• SAS a polscy konsumenci

    Dziś dość dramatyczny dzień w konkursie SAS. Na chwilę wyprzedziła nas para niemiecka, potem wróciłyśmy na pierwsze miejsce, ale różnica głosów jest niewielka. Z tego wszystkiego zaczęłyśmy się z Gosią zastanawiać, której pary wygrana byłaby korzystniejsza dla organizatora konkursu (choć w żadne spiski nie wierzymy). I wyszło nam, że to trochę zależy od ich strategii marketingowej. Jeżeli nastawiają się na kampanię wizerunkową, to poślubienie dwóch "biednych, bo dyskryminowanych" Polek może być jak najbardziej po ich myśli. Jeżeli sprzedażową - lepiej by było, gdyby wygrała para z bardziej cywilizowanego kraju, bo, po pierwsze, Polacy nie są jakimś szczególnym targetem dla, jakby nie patrzeć, dość drogich linii lotniczych, a po drugie w ten sposób raczej klientów z naszego dość homofobicznego kraju nie przyciągną. Nie mają też co liczyć na różową klientelę, bo, jak pisał ostatnio Wojtek, taka grupa dopiero się w naszym kraju tworzy i niewiele jest osób, które świadomie wybierają produkty firm kierujących swój przekaz marketingowy bezpośrednio do nas. Ma to oczywiście sporo wspólnego z naszym statusem materialnym, ale na pewno nie jest to jedyne wytłumaczenie, bo gdy ma się mniej pieniędzy, to można wspierać przyjazne nam inicjatywy na miarę swojego statusu materialnego (przykład z innej półki - kupujemy ekologiczne jajka, ale mięsa już nie). Znacznie więcej ma to chyba wspólnego z tym, że my sami w ogromnej większości nie żyjemy otwarcie, nie wspieramy więc żadnych inicjatyw, które mają z nami coś wspólnego. Nawet nie dlatego, że się boimy, ale dlatego, że nie czujemy takiej potrzeby, bo sami nie czujemy się częścią żadnej wspólnoty.

    Kiedyś już pisałam, że nie widzę sensu w kupowaniu czegokolwiek tylko dlatego, że ma etykietkę "LGBTQetcetera", bo ważna jest też jakość tego czegoś. Nie zmienia to faktu, bardzo wiele rzeczy w naszym domu taką właśnie etykietkę ma - książki, płyty czy w końcu meble. Bo lubimy otaczać się tym, z czym możemy się identyfikować, co jest nam znane, bliskie i przyjazne. Z drugiej strony nie wspieramy firm otwarcie homofobicznych, antyzwierzakowych czy antyprawnoczłowieczych (na przykład nie tankujemy na stacjach BP ani Orlen). Czyli można powiedzieć, że do jakiegoś tam stopnia przez nasze wybory konsumenckie wyrażamy nasze poglądy. Nie mam pojęcia, czy na tym polega bycie modelowymi homokonsumentkami, ale mam wrażenie, że to po prostu najnaturalniejsza rzecz na świecie - wspierać tych, którzy są nam w jakiś tam sposób bliżsi niż inni.
  • Czytaj także

    21 komentarzy:

    1. Świadomych konsumentów, obojętnie homo czy hetero, w Polsce czy na świecie jest jak na lekarstwo.
      Ludzie z natury są wygodniccy, a świadomość konsumencka i stosowanie się do niej wymaga pewnego wysiłku.
      W konsumpcji tak jak w innych dziedzinach życia występują mody (obecnie np ekologiczna), za którymi ludzie bezmyślnie jak baranki podążają, a one prędzej czy później przemijają.

      Co do konkursu SAS już mnie kciuki bolą od zaciskania, ale chyba jeszcze za słabo to robię.
      Hmmmmmmm... może zacznę się ściskać za co innego ;D

      OdpowiedzUsuń
    2. kliknąłem i tłitnąłem (poleciało też wtedy na fejsa)

      OdpowiedzUsuń
    3. @hds
      Nie wytrzymałam i wrzuciłam drugą część Twojego komentarza na naszego Facebooka - facebook.com/gosiaiewa :)

      Co do konsumentów - fakt, zapomniałam o modach! Choć nasze wybory jajeczne wynikają raczej z ogólnej prozwierzęcości.

      @Sylwek
      Nieustające wyrazy wdzięczności!

      OdpowiedzUsuń
    4. Generalnie myślę, że z punktu widzenia organizatora nie ma znaczenia jaka para wygra, gdyż on i tak rozegra to korzystnie.

      Z tymi pink dolarami to też jest śmieszna sprawa - bo nieraz po prostu jesteśmy traktowani jako ktoś, kto wyda więcej, byle jakość była TAKA SAMA jak w konkurencyjnych firmach. Taki przykład: gdy chcę mieć starą, homiczą książkę, która w Bearbook kosztuje 100 złotych, a na Allegro ktoś wystawia ją za 5 złotych. Fakt faktem, Allegro trzeba przeszukiwać regularnie i nie wszystko można tą drogą kupić. Ale ważne jest to by być świadomym (homo)konsumentem, a nie wspierać naiwnie firm, które nam "sprzyjają".

      OdpowiedzUsuń
    5. A ja myślę, że niestety bardziej pasowałaby im para z jakiegoś normalnego kraju :) Polityka chyba średnio wygląda na reklamach.

      OdpowiedzUsuń
    6. Ewa, moim zdaniem to, że ktoś żyje w sposób otwarty nie jest jednoznaczne z tym, że będzie wspierać inicjatywy ruchu LGBT. Bo sposób ich prowadzenia, ich obecności w przestrzeni publicznej może najzwyczajniej w świecie mu nie odpowiadać. Dlaczego mam wspierać coś, w czym według mnie nie ma dla mnie miejsca?. Nie potrafię odnaleźć się na paradzie nie dlatego, że wstydzę się mojej orientacji, ale dlatego, że nie jest mi bliski sposób jej wyrażania we wspólnocie, którą ma połączyć "gejowska duma". Dlaczego mam mieć wspólną tożsamość z całą grupą osób wykluczonych, dlaczego mam popierać ich postulaty?. Popieram i wybieram to, co jest mi bliskie, co rozumiem, co kocham. Orientacja seksualna nie jest dla mnie wyznacznikiem takiej bliskości - stanowczo bardziej przemawia do mnie wspólnota poglądów, podobna wrażliwość, zbliżone zainteresowania. Przeszkadzają mi też różnego rodzaju koalicje, które zawiera się, aby zaistnieć lub walczyć o swoje prawa. Ot chociażby z gazety.pl "Geje, feministki, ateiści, zwolenniczki przerywania ciąży protestują w Anglii". Ani z feministkami, ani z ateistami ani ze zwolenniczkami przerywania ciąży nie czuję się specjalnie związana poglądami w kluczowych kwestiach, więc po co mi taka wspólnota?. Dlatego, że różnorodność jest dobra?. Ok, ale niech każdy ma prawo widzieć ją po swojemu i odnajdywać ją tam gdzie chce a nie gdzie wypada mu się znaleźć. Jeżeli decyduje się na inwestycje w coś, co ukazuje się pod "różowym szyldem" nigdy nie robię tego ze względów ideologicznych, tylko sięgam po to, jeżeli jest to dobre, ciekawe i z nerwem. Tak jak Wasz kabaret lub komiks wydany u Abiekta.

      OdpowiedzUsuń
    7. Żydzi tak się wspierali, że aż wzbudzili antysemityzm, jak żadna inna nacja antyzmu. Głosuję na Was z pobudek matriotycznolesbijskich. Gdybyście miały po dwie głowy, byłoby ciekawiej.

      OdpowiedzUsuń
    8. Być może jestem przewrażliwiony, jednak odnoszę wrażenie, że część blogowiczów lansuje pogląd iż społeczność LGBTQ jest bardziej świadoma we wszelakich dziedzinach życia niż reszta społeczeństwa.
      Przypominam że jesteśmy integralną częścią tegoż społeczeństwa i również wśród nas są ludzie mądrzy, głupi, bogaci, biedni, piękni, brzydcy, wierzący, ateiści, gwoździe, taborety i kwity na bagaż, zatem sugerowałbym większą ostrożność w poszukiwaniach "polskiego homokonsumenta".

      Ściskanie się za... nos ;) chyba również słabo działa.
      Czas wyjść agitować za Wami do mojej wiejskiej remizy ;D

      OdpowiedzUsuń
    9. @Magda
      Nie sugeruję, że niewspieranie "różowych" firm MUSI wynikać z braku coming outu. Choć MOŻE. W sumie mam wrażenie, że nasze wybory konsumenckie są bardzo podobne - obie sięgamy po to, co jest nam w jakiś sposób bliskie, choć już ta bliskość jest inaczej definiowana.

      @hds
      Mam wrażenie, że ja momentami lansuję pogląd zupełnie przeciwny:)

      @vonharden
      Obawiam się, że nie do końca rozumiem przesłanie Twojego komentarza:)

      OdpowiedzUsuń
    10. >>>>Jeżeli nastawiają się na kampanię wizerunkową, to poślubienie dwóch "biednych, bo dyskryminowanych" Polek może być jak najbardziej po ich myśli. Jeżeli sprzedażową - lepiej by było, gdyby wygrała para z bardziej cywilizowanego kraju, bo, po pierwsze, Polacy nie są jakimś szczególnym targetem dla, jakby nie patrzeć, dość drogich linii lotniczych, a po drugie w ten sposób raczej klientów z naszego dość homofobicznego kraju nie przyciągną.

      Zawsze można zagrać "na dobre serce". Czyli - latajcie naszymi liniami, bo pomogliśmy dwóm biednym lesbijkom z Polski ;)

      A wyścig robi się pasjonujący... Tylko że teraz potrzebujemy Waszego zwycięstwa:):):)

      OdpowiedzUsuń
    11. @Kler: Dziewczyny nadają się do "bajera na sierotkę"? :/

      @Arc-en-Terre: Zaobserwowano, że Bearbook kupuje na Allegro; cóż, oto biznes: kupić tanio, sprzedać drogo.

      OdpowiedzUsuń
    12. i nie wiem w sumie, bo klikam i klikam, potem odświeżam, a punktacja wam nie wzrasta, jak to jest liczone??? przecież jak sami znajomi wyklikają po 100 głosów, to zbierze się suma punktów wyższa niż te marne 9 tysiaków.

      OdpowiedzUsuń
    13. Wydaje mi się, że głos liczy się nie częściej niż co 24 godziny. I powinno się też liczyć z różnych przeglądarek.

      OdpowiedzUsuń
    14. Niestety, jestem przekonana, że SAS przecenił swój serwer i ma poważne problemy. A poza tym z żoną węszymy hakerski spisek pary hetero.

      Generalnie zasady głosowania i brak eliminacji, półfinałów i finałów (z resetem głosów - jak to miało miejsce w konkursie-kampanii promocyjnej Tajlandii) to najsłabsze ogniwo tego konkursu.
      Trzymamy kciuki i nadal głosujemy, chociaż to frustruje, kiedy w regulaminie jest napisane 1 głos na parę EVER, a potem dzieją się rzeczy przedziwne...

      OdpowiedzUsuń
    15. Ewa, kliknęłam Was w chmury ;P

      No ale drugie miesjce? Trzymam za Was kciuki!
      Ada

      OdpowiedzUsuń
    16. Klikam... Klikam... drugie miejsce.
      Kurna.

      ;3

      OdpowiedzUsuń
    17. Osobiście, głosuję sumiennie :)
      Po Sophie B. może jeszcze patronat Ani i obu Meliss? To byłby niezły kop :D

      Ad homomarketingu.
      Trudno liczyć na świadomość homokonsumencką, kiedy nie ma świadomości przynależności do środowiska, czy czasami nawet jakiejkolwiek wiedzy na jego temat. Np. dziewczyny z branży zadają pytania w stylu co to jest "LGBT". Zwyczajnie ręce opadają... :/
      Jeszcze dłuuugo nie będzie się u nas opłacało kierowanie kampanii reklamowych bezpośrednio do osób nieheteroseksualnych. To samo z polityką - tu wręcz lepiej sprzedaje się homofobiczna kiełbasa wyborcza.

      Ale nie tracę nadziei, że dorobimy się "Gay Yellow Pages".
      A że to jeden z moich ulubionych odcinków "Ellen" - na poprawę humoru odsyłam do YouTube'a :D
      1) Ellen - 5x04 - P1
      2) Ellen - 5x04 - P2
      3) Ellen - 5x04 - P3

      OdpowiedzUsuń
    18. Ja też powoli staram się zwracać uwagę nie tylko na samą jakość, ale też na to, co dana firma sobą reprezentuje. Ale też żadnej nie można do końca ufać, jak to widzieliśmy na przykładzie Google - na co dzień bardzo nam przyjazne, a zablokowało wyszukiwanie słów "lesbian" i "bisexual" jako jednoznacznie wiążących się z pornografią...

      P.S. W konkursie codziennie klikam i mobilizuję innych :)

      OdpowiedzUsuń
    19. @ Labryska - nie "Google zablokowało" tylko "algorytmy Google zablokowały". I nie dziwota - najbardziej "lesbijkami" w necie interesują się wielbiciele pewnego gatunku pornosów - oni tez najczęściej takowy termin z dodatkami wpisują i naprawdę - wolałabyś nie wiedzieć co powinno podpowiadać Google przy wpisywaniu tego słowa gdyby nie zadziałały filtry...

      OdpowiedzUsuń
    20. @Paulina

      No właśnie. Z kolei heterokonsumenci nie są świadomi, że mają homoprodukt, który mogliby sprzedać drożej. I dlatego przykładowo podany tu Bearbook korzysta - na szczęście skuteczność jest minimalna, choć już powoli zaczyna windować przez to ceny na Allegro.

      OdpowiedzUsuń
    21. @Metaxu
      Poprosiłam Ani, a jakże. I czekam na odpowiedź. Na Melissy też liczę. I Ellen. No dobra, rozmarzyłam się.

      Przede wszystkim liczą się wierni klikacze :)

      OdpowiedzUsuń