• Świata nie zbawię

    Dzisiaj nie będzie rozrywkowo, dzisiaj będzie bardzo serio, bardzo smutno i troszkę osobiście.

    Pyszczek - znaleziony na ulicy. Od 4 lat
    Za Tęczowym Mostem.
    Kiedy byłam bardzo mała, mój ojciec powiedział: "Jeśli masz miękkie serce, będziesz musiała mieć twardą dupę". Mądrość tych słów pojęłam troszkę później, kiedy zrozumiałam, że jak tak dalej pójdzie, to całe życie będę musiała spędzić na stojąco. Rozglądając się po otaczającym mnie świecie, patrząc na ludzi i zadając naiwne pytania, na które odpowiedź zazwyczaj brzmiała : „Takie jest życie, świata nie zbawisz”, nauczyłam się cynicznie podchodzić do otaczającej mnie rzeczywistości. Przykład: kiedy usłyszałam, że zawaliło się Word Trade Center, radośnie rzuciłam do mojej ówczesnej, że Empire State Building znowu będzie najwyższym budynkiem w Nowym Jorku. Owszem, nie wiedziałam, że zginęło tyle osób, ale wiadomość o tym może nie spłynęła po mnie jak woda po kaczce, ale nie przytłoczyła mnie specjalnie. W krajach afrykańskich każdego dnia ginie dużo więcej ludzi, a zamieszania wokół tego jakby znacznie mniej. Wszak to codzienność, nieprawdaż? Ta śmierć nie krzyczy do nas przez miesiąc z nagłówków gazet. Nie epatuje, jest cicha i bezimienna.

    Dżinks - wyrzucony z pseudohodowli na pewną śmierć.
    Od 15 lat z nami.
    Tycjan - szczęściarz, krótko po urodzeniu trafił z ulicy
    do domu tymczasowego. Od 4 lat z nami.
    Absik - prawdopodobnie wyrzucony z samochodu
    w lipcu 2006 roku. Od 5 lat z nami.
    Jest jednak coś, w stosunku do czego nie potrafię być cyniczna i obojętna. Coś co często nie pozwala mi zasnąć, co wyciska resztki łez z moich oczu. Los zwierząt domowych. Bitych, poniewieranych, torturowanych, głodzonych, traktowanych gorzej niż rzecz. Każdy dzień przynosi nowe zdjęcie, nową wiadomość o ludzkim bestialstwie. Każdego dnia dowiaduję się o kolejnym okrucieństwie, widzę następną skrzywdzoną istotę. Istotę myślącą i czującą. Jedynie niepotrafiącą mówić językiem ludzi. Istotę, której miłość jest bezwarunkowa. Istotę, która jeśli nas pokocha, zniesie wszystko i zrobi wszystko, co w jej mocy, aby nam tę miłość okazać. I wszystko nam wybaczy. Nie żąda od nas wiele - ciepłego kąta do spania, pełnej miski, odrobiny uczucia. Zadowoli się choćby i okruchem. Słowem: naszym spojrzeniem. I nie opuści nas aż do końca. Będzie nam wiernie towarzyszyć bez względu na to, dokąd nas los zaprowadzi. Zadowoli się skąpą racją żywnościową i kawałkiem wolnego miejsca do spania.

    Byleby być z nami. Przy nas. Kiedy ją zostawiamy, tęskni. Często nie je, zrywa się na najlżejszy odgłos kroków. I zawiedziona kładzie się z powrotem, bo to nie te kroki. Czeka dalej. Kiedy w końcu wracamy do domu… nie, tej radości nie podejmuję się opisać. Tego uczucia i tego niemego wyrzutu. Jak mogłaś mnie zostawić, ale już jesteś i będziesz, prawdą? Zostaniesz ze mną, prawda? Bez ciebie nie jest tak samo, to właśnie ty nadajesz sens mojemu życiu. Ty, mój człowiek. Może opuścić nas rodzina, mogą odwrócić się od nas przyjaciele, ale ta najczęściej futrzasta istota nie zna słowa zdrada. Nie obrazi się na nas, czasem może strzeli focha. Ale jest i możemy mieć pewność, że będzie, i nadzieję, że bardzo, bardzo długo.

    Dlaczego więc ci bandyci, którzy wydają się być zwykłymi ludźmi, którzy pragną być kochani, tak traktują tych, którzy im to uczucie dają za nic? Dlaczego nie potrafią, nie chcą zrozumieć, że zwierzęta czują, po prostu czują? Dlaczego zabicie, często ze szczególnym okrucieństwem, zwierzęcia jest społecznie akceptowalne, o czym świadczy chociażby brak odpowiedniej kary? Dlaczego nawet ludzie, którzy nie są bestiami, dziwią się, że ktoś może tak głęboko przeżywać odejście swojego czteronożnego przyjaciela?

    Wiem, takie jest życie i świata nie zbawię.
  • Czytaj także

    41 komentarzy:

    1. Kiedy pewnego dnia pod moimi drzwiami znalazłem przepiękną sunię...była wygłodzona, poturbowana z przetrąconą tylną łapką, prawie całkowicie pozbawiona wąsów z oczami pełnymi przerażenia i cierpienia. Przygarnąłem ją. Jest miłością mojego życia...najcudowniejszym towarzyszem zarówno w życiu jak i podróżach. Bytujemy razem 6 lat. Do dziś boi się ludzi, dzieci kijów, szmat, i wielu ...wielu innych przedmiotów. Od dziecka kocham zwierzęta i nie wyobrażam sobie, by jakiejkolwiek skrzywdzić. Jako dzieciaki wraz z przyjaciółką wyciągaliśmy koty ze śmietnika, zbieraliśmy połamane ptaki i woziliśmy do weterynarza. Niestety paskudnej natury niektórych ludzi nie zmienisz, ale można i trzeba zmienić prawo, które powinno być bardziej restrykcje...no i co najważniejsze trzeba stanowczo reagować na każdy choćby najmniejszy przejaw okrucieństwa czy zaniedbania wobec zwierząt.

      Pozdrawiam serdecznie całą Waszą piątkę :)

      OdpowiedzUsuń
    2. Aż serce pęka jak myślę o tych wszystkich bezdomnych, głodnych i bezbronnych zwierzakach, więcej łez w swoim życiu wylałam przez nie niż przez kogokolwiek i cokolwiek, dlatego efekt jest taki, że mam 2 psy i (póki co) 2 koty, ale prawda jest taka, że choćbym przygranęła i sto takich kotów czy psów, to i tak, niestety, 'świata nie zbawię'.

      Ps. Znalazłam kotkę kilka tyg. temu okazało się, że będzie miała małe, może jacyś chętni są na słodkie (jeszcze nie narodzone) kotki? ;)

      mademoiselle

      OdpowiedzUsuń
    3. Świata zbawić się nie da, to prawda... Ale zabijają mnie informacje takie jak dzisiejsza, że wrażliwa artystka wywaliła przygarniętego z ulicy psa na ulicę z powrotem...
      Jak dla mnie nic nie jest w stanie tego usprawiedliwić. To bestialstwo.

      OdpowiedzUsuń
    4. Ja to miewam czasem jeszcze inny problem. W mojej okolicy generalnie jest taki trend pilnowania, szkolenia, socjalizowania itd. psiaków. Jednym słowem ludzie o te psy dbają. Zdarza się jednak, że psiak komuś nawieje i pałęta się po okolicy. A pałętając się zaczepia, czasem atakuje inne psy, ale błąka się po ulicy pod kołami samochodów. Bardzo często to są psiaki ewidentnie na gigancie i raczej o porzuceniu nie ma mowy. Bardzo często pies nie ma żadnego numeru telefonu, często nie ma też czipa. I ja mam wtedy zawsze mega dylemat, czy to stworzenie z ulicy zgarnąć, czy nie zgarnąć. Bo może pies sam wróci do domu, a jak zgarnę, no to będzie trzeba szukać właściciela, który nie wiadomo, czy będzie szukał tam, gdzie ja szukam jego. W dodatku mam dużego psa i niebardzo mogę przechować uciekiniera w domu. Kilkakrotnie jednak psiaka zgarnęłam i właściciela szukałam np. obklejając ogłoszeniami pół osiedla przez pół dnia. I potem dzwoni ten właściciel i mówi, że ten pies to tak ma, że znika czasem na kilka dni, a potem wraca, albo że nie mogą go upilnować, bo się nie słucha, albo że dziecko wyszło z psem i zgubiło psa. No ręce opadają. Ja rozumiem wypadki losowe, mnie też może mój pies się kiedyś zgubić i wtedy będę wdzięczna każdemu, kto pomoże. Ale jak ktoś mówi, że to się cyklicznie dzieje i tak po prostu to mi ręce opadają. A samochody, dzieci, inne psiaki, trutki na trawnikach itd? I nawet numeru na obroży nie ma?

      Eile

      OdpowiedzUsuń
    5. a co to za artystka?

      OdpowiedzUsuń
    6. Mam dokładnie tak samo...
      Męczą mnie ciągłe akcje dla dzieci, fundacje i zbieranie dla nich kasy. Ja oddaję swój 1% zawsze na zwierzęta i zmusiłam do tego całą rodzinę. Kto jak nie my ma zaopiekować się zwierzakami? Zapewnić im godny byt, leczenie lub odejście?
      Pamiętam każde jedno bestialstwo wobec zwierząt z mediów (np. urwanie głowy przez zwyrodnialców, którzy przywiązali psiaka do auta, bestialskie ciągnięcie przez hycla psiaka ze złamaną miednicą, zmasakrowanie kotki w łazience przez bestię, a nie człowieka, bo jak inaczej nazwać kogoś, kto we własnej łazience, własnymi rękoma torturuje na śmierć bezbronne zwierze? Albo zadeptywanie gołębi na śmierć - to wszystko we mnie siedzi i nie chce odejść, nie daje mi zapomnieć...
      Sama mam dwa kociaki przygarnięte i nie umiałabym już żyć bez tych wariatów - kocham niesamowicie, szanuję, leczę. Zapisałam się nawet do policji dla zwierząt, ale nie dałam rady... Za bardzo emocje mną targały, za ciężka sprawa, kiedy stykasz się z tym na co dzień.
      Bądźmy jednak dobrej myśli, że kiedyś może nauczymy się szanować te istoty, że będziemy je chronić, otaczać opieką. I nikt mi nie powie, że zwierzęta nie czują, nie przywiązują się, nie pamiętają...

      Skopiujcie link i obejrzyjcie...

      http://www.youtube.com/watch?v=PtRRpspdk14

      OdpowiedzUsuń
    7. Hmmm... w życiu miałam zakupione tylko chomiki, białe myszki i 2 psiaki, z których jeden na pewno by źle skończył, gdybym go nie kupiła, a drugi był szlachcic na zagrodzie ;-) Reszta znajdy, przygarnięte przez żonę, albo nas obie. W każdym przypadku zwierzaki te kochały i kochają miłością bezgraniczną i bezdenną. I nie zapomnę, kiedy musiałam pożegnać moją pierwszą psinę, szef dał mi 3 dni "chorobowego", żebym mogła w spokoju wypłakać oczy, bo on też tak miał. Zresztą, im dłużej żyję, tym bardziej wolę zwierzaki niż ludzi. Smutne, ale to wiele mówi o czworonogach... i nas, ludziach.

      OdpowiedzUsuń
    8. Wiesz dlaczego? Bo ludzie to chuje!

      OdpowiedzUsuń
    9. najgorsze jest to, ze majac swojego zwierzaka zabijamy inne zeby nasze mogly sie najesc- a te inne wcale nie mniej czuja, nie mniej cierpia, nie mniej zdolne sa do milosci, tylko przypadla im rola nie przyjaciela tylko pozywienia

      OdpowiedzUsuń
    10. Jak patrzę na to z jakim zaangażowaniem niektóre psiaki urządzają polowania w lesie na wszystko co się tam rusza to nie mam wątpliwości jaka jest kolej rzeczy w sprawie jedzenia.
      Eile

      OdpowiedzUsuń
    11. Tonik niegdyś śmietnikowiec macha żwawo łapką do cioci Rudej ;) Tequila też pozdrawia
      K

      OdpowiedzUsuń
    12. bycie czlowiekiem jest stopniowalne... :P

      OdpowiedzUsuń
    13. Napisałam długi wpis i zniknął - coś go wcięło. Nie piszę drugi raz :/ Pozdrawiam ;) Manomento

      OdpowiedzUsuń
    14. @Manomento
      Wpadłaś do spamu, ale Cię wydobyłam. Mam nadzieję, że Google już Cię tak nie potraktuje:)

      Ileż tu miłośniczek i miłośników zwierząt. Aż się ciepło na sercu robi!

      OdpowiedzUsuń
    15. Eile- kolej rzeczy w przyrodzie nie wyglada tak, ze np. kot je wolowinke, wieprzowinke czy chodowanego w klatce kurczaka
      ale oczywiscie wszystko w imie milosci do zwierzat( tych wybranych oczywiscie)

      OdpowiedzUsuń
    16. Ludzieee podpisujcie się chociaż literką, kropeczką, przecinkiem?;)
      Proszę, ładnie proszę:)
      I dziękuję, że jest tak wielu, którzy może świata nie zbawią, ale parę istnień na pewno:)

      OdpowiedzUsuń
    17. ja mam psiaka i ...20 kotów...wszystkie z ulicy, nikt nie chce zaadoptować ze znajomych chocby jednego :(

      OdpowiedzUsuń
    18. @Anonimowy Co do zasady się zgadzam, też nie jestem za męczeniem zwierząt dla celów gastronomicznych. Ale moja owczarka sarninkę albo zajęcinę z pobliskiego lasu to bardzo chętnie by zjadła, a jedzenia zielonego albo nabiału odmawia nawet jak jej grozi śmierć głodowa, więc wyjścia za bardzo nie mam i już. Producenci niestety niebardzo podają z czego robią żarcie dla zwierzaków - to pewnie błąd.

      Eile

      OdpowiedzUsuń
    19. też miałem kiedyś psa ze schroniska była stary i bez nogi przeżył u nas rok i umarł w cieple i spokoju. nie umiem wyrazić słowami wkurwienia, smutku i poczucia niesprawiedliwości jakie czuję, gdy słyszę o przemocy ludzi wobec zwierząt

      OdpowiedzUsuń
    20. masz wyjscie- nikt nie zmusza Cie do trzymania psa w domu i karmienia go- to oczywiscie jest bardzo wzruszajace, ze masz serce dla swojego owczarka ale niestety tym samym nie masz serca dla swinki, krowki czy zajaczka, ktore zostana zabite zeby Twoj owczarek sie najadl
      mierzi mnie dobre mniemanie o sobie tzw milosnikow zwierzat, ktorzy kupuja cielecinke dla swojego pupilka zapominajac, ze cielecinka tez miala slodka mordke, oczki i pociesznie brykala dopoki nie zostala zabita( w jaki sposob to chyba nie musze pisac)

      OdpowiedzUsuń
    21. Drogi anonimie, to, w co się bawisz, to czysta demagogia. Ludzie już dawno przestali żyć w harmonii z naturą i powrót do tego stanu jest niestety niemożliwy. Jedyne, co można zrobić, jeżeli komuś na tym zależy, to starać się krzywdzić jak najmniej, pomagać tam, gdzie można jeszcze pomóc i walczyć o zmianę prawa, by okrucieństwo wobec jakichkolwiek stworzeń było zakazane. Mnie dla odmiany mierżą ludzie, którzy usprawiedliwiają urywanie głów psom i ciskanie dla zabawy kotami o ścianę tym, że przecież w życie wielu zwierząt wpisane jest, za sprawą człowieka, wyłącznie cierpienie. Zwierzęta nie są winne temu, co zrobiliśmy ze światem. A wstydzić się powinni ci, którzy nie posiadają za grosz empatii, a za to swoją misją uczynili karcenie tych, w których jeszcze ona nie zanikła.

      OdpowiedzUsuń
    22. ja niczego nie usprawidliwiam- po prostu zamiast podniecac sie wlasna empatia pomysl o tym, ze zwierzeta hodowlane maja glowy urywane codziennie- miedzy innymi po to zebys Ty i Twoje koty i pies mogli sie najesc, po co piszesz, ze jacys oni sa okrutni- to hipokryzja, moze napisz- ja tez jestem bez serca bo zeby nakarmic psa zabilam(oczywiscie nie swoimi rekami)krowe albo swinie i malo mnie to obeszlo jak ona umierala bo najwazniejsze, ze bylam najedzona i moj pies tez
      a co do tego, ze okrucienstwo wobec jakichkolwiek zwierzat bylo zakazne- to jak to sobie wyobrazasz? czym bedziesz wtedy karmila swojego pupila? krowa, ktora zostala poddana przyjemnej i bezbolesnej eutanazji za pomoca zastrzyka?

      OdpowiedzUsuń
    23. Skąd pomysł, że podniecam się własną empatią? Bo ładnie wygląda, gdy się coś takiego napisze? Po prostu robię to, co deklaruję - staram się zmniejszyć bilans krzywd zadanych zwierzętom przez ludzi. Dla mnie to żaden powód do chwalenia się, po prostu coś, co powinno być oczywistością.

      OdpowiedzUsuń
    24. no bo wlasnie tak odbieram Twoj post- Ty dobra, inni- zli, Ty empatyczna, inni- bandyci, Ty wspolczujaca, inni- okrutni
      a przeciez w swojej dobroci, empatycznosci, wspolczuciu- kazdego dnia karmisz siebie i swoje zwierzeta zamordowanymi w bestialski sposob innymi zwierzetami i jeszcze nazywasz to demagogia

      OdpowiedzUsuń
    25. To nie jest mój post, blog ma dwie autorki i dość łatwo to zauważyć - to raz. Ja dla odmiany odbieram ów tekst zupełnie inaczej i nie odpowiadam za to, jak odbiera go jakaś anonimowa postać - to dwa.

      OdpowiedzUsuń
    26. Zastanawiam się, czego anonim by chciał/chciała. Żebyśmy wybiły te nasze psy i koty, żeby nie jadły świnek?
      E.

      OdpowiedzUsuń
    27. po prostu tego zeby dostrzec ten dylemat- karmiac pupila zabijam inne zwierze, zwierze, ktore w naturze przez psa, kota nie byloby jedzone, zwierze, ktore jest tak samo czujace i cierpiace jak nasze
      i dlatego nie ma co wskazywac na okrucienstwo innych- bo to ogolnoludzka tendencja, autorki posta rowniez

      OdpowiedzUsuń
    28. Anonim: Jak ty mnie dobrze znasz, ciekawe skąd? (ironia). Może i ja ciebie znam, tylko trudno mi to stwierdzić, bo zasłaniasz się anonimowością.
      A w naturze, jasne pieski, kotki i inne żywią się zbożem, korzonkami i orzechami;/.
      Również, jak Ewa za twój odbiór mojego posta nie ponoszę odpowiedzialności.

      OdpowiedzUsuń
    29. odpowiem ci prosciej- pytasz- dlaczego zabicie, czesto ze szczegolnym okrucienstwem, zwierzecia jest spolecznie akceptowalne? odpowiedz brzmi- dlatego, ze Ty to akceptujesz bo lubisz mieso i karmisz nim pupile- teraz znasz odpowiedz na swoje pytanie?
      juz wiesz kto jest bandyta? nie, nie jacys inni- Ty rowniez

      OdpowiedzUsuń
    30. Demagogia, nic więcej. Równie dobrze możesz napisać, że akceptowalne jest zabicie człowieka, wszak to też zwierzę. I bestia, wszak je inne zwierzęta, więc tym bardziej należy go zabić. Ale tak to jest, jak ktoś usprawiedliwia zabijanie dla zabawy.

      OdpowiedzUsuń
    31. Wydaje mi się, że karmimy zwierzaki raczej właśnie tym co same by chętnie zjadły - stąd częste historie o zagryzieniu zwięrząt leśnych przez psiaki. A szczególnego okrucieństwa nie popieram i jak się da to tępię.

      OdpowiedzUsuń
    32. nikt nie usprawidliwia zabijania dla zabawy
      Ty usprawidliwiasz zabijanie jednego zwierzecia( czesto bardzo okrutne) zeby nakarmic swoje- czy to takie trudne do zrozumienia?
      dajac psu miche masz chyba swiadomosc ze inne zwierze zostalo zabite, tak?
      jesli tak to nie pytaj dlaczego zabicie zwierzecia jest spolecznie akceptowalne i nie ma za to kar- bo przeciez wlasnie Ty to akceptujesz
      jesli nie akcpetujesz a dalej jesz mieso i karmisz swoje zwierzeta- to jest hipokrytka

      OdpowiedzUsuń
    33. A anonim dalej swoje... Już ktoś wyżej zadał pytanie: a zatem? Co należy zrobić? Zabić wszystkie zwierzęta domowe, aby nie jadły innych zwierząt? Czy może jednak próbować ratować, co się da, zamiast bawić się w szukanie winnych?

      OdpowiedzUsuń
    34. co robic? nie pisac takich durnych postow i nie zadawac retorycznych pytan a jesli juz zadawac to sobie a nie innym
      ratowac co sie da? dlaczego wiec kazdego dnia ratujesz swojego psa zamiast zwierze, ktore on zjada? to ma swiadczyc o milosci do zwierzat? nie, tylko o egoizmie- swoje nakarmie, inne zamorduje( oczywiscie nie swoimi rekami)

      OdpowiedzUsuń
    35. Cały czas czekam na odpowiedź na pytanie, co w takim razie należy zrobić ze zwierzętami domowymi.

      OdpowiedzUsuń
    36. Cóż za niesympatyczna osoba z tego anonimowego. Krzyczy, ciska się, dyktuje innym, co mają czuć, myśleć i pisać. Wyczuwam miłośnika urywania muchom nóżek i nadmuchiwania żab. Przeczytawszy jego komentarze zastanawiam się czy to, że kupuję mięso moim dzieciom (małym ssakom czyż nie?) automatycznie sprawia, że akceptuję znęcanie się nad dziećmi. Bo to taka logika niestety jest. Że też niektórzy nie odróżniają zabijania dla pożywienia od zabijania dla zabawy, no, no.

      OdpowiedzUsuń
    37. zeby bylo logicznie to wniosek brzmialby tak- kupujac mieso moim dzieciom automatycznie akceptuje znecanie sie( hodowla) i zabijanie zwierzat hodowlanych
      kupujac mieso psom dokonuje wartosciowania- zycie psa jest cenniejsze niz swini, ktora stracila zycie w ubojni cierpiac( nie mniej niz zabijany pies)
      a na pytanie co zrobic z tym dylematem- kazdy sam sobie musi odpowiedziec- tylko dobrze miec swiadomosc, ze kreowanie sie na szczegolna wrazliwosc wobec cierpienia zwierzat kiedy codziennie sie je posrednio zabija jest slabe, tyle

      OdpowiedzUsuń
    38. Czyli inaczej mówiąc, nie należy nikomu pomagać, jeżeli pośrednio się kogoś krzywdzi? W ten sposób nie da się nikomu pomóc, bo zawsze gdzieś tam w tle jest jakaś krzywda - wyzyskiwanego pracownika Biedronki, w której kupujemy żywność, którą następnie przekażemy dajmy na to powodzianom (a jak będą to konserwy mięsne, to już w ogóle dno), wyzyskiwanego dziecka ze Wschodu, które zrobiło ubrania, które przekażemy do domu dziecka itd. itp. Tylko czy świat będzie lepszy, gdy zaprzestaniemy pomocy innym, w tym zwierzakom? Nie sądzę. Ale znieczulica dziś ponoć w modzie.

      OdpowiedzUsuń
    39. ok a czy zabicie swini zeby nakarmic psa nie jest znieczulica wobec cierpienia tej swini? znajac metodu chowu i metody uboju?
      czy zabilabys innego psa zeby nakarmic swojego?

      OdpowiedzUsuń
    40. Bynajmniej, wniosek był logiczny. Człowiek też jest zwierzęciem a jednak zabijanie ludzi nie jest społecznie akceptowane i tych, którzy to robią nazywa się bestiami, bydlętami itd. Czy uważasz się za lepszego bo jesteś człowiekiem a nie np. psem czy świnką? Czy zabiłbyś świnkę, aby nakarmić swoje dzieci? A psa? A drugiego człowieka?

      Powiem ci anonimowy, że mierzi mnie postawa takich ludzi jak ty. Bo dla mnie lepszym człowiekiem jest ten kto pomaga, nawet jeżeli przy okazji go to dowartościowuje (zresztą to dobrze, pomaganie powinno być przyjemne wtedy łatwiej przychodzi!) niż ten, co przechodzi obojętnie, a wszystkim innym mówi: nie masz prawa czuć się dobrze że robisz coś dobrego, bo w rzeczywistości jesteś takim samym bydlakiem jak inni. Co przychodzi z takiego gadania oprócz dobrego samopoczucia gadającego? Nic.

      OdpowiedzUsuń
    41. tia, ja wiem, ze zawsze najlepiej jest miec dobre samopoczucie i dobre mniemanie na swoj temat nawet jesli piejac o milosci do zwierzat bezmyslnie kupuje zabita swinke czy krowke zeby nakarmic pupilka; kupujac ta "wolowinke" albo "wieprzowinke" najlepiej frustrowac sie tym jak inni ludzie sa okrutni bo ja oczywiscie mam czyste sumienie- wystarczy po prostu nie laczyc faktow( wieprzowinka rosla na drzewie)

      OdpowiedzUsuń