ZAPISAC?
      To co ma do zaoferowania to wsparcie w programach jakie chca realizowac przychodzacy oraz mozliwosc uczestniczenia w programach jakie sa w ramach tego ngosa prowadzone. Nie legitymacje i nie adoracje ze ktos zechcial przyjsc.


      4.ta pretensja ze idealy poszly sie bujac a zostalo szukanie kasy przypomina rodzine: nie da sie zyc sama miloscia boo cos do gara wlozyc tez trzeba.
      Tu jest wlasnie to zadanie by nastapila rewolucja a za nia zeby juz nie trzeba bylo sie martwic co do gara wlozyc.
      Po tej rewolucji juz wszyscy beda szczesliwi i syci.To dziecinada.

      5.Napisz prosze na czym opieralas swe szacunki ze zwiazki niehetero wejda w roku 2010.
      Dzis blizej jako panstwo i spoleczenstwo jestesmy tej daty nizli te twoje 8 lat temu?
      Co sie zdarzylo?
      I kluczowe: czy ktokolwiek (lacznie z czarnym) watpi ze wkrotce to nastapi? Nie ma w ludziach pewnosci ze to juz nadchodzi?

      6.a ten masowy ruch spoleczny juz rosnie. To wlasnie facet ze swinoujscia co wygral proces, to p.Raczek z mezem jako para roku, to powszednia percepcja tego co kiedys bylo chylkiem.
      To wystawa co w MuzNar.
      A politycy?Lewica?
      Przyjda, ale prosze nie liczyc ze to oni nadaja kierunek,nie.Oni wesza skad wiatr wieje.
      I bardzo dobrze, boo to juz koniec ery mezow/zon stanu, to czas obywateli- ludzi ktorzy wiedza czego chca i w oparciu o te wiedze zatrudniaja politykow.

      7.BB sie ciesze ze w uczciwym konkursie o kaske wygralyscie.
      Zycze by projekt akcji zwiazanych z Europride tez wygral.
      Boo to wlasnie pokazuje rownosc od strony instytucjonalnej.

      8.Powazanie Fundacji. najmocnejsze organizacje to te potrafiace wyraznie pokazac linie podzialu: my i oni.
      Stad wasza fundacja bedzie rownie silna jak rodzina radiamaryja.
      Boo podobny mechanizm kooptacji.

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    7. @:)
      Ameryki nie odkryła, fakt, ale fakt też, że jej głos bardzo ładnie wpisuje się w niedawną dyskusję o organizacjach.

      @Neo
      Przeczytaj koniecznie, bo mam wrażenie, że rozmawiamy o dwóch różnych rzeczach. Ja w tekście Agnieszki widzę stwierdzenie, że NGO-sy to nie społeczeństwo obywatelskie. Ty - że NGO-sy są według autorki złe, bo kolaborują z państwem i najlepiej by je było pozamykać.

      Co się wydarzyło w ostatnich latach? Ruch LGBTQ w Polsce zaczął się 20 lat temu. 5 lat temu mieliśmy projekt ustawy o związkach partnerskich, który przeszedł przez Senat. Oraz największą Paradę Równości w historii. Choćby tyle. O tym, co jest (a właściwie czego nie ma) teraz, było m.in. w dyskusji, do której odnosiłam się tu:
      http://trzyczesciowygarnitur.blogspot.com/2009/11/barbie-girls-w-kontekscie-queerowo.html
      i tu:
      http://trzyczesciowygarnitur.blogspot.com/2009/11/zosc-zamiast-teoretykow-queer.html

      Masowy ruch nie rośnie. On się wręcz kurczy, a i tak duży nie był. I wiele organizacji zadaje sobie pytanie, jak to odwrócić i co jest nie tak.

      Tak że chciałabym to widzieć tak optymistycznie jak Ty i chciałabym, abyś miał rację, ale niestety nie widzę ku temu przesłanek.

      I jeszcze malutka prośba - nie pisz, proszę, "Ty" czy "wy" w kontekście państwowej kasy na organizacje czy tekstu Agnieszki. Bo choć do tej drugiej jest mi na pewno bliżej niż do Fundacji Równości, to jednak to jest jej tekst (wg. mnie ważny i ciekawy, ale jednak nie mój), tak samo jak FR z pewnością nie jest moja, a już na pewno nie w obecnym kształcie.

      OdpowiedzUsuń
    8. Idea musi być niejasna, żeby nie była wykluczająca. To dotyka trochę problemu który Graff poruszyła, o właściwie zagarnięciu pojęcia "wartości" przez konserwatywno-religijną prawicę. Hello, równość to nie wartość?

      Te moje 20 lat wynika właśnie z gut feeling na temat ewolucji opinii ludzi na ten temat. Polityka rzecz wtórna. Niestety, nic mi nie wiadomo na temat tych zmian w Polsce. Podejrzewam że sa troche szybsze niż w najwolniejszych stanach USA.

      http://i75.photobucket.com/albums/i314/taybaxter/lax6.jpg

      Pojęcia nie mam co do Unii. EU, wbrew pozorom, podąża w kierunku integracji kulturowo-społecznej, niezauważenie, bo oczy wszystkich są zwrócone na tradycyjnie pojmowaną politykę zagraniczną albo inne bzdury. Ale, nie sądzę, żeby wczesniej niż za 15 lat.

      OdpowiedzUsuń
    9. Ciekawy wykres :)

      Co do idei - miałam na myśli to, że nie wiadomo, czy warszawska parada ma być polityczna, czy rozrywkowa, a właściwie to ma być i taka, i taka, przy czym wszystko zależy od tego, co przyniosą ze sobą uczestnicy i uczestniczki (pióra i balony czy transparenty).

      OdpowiedzUsuń
    10. Paniewa,

      tylko o skraweczku z poruszonych przez pania kwestii:

      w mej opinii odplyw uczestnikow stowarzyszen zajmujacych sie prawami czlowieka wynika z wczesnejszego don naplywu.
      Ten wczesnejszy wynikal z poczucia ze do wladzy doszly sily ktore zagrazaja rzeczonym prawom.
      Kazdy czul sie zagrozony.
      Stad taki popyt na tokfm, na parady rownosci,na zbieranie sie razem by powiedziec swoje wlasne "nie".

      Kiedy udalo sie, w demokratycznej procedurze, oddalic to nieszczescie to ludzie poczuli sie bezpiecznej.
      Poczuli ze moga juz "wrocic do domow" i zyc jak zyli dotychczas.
      Nie musza sie juz udzielac, nie musza szukac wsparcia u innych.

      Teraz mysl jak odwrocic te tendencje: najlatwiej byloby dopuscic do wladzy ludzi ktorych sie obawiamy...

      Oki,ale tak powazne?

      Jak przeredagowac cele i sposoby ich osiagania by pociagnac za soba ludzi?

      Dla mnie, gupiego, barbiowie wlasnie takim olsniewajacym pomyslem.

      Jesli laski nie chca juz piesci w kieszeniach zaciskac, boo czas na tipsy,to niech klaszcza- od tego brokacik im nie poodpada.

      Idzie czas nie mas rewolucyjnych,ale sytej widowni.

      m@B

      OdpowiedzUsuń
    11. Prawda, optymistyczny? Nawet w Mississippi...

      A skoro mowa o ciekawych wykresach...

      http://contexts.org/socimages/2009/11/05/support-for-same-sex-marriage-by-age-and-state/

      A jeśli chodzi o problemy z NGOs'ami, to nie tylko u nas! Czyż to nie wspaniałe? ;)

      (chociaż to ciekawe, ta różnica w skali zebranych pieniędzy. Jeden mail i milion dolarów? Każdy org LGBT by się udławił)

      http://www.dailykos.com/story/2010/1/10/822892/-Feminism-Fail

      OdpowiedzUsuń